Ja dzis wstalam tak sama z siebie o 8.30, no to zebralam sie, umalowalam, ubralam i czekalam bo mial nasz landlord przyjsc, a zwykle wpada tak ok 10. Mial mi przywiezc polke do szafki w kuchni i naprawic wywietrznik w lazience bo cos zaczelo z niego kapac. Czekalam, czekalam i nic

Wyczyscilam sciany i okno w kuchni, dokonczylam zakupy przez internet, wyprasowalam ciuchy dla niuni i tak myslalam, dobra poczekam do 13 i wychodze. Akurat jak juz buty mialam ubierac to zobaczylam, ze przyjechal

Troche bylam zla, ze tak pozno, bo akurat dzis byla ladna pogoda a ja mialam w planie isc w poszukiwaniu prezentu dla mojego lubego. No nic. Polki mi nie przywiozl, bo ponoc ja pomalowal i jeszcze schnie, wywietrznik naprawil i zmusilam go jeszcze zeby mi lampe naprawil, bo kiedys spadla i wisiala na kablach ze sciany. W koncu wyszlam. Udalo mi sie kupic prezent - jeansy i koszulke :-) Potem poszlam jeszcze do Bootsa zeby kupic rzeczy do torby do szpitala, ale czegos tam nie mieli, wiec stwierdzilam, ze zamowie wszystko przez internet. Jak wrocilam do domu to okleilam pudelko papierem swiatecznym, zapakowalam prezent i juz lezy pod choinka :-) Zrobilam te zakupy online w Bootsie, zrobilam kolacje, pogadalam chwile z tesciem i z mama, no i juz jest po polnocy. I w ogole nie mialam kiedy poczytac co u Was. Wybaczcie. Mam nadzieje, ze juz slodko i spokojnie spicie. Buziaki!