Wszystko naprawdę zależy od lekarza, mój wystawił mi w tył o 5 dni i nie było z tym jakichkolwiek problemów. Przecież wiadomo, że jak się jest na L4 to z jakiegoś powodu, można się źle czuć i leżeć w łóżku przez te kilka dni prawda? Za wizyty domowe się dodatkowo płaci i nie każdego na to stać. Więc moim zdaniem wystawienie L4 za okres dłuższy niż 3 dni wstecz nie powinno być dla lekarza jakimkolwiek problemem.
mloda_mamusia1 i jak się sprawy dalej potoczyły??
Co do kwoty zasiłku musi być wypłacony w wysokości 100% średniej z ostatnich 12 miesięcy (liczonej od momentu rozpoczęcia L4). To wiem na pewno, bo dzwoniłam się dowiadywać do ZUS.
Dowiedziałam się też, że nie mogę wysłać mojego L4 bezpośrednio do ZUS, bo musi się znaleźć na odwrocie pieczątka zakładu pracy i data dostarczenia. Ja mam 7 dni na dostarczenie zwolnienia do ZP, gdybym przekroczyła ten termin ZUS może "obciąć" mi świadczenie o 25 %. Natomiast zakład pracy nie obowiązuje żaden termin na dostarczenie zwolnienia do ZUS. I ja nie mogę nic zrobić w kwestii przetrzymywania mojego zwolnienia. Nieźle, prawda?? I gdzie to prawo chroniące kobiety w ciąży?? Pisałam na jakimś forum prawnym prośbę o poradę i jedyną odpowiedź jaką otrzymałam, że mogę osobiście zawieźć L4 do ZP, poczekać aż podbiją i wtedy osobiście dostarczyć do ZUS. PARANOJA!!! W 8 miesiącu ciąży będąc na L4 będę jeździć po całym Śląsku. Nie mówiąc o tym, że to nie realne ze względu na to, że przeprowadziłam się do Warszawy, siedziba mojego ZP jest w Katowicach, a jednostka ZUS w Tychach.
W tym miesiącu znowu mnie szlag trafia, moje L4 dostarczyłam do ZP 9 marca, dzwoniłam przed chwilką do ZUS z pytaniem o termin wypłaty środków, a Pani mi powiedziała, że oni dopiero to L4 otrzymali i wypłacą najszybciej pod koniec miesiąca. I co ja mogę w tym wypadku zrobić?? Ewentualnie potupać sobie nóżką. Ale już sobie postanowiłam, że tak czy inaczej utrę mojemu pracodawcy nosa, po porodzie idę na 20 tygodni macierzyńskiego a potem od razu wykorzystam zaległy urlop i pójdę na wychowawczy. I będę tak ciągnąć tak długo jak się da, a on niech płaci za mnie składki.