Hej dziewczyny! :-)
Matylda w poniedziałek skończyła dwa tygodnie, więc chyba najwyższa pora wrócić na forum. Jest kochana, słodka, mogłabym patrzeć na nią cały dzień
Pierwszy tydzień był trudny, pełen różnych emocji: najpierw rozczarowanie cesarką, jednoczesna radość że nareszcie się zobaczyłyśmy z córunią i że wszystko z nią ok., ból po cięciu i taka niesamodzielność w pierwszych dniach. Po porodzie brak mleka a potem nawał pokarmu czwartego dnia i trwający aż 6 dni. Zrobiły mi się grudki i przez kolejne dni tylko cycowanie, rozgrzewanie, masowanie, laktator i stres bo skutek mizerny.
Drugi i trzeci tydzień to już prawie rutyna, ale ciągle coś zakłóca sielankę. Musimy się dograć, tak myślę, pewnie za bardzo wszystko przeżywam jak to debiutantka. Noce są spokojne, nawet 4 godziny przerwy na sen, z dniami jest różnie. Teraz mamy taki problem że malutka potrafi wisieć na cycu 1,5h a po godzinie znowu płacz i sama nie wiem czy chce na ręce czy znowu jeść… Potrafi pojeść 10 minut, puścić, po 10 minutach to samo… Smoczek się nie sprawdza, unikałam go od samego początku i teraz chyba się już nie przyzwyczai, krzywi się i wypluwa. I nie wiem czy ja coś źle robię? :-(
Sorki że tak tylko o sobie, ale nie było jeszcze kiedy usiąść i poczytać.