Witajcie kochane staraczki! :-) W końcu Was nadrobiłam. Eh i wiecie co - doszłam do wniosku, że my przyszłe mamy, które tak długo czekamy na swoje maleństwo, tak wiele poświęcamy dla tego pięknego celu - ciągle będziemy się przejmować, nawet gdy zajdziemy w ciąże. To chyba minie dopiero jak dziecko się urodzi. Jesteśmy przewrażliwione przez ten długi czas, tyle prób, wyrzeczeń i myśli co jeszcze zrobić. Sama przez te ponad 5 lat zadałam sobie chyba wszystkie możliwe pytania: czemu nie mogę zajść w ciążę? Dlaczego innym się udaje a mnie los tak doświadcza etc.... I w końcu udało się ale ciągle taką kobietę będzie coś trapić i martwić jak np. (na moim przykładzie)- czemu mnie kłuje w boku, czemu na bieliźnie mam kolorową wydzielinę, czy z dzieckiem wszystko w porządku kiedy się zdenerwuję i wiele wiele innych. W piątek byłam na moich pierwszych badaniach prenatalnych. Jestem w grupie ryzyka wad wrodzonych z powodu mojego wieku - skończonych 35 lat. Niby byłam spokojna przed badaniem, ale już w samym trakcie zastanawiałam się: czy aby na pewno moje dziecko będzie zdrowe, nie będzie mieć jakiejś wady, czy ma wszystko na miejscu, dlaczego doktor tak długo się zastanawia słuchając serca, co zrobię jak dziecko będzie chore etc. Na szczęście, moje drogie, z moim dzieckiem wszystko w należytym porządku. I nawet zobaczyłam jego pierwsze ruchy - jakby tańczył brakedanc'a. Cudowne uczucie. Po wizycie tylko się zbeształam, że kolejny raz niepotrzebnie się denerwowałam. Że niepotrzebnie myśli sobie zaprzątałam. Jednak my Mamy długostarające się tak mamy. Nawet jeśli będziemy sobie wmawiać, że nie myślimy o tym co może być - to i tak jest inaczej. Ale jeśli to przyniesie ten upragniony skutek - zamartwiajcie się ale w zdrowych granicach
Trzymam za Was kochane kciuki - na pewno się uda!
