Wiecie co, ja Wam powiem co do wyglądu taką rzecz: mnie się notorycznie zdarzają sytuacje, kiedy ludzie myślą, że mam znacznie mniej niż w rzeczywistości. Nie jestem niska, mam 165 cm, ale w busach jak dojeżdżałam do pracy wciąż pytali mnie kierowcy czy kupuję bilet szkolny, w spożywczym jak alkohol kupowałam to pytali o dowód, mimo że kilka ładnych lat minęło od osiemnastki, jak ktoś obcy usłyszy, że mam dwójkę dzieci i że starszy chodzi do szkoły to się bardzo dziwią. Oczywiście ja nie potrafię określić na ile wyglądam, ale zawsze mnie takie sytuacje zaskakują. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby mi ktoś za wygląd dodał lat. A najwięcej ile mi odjęto, to była dopiero śmieszna sytuacja, jak ksiądz jakiś kiedyś mi powiedział: ty chodzisz do gimnazjum? A ja już po ślubie byłam i jedno dziecko miałam

Ale muszę przyznać, że to jest bardzo miłe.
Anrysa ja nie wiem jaki kontakt będą miały moje siostry kiedyś, my jesteśmy bardzo zżytą rodziną, spotykamy się w całym gronie przy świętach, urodzinach, imieninach, różnych rocznicach i okazjach, zawsze u rodziców w mieszkaniu w bloku, ciasno nam jest, gwaru mnóstwo przez tych kilka godzin, ale wszyscy to lubimy, myślę, że wszyscy mamy ze sobą naprawdę dobry kontakt. Mnie osobiście podoba się taka rodzina, oczywiscie ktoś mógłby zarzucic takiemu modelowi wady, np wadą jest to, że jak najmłodsza bedzie pełnoletnia to rodzice będą mieli pod 70-kę. Ale z drugiej strony tak np. patrze na rodzinę, z której mój mąż pochodzi. On jest najstarszy z czwórki, wszyscy zmieścili się w siedmiu latach, rodzice mieli ich naprawdę młodo. A teraz w sumie są jeszcze dość młodzi a zostali sami zupełnie w dużym mieszkaniu, dzieci im się porozjeżdżały, nie ma takich silnych więzi. Dawniej teściowa wolała życie w pracy i ze znajomymi, cieszyła się, że szybko dzieci wyrosły, bo mogła je często same zostawiać i prowadzić życie towarzyskie, ale teraz narzeka, że im pusto i smutno w domu, tylko teraz już młodzi sobie swoje życie poukładali. Mój mąż woli święta i niedzielne obiady spędzać u moich rodziców, mówi, że taka atmosfera mu bardziej pasuje
A i jeszcze Wam powiem: moja mama była jedynaczką, podobno jako dziecko marzyła o rodzeństwie i uwielbiała dzieci. Powiedziała, ze sama będzie mieć ich dużo. Została pediatrą i ma wielką rodzinę :-)
Ale się rozpisałam, wybaczcie