reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Teściowa!

Sasanka18

Fanka BB :)
Dołączył(a)
6 Lipiec 2008
Postów
334
Miasto
Pomorze
Jesteśmy młodymi mamami, dużo z nas mieszka z teściowymi bądź ze swoimi mamami.
W sumie piszę ten post, bo chciałabym się wyżalić. :crazy:

Otóż zazwyczaj jest tak, że teściowa nie daje żyć młodej parze i próbuje im po prostu pomieszać plany będąc złośliwą, starą babą.
Mój problem polega na tym, że moja "przyszła teściowa" jest NADOPIEKUŃCZA. Najchętniej wszystko zrobiłaby za mnie, szczególnie chyba zależy jej na tym, by mój synek kochał ją i ubóstwiał nad życie, życia poza nim nie widzi i w ogóle (mniej więcej każda z nas wie o co chodzi).
Wiem, że jestem jeszcze młoda i mało wiem o życiu, ale nie dam sobie w kaszę dmuchać i nie pozwolę, by teściowa wychowywała mi dziecko po swojemu! Nie raz dochodziło do awantur z mojej strony, gdy ta chciała dać małemu jakieś podejrzane jedzenie, np. GROCHÓWKĘ, gdy skończył 3 miesiące, bo jej synkowie już wtedy jedli wszystko, to i mój Bartek też ma jeść. Oczywiście ja na to nie pozwoliłam, ale foch był przez kilka dni.

Następne schody zaczynają się w kwestii myślenia. Jak dla mnie siedzenie całymi dniami przed TV i obżeranie się ciastkami w wieku 40 paru lat to nie życie, a wegetacja. Niestety moja "teściowa" ma takie podejście do całej sprawy. Najchętniej by w ogóle nie chciała pracować (a pracuje, bo jej kochany mąż to pijaczek spod sklepu i gdyby nie ona nie byłoby w ogóle pieniędzy w ich budżecie) i całe życie przeleżała w łóżku, z marzeniami o własnej działce, której dorabia się bite 20 lat i jak na razie na marzeniach się kończy.
Po prostu ona mi nie pasuje, nie lubię z nią rozmawiać, bo jak się rozgada to zagaduje wszystkich. Kiedy moja mama do nas wpada to teściowa jako pierwsza mówi mojej mamie na temat Bartka - co zrobił itd. Nie raz mówiłam prosto z mostu, że to ja jestem jego mamą i ja będę mówiła co on robi, ale z nią na taki temat rozmawiać to jakby w ogóle nie rozumiała. Po prostu udaje, że nie słyszy i dalej nawija, tymczasem moje nerwy sięgają Kilimandżaro!

Tak samo jest z tym, jak ułożymy sobie życie z moim chłopakiem. Ona swoje, a my swoje, ale ma tyle jadu w sobie, że mówi, że oczywiście wszystko zależy od nas, ale jak dojdzie co do czego to mówi , że zrobimy to, a potem tamto... Na szczęście się jej nie słucham.

Nie raz mówiłam jej, żeby sobie zrobiła nowe dziecko, a nie chce wychowywać moje, ale jej uciekanie się do tego, by udawać, że nie słyszy, jest dla mnie okropne i dla mnie to oznaka tchórzostwa i czegoś w rodzaju chamstwa!

Nienawidzę jej i się z tym nie kryję. życie z tą babą pod jednym dachem to dla mnie koszmar. A jeszcze przez pół roku jak nie dłużej będę musiała się z nią widywać dzień w dzień.

Nie wiem, czy napisałam ten post po to, by ktoś mi pomógł, ale chyba nie. Może któraś z Was ma podobną sytuację?
 
reklama
Dodam jeszcze przy okazji, że ostatnio było nieciekawie w domu, babka miała okres a ojczulek mojego chłopaka szalał po pijaku, dosłownie lał się z moim szwagrem.
No i ja oczywiście myślałam o dziecku,a kochana babcia .... niby taka kochana a myslała tylko o sobie - że ją brzuch boli z nerwów itd.
Więc widać żę egoistka z niej przednia.
 
Sasanka doskonale Cie rozumiem:tak: ja,co prawda (i dzięki Bogu) nie mieszkam z moją teściową,ale też za nią nie przepadam:no: Przede wszystkim dlatego,że włazi mojemu małżonowi po palcu do du... (sorry za wyrażenie) a ja mu nie właże i jestem BE:baffled:
Wyznaję jedna podstawową zasade: ŁADNIE ALE Z DALEKA
Czyli mam głęboko w d.. to co ona mówi,a co mne drażni (a niech se pogada,jej prawo),a jak coś mi bardzo nie pasuje to mówie swoje zdanie i ucinam rozmowe.
Ty masz utrudnione zadanie,mieszkasz z nią (głębokie wyrazy współczucia) no i jeszcze cała otoczka jest niezbyt ciekawa:baffled: Jeżeli miałabym Ci doradzić, to nie kłóć się z nią,jesli Ci coś nie pasuje to wyraź swoje zdanie dosadnie ale grzecznie i skończ rozmowe.Dyskutując z głupim on sprowadzi Cię do swojego poziomu. Co do wtrącania się do Waszych spraw, ja mam dokładnie tak samo,ona nie będzie za nas decdować, ale zrobiłabym to i tamto... Niech se pogada!A Wy róbcie swoje:tak:
 
a co ja mam powiedziec?????????
Moja tesciowa wpiernicza sie do wszystkiego... opisze wam kilka sytuacji..
kiedys moj maz chciał zrezygnoac z pracy.. to codziennie u nas była... i mi gadala by nie zmieniał pracy bo nigdzie takiej nie znajdzie.. amnie tylko szlak trafiał..
Co najbardziej moja tesciowa potrafi wygarnąc to co bylo kiedys... ( moj maz 3 lata temu rozbił samochod do tej pory mu to wypomina.)
Nic od niej juz nie pozyczam bo pozniej to tylko potrafila wygarnać ile ona nam pomaga ile pozycza.. ze jestesmy na jej utrzymaniu....
Co najgorsze mojego meza a syna traktuje jak czarną owce w rodzinie... co wszystko zle robi... i za kazdym razem popełnia bledy... a za to sie tak odgrywa.. bo Ojcem biologicznym mojego meza a jej byłym mezem sie rozstała...

Do wychowania chlopcow tez musi wpierniczac...
Ostatnio do mnie czemu ja Miłoszowi herbaty zwykłej nie daje przeciez powinnien smaki nowe poznawać:baffled::confused:
albo kiedys go nakarmila go czekoladą choc ma alergie na czekolade... biedak mi tyg gorączkował...
chłopcow traktuje osobną Wojtka tylko raz widziała.. i tylko dlatego ze pojechalismy do niej:crazy:
Ciekawe jak zareaguje jak wyprowadzimy sie do Łodzi... :confused:
 
Ja mam na szczęście już spokój ze swoją,odkąd wyprowadził się mój mąż nie przyłazi wiecznie,nie daje swoich rad typu: "nie kupujcie nowych ubranek,bo i tak ich nie wynosi,kupujcie w lumpeksach", albo "oszczędzajcie". Wreszcie jestem od niej wolna i współczuję wszystkim,które mają za teściowe stare dewoty:angry::crazy::no::wściekła/y:
 
Dziewczynki...
Rozumiem Was...
Ja na szczescie do tesciowej mam ok 350 km, ale uwierzcie dla niej to zadna przeszkoda, zeby wtracic swoje 4 gr w nasze zycie.
Kiedy dowiedziala sie ze jestem w ciazy zaczely sie gadki, ze nie wolno tego i siamtego (np malowac i obcinac wlosow, nosic korali itd). Zaczela sie wyrzywac na mnie gdy powiedzialam ze do slubu koscielnego naloze biala suknie... oburzyla sie i dzwonila do moich rodzicow co ludzie powiedza, zaczela mi gadac co zrobie bez slubu koscielnego (mamy tylko cywilny) jak dziecko mi zachoruje albo umrze, albo jaki ksiadz mi da slub z dzieckiem na rekach??
Ostatnio stwierdziala, ze chyba nie mamy zamiaru do nich przyjezdzac z nieochrzczonym dzieckiem?
Ciagle wypytuje ile za co dalismy, jakby to byly jej pieniadze...
Juz nie wspomne o ubrankach, ktore mi dala... min 20 letnie po jej dzieciach.
Wzięłam je... glupio bylo nie wziac... ale co powiem jak zapyta czego nie ubieram w nie dziecka??
Żeby tego bylo malo dzwoni do mnie dosc czesto i pyta czy nadal sie kloce z jej drugim (najwspanialszym) synem i zeby go wziac do naszego mieszkania to nie bedzie musial placic za nic!!
KATASTROFA...
Szczerze, to chcialabym miec taka tesciowa jaka jest moja mama...
Ona uwielbia mojego meza... wszystko dla niego by zrobila... Nawet kiedy jest problem co zrobic na niedzielny obiad - to go juz nie ma po stwierdzeniu "zrobie to i to bo R bardzo to lubi", albo "nie kupujcie duzo bulek bo R ich nie je, wezcie dla niego chlebek"... Takiemu to dobrze...
Takze nie jestescie same...
 
Ja mam podobny problem nie z teściową, bo jest bezproblemowa, ale z własną matką. Mieszkamy z nią i doprowadza nas czasem do białej gorączki. Wszystko musi być po jej myśli, tak jak ona chce. Ba, nawet w szafach rzeczy potrafi nam układać, grzebać po szafkach itp. A to jest strasznie drażniące. Aż boję się myśleć, bo będzie jak maleństwo się urodzi, bo już teraz wygłasza nam miliony swoich racji, z którymi nie koniecznie się zgadzamy. Żadne rozmowy nie pomagają, kończą się tylko kłutniami.
Przez tą sytuację zastanawialiśmy się nad wynajmem mieszkania, ale nie damy rady finansowo - ja nie pracuje, uczę się. Z jednej pensji ciężko było by utrzymać rodzinę i mieszkanie.
Doskonale Was rozumiem :baffled:
 
BlackWizard - my tez mieszkalismy z moja mama jakis czas... i podjelismy decyzje o wspolnym zamieszkaniu, nie dlatego, ze zle nam bylo z nia, tylko dlatego, ze chcielismy zobaczyc, jak to jest na swoim, czy bedziemy sie dogadywac i jak bedziemy sobie radzili...
Teraz gdy sie juz sprawdzilismy;) wiem, ze po porodzie bede potrzebowala jej pomocy... przynajmniej na poczatku... i szczerze zastanawiam sie czy do niej nie wrocic... Nie wiem tylko jak moj R sie na to zapatruje, bo teraz on mialby mieszkac z tesciowa...
i pomimo ze go b.lubi i nie wtraca sie w nasze sprawy, to jednak to tesciowa, nie? ;o)
 
moja tesciowa jest okropna odkad J sie urodziła o wszystko sie czepia i chce zeby bylo tak jak ona chce potrafila meza buntowac ze robimy krzywde dziecku i powinnismy sie jej sluchac ale kilka ostrych slow z mojej strony i sie troche uspokojila, ale nilubie baby ze az mna nosi jak o niej mysle. Z mama niemam problemu choc mieszka blisko 5 blokow dalej, to ani sie nienarzuca z wizytami zawsze sluzy dobra rada ale niemow ze tak mamy robic predzej to my ja napoczatku pytalismy niz ona cos nam mowila, nigdy sie niwtracala i nierobi tego dalej
 
reklama
Wiecie, dochodze do wniosku, ze (poza drobnymi) wyjatkami, tesciowe z kawalow opowiadanych przez mezczyzn nie sa takie zle... Kawaly powinny byc opowiadane przez panie... Bo to w gruncie rzeczy matki syneczkow swoich kochanych sa okropne, nadopiekuncze i uciazliwe...
Czy ja tez taka bede? ;o)
 
Do góry