Hej kobitki popołudniowo. Chciałam zameldować, że z M znowu to samo, wszystko ma w d***e, nic nie robi. On chyba ma depresję. Do mnie się nie odzywa. Ah już mam dosyć, nie mam siły z nim gadać, coraz częściej myślę, że jednak zostanę u ojca w domu z Maluniem bo do M już nie mam siły i szczerze mówiąc męczę się z nim. Kocham Go, wiem że On mnie też. Tylko jak tu się kochać jak tyle nerwów i kłótni... ie chcę Waszych porad i przytulań, nie pomoże to. Po prostu chciałam napisać, że nie jest idealnie.

I nie będzie.
Co do prania to ja już mam wszystko poprane, poprasowane i poukładane

. Dziś tylko chowałam wózek i inne duperele. Poprosiłam tatę, żeby mi schował fotelik do dużego worka na śmieci a On do mnie z tekstem, że na miesiąc to się nie opłaca pakować

Boże jaki miesiąc?? Jeszcze dwa!! Ale rzeczywiście jak dalej będę się tak denerwować to mogę nie doczekać tego 25 stycznia

Staram się nie myśleć o problemach ale jak położę się wieczorem do łóżka to łzy same płyną do oczu jak patrzę na ten syf, nie robiony remont, wszędzie kurz i nic nie wskazuje na to że w tym pokoju ma mieszkać Maluń

A jeszcze mnie dobija, że leżę sama, zawsze przytulam się brzuchem do M. Ale widzę pozytywne strony, mam więcej miejsca i nie budzę się tak często w nocy, chociaż śpię przy świetle bo sama boję się spać. Zawsze jak miałam zły sen to się wtulałam w M. Teraz wtulam się w powietrze

Idę obiad robić, w sumie to makaron postawić, bo reszta zrobiona. Miłego dnia
