reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Torba do szpitala

dla mnie to nie byla pestka ... pierwszy raz mialam cycki wieksze od pameli ... pekaly w szwach od pokarmu a do tego sutki mi wrecz krwawily ... a do tego ten wampirek wiszacy non stop ... dostalam z lachy jakis kremik z uwaga oczywiscie ze dziecku szkodzi :wściekła/y:

.Co do karmienia to fakt,przez pierwszy tydzien mocno bolało:baffled:,i brodawki i to że tyle mleka się tam nazbierało. No i samo to że przy każdym ssaniu macica się złuszcza a mnie jakoś też to mocno bolało;-). Położne sprzedały mi krem popękane brodawki ,super bezpieczny i fakt przydał mi się ,chyba firmy medela. W pewnym momencie pytałam się połoznej czy nie warto kupić takie osłonki na brodawki ale mi odradziła i pocieszyła że niedługo przestanie boleć,hehe;-) no i faktycznie,teraz już nawet tego nie pamiętam;-).
 
reklama
aniam- moje brodawki uratowały kapturki silikonowe avent i maść bepanthen- także te dwie rzeczy równiez dopisuje do listy:tak::tak:

u mnie w szpitalu, mała ubierają w szpitalne ubranka- ale oczywiście mama może dziecjo przebrać w swoje:tak::tak:

a jeśli chodzi o smoka - julka dostała go juz pierwszego dnia od pielęgniarki i bardzo sie z tego cieszyłam:tak::tak: mogłam dzięki temu trochę w nocy pospać i nie miało to żadnego negatywnego wpływu na karmienie!!! z odzwyczjeniem od smoka też problemu nie było:tak:
 
Nowy wątek i już tak się rozkręcił - szok. Coś mi się zdaje że niezłe z nas gaduły. Oj działoby się na spotkaniu w realu (oby!)
Też jestem za smoczkiem - mała miała, ja dzięki temu miałam wytchnienie a z odstawianiem go nie było najmniejszych problemów. Rok temu rodziła siostra i w wyprawce szpitalnej nie uwzględniła smoka - młode tak marudziło że tatko szybko latał za smoczkiem żeby choć trochę ulżyć młodej mamie.
A kapusta - rzecz święta - zwłaszcza jak przypląta się przeklęte zapalenie piersi...
 
ja do szpitala musiałam mieć wszystko swoje dosłowinie wszystko -kubek, sztucce, nawet papier toaletowy - jak zapakowałam to w torbe to wyglodałam jakbym wybierała się na 2 tyg wakacji a nie na 3 dni do szpitala - nawet musiała kupić folie -sreberko jak Kubek leżał pod lampami ( żółtaczka dałam nam popalić )bo nie mieli - szok ; gaziki, patyczki, spirytus, no wysztko wszystko dla dziecka i siebie

a liste też zaczne niedługo szykować bo zawsze o czymś się zapomni
a jak wszystko bedzie dobrze to spakuje się tak miesiąc przed - bo ja panikara jestem ;-)
 
Z tymi sztućcami to niezła jazda. Jak pani na kasprzaka zapytała się czy mam kubek i sztućce to myślałam, że sobie żartuje :szok: ale okazało się że nie. Tam jeszcze jedzenie musiała mi rodzinka przywozić bo mimo, że nie miałam większego aptetytu to porcje były głodowe. Dziewczyny, które leżały dłużej na patologii miały lodówkę pełną żarcia :baffled:

No i papier tolaletowy niestety też nie wszędzie jest :crazy:

Takie szpitalne ubranka to cholera wie w czym to prane, skoro Maria miała wrazliwą skórę i musiałam prać jej ubrania w płatkach mydlanych to co by było po takich szpitalnych ubrankach.
Na żelaznej uważają, iż od samego urodzenia dziecko powinno mieć kontakt raczej z bakteriami domowymi niż szpitalnymi :tak::tak:
 
swoje sztućce:szok::szok:
rety!!!!

papier faktycznieu nas trzebabyło miec swój, ale sztućce:szok::szok:

ja nie protestowałam, jak mi julcie w szpitalne ubranka ubrali... nawet było mi to na rękę, bo na poczatku bałam się w ogóle jej dotykac, żeby broń bosze krzywdy nie zrobić:-p:-p pieluchy tez pielęgniarki zmieniały... no ale przy którejś z kolei w końcu sama sie odważyłam... mówie wam, jak mi ręcę się trzesły:-D:-D
 
ewa, ja tez tak mialam, ze balam sie dotykac Zuzi, ona byla okruszkiem jak sie urodzila 2650, ale ubraly ja polozne w ubranko domowe od razu. Lezka sie kreci:tak:
 
Ewa - ale mi panie ubrały Marysię ale w ubranka, które przyniosłam, tata wybrał :tak::tak: a później wszystko już sama poza kąpielą ale panie położne przynosiły wanienkę i myły dzieci w pokoju. Marię zabrano mi raz, kiedy miała zakładany welflon.
 
reklama
moja niunie z racji cc na poczatku raczej pielegniarki sie zajmowaly choc lezalam w systemie roamingu wiec nie bylo zmiluj sie ... nawet po cc ... najgorsze byly nocki ... koszmar - w dzien zawsze byla albo moja mama albo moj m to ja odsypialam noc ...

a niunie pierwsza z nas sam przewijal tatus - facet nigdy nie trzymal dzieciaka - nawet nie wiedzial gdzie przod a gdzie tyl pieluchy :-D:-D ja jeszcze nie wstawalam wiec mu tylko z lozka dyrektywy dawalam - choc sama tez bladego pojecia o pielegnacji malucha nie mialam ;-) grunt to robic dobre wrazenie i duuuuuuuzo gadac :-D:laugh2:
 
Do góry