Pierwsze pytanie brutalne - zdecydowałaś się na ciążę z alkoholikiem, bez perspektywy zmiany ("ja już dawałam mu szans sporo ;/ niestety zawsze zbyt szybko ulegam i po dwóch , trzech dniach jest to samo"), który nie pomaga i nie wspiera?
Druga sprawa - boisz się odejść? Dlaczego?
Weź kartkę i wypisz "za" i "przeciw".
Co on takiego ma, czego będzie Ci brakować?
Nie wspiera, nie ma go przy Tobie, nie pomaga, nie angażuje się w ciążę, JUŻ jesteś sama ze wszystkim, a po porodzie nic się nie zmieni i nadal będziesz sama ze wszystkim, tylko dodatkowo będziesz miała nerwy przez męża (a uwierz mi, nerwów po porodzie i tak będziesz mieć pod dostatkiem).
A nie boisz się tego, że po pijaku skrzywdzi dziecko, bo np. będzie głośno płakać?
Tak, tak, wiem, pewnie napiszesz, że nigdy by nie był zdolny do czegoś takiego, ale jako córka alkoholika, którą tatuś kocha nad życie i jednocześnie po pijaku mierzył do niej z pistoletu - nie wierzę w takie bajeczki.
Teraz nie czas na płacz i lament, tylko na spięcie tyłka i podjęcie radykalnych kroków, bo finisz tuż tuż i to Ty i tylko Ty musisz zapewnić dziecku bezpieczeństwo.