reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Trzeci syn w drodze. Jest mi smutno

Oczywiście rozumiem to, że moja najmłodsza pociecha czuje wszystko choć nigdy do niej nic nie powiedziałam.
Duszę to w sobie, wylewam łzy po cichu i na terapii i na forum. Udaje przed światem szczęście...
Wychodząc z domu omijam i modlę się, aby nie spotkać moich sąsiadek, które są spełnionymi matkami parek.
Mój mąż jest taki szczęśliwy, że ma swoje księżniczki. Starsze siostrzyczki są takie szczęśliwe, że to dziewczynka, cudownie się nią opiekują i zachwycają się młodszą siostrą każdego dnia. Teściowa (ma 3 synów) zachwycona trzecią wnuczką. Każdy jest szczęśliwy z powodu płci dziecka - tylko nie ja.

Tylko szczęśliwy rodzic może dać szczęście swojemu dziecku. Wiem o tym i tym bardziej patrząc w lustro - płaczę.
podczytuje ten wątek trochę i niestety wydaje mi się, że zdrowemu człowiekowi, zdrowej kobiecie no ciężko zrozumieć to co Ty piszesz.

Rozumiem, że można poczuć rozczarowanie płcią ale to co opisujesz po prostu dla mnie nie brzmi zdrowo. Wcale. Do tego jak wyżej Ci ktoś doradził nt. terapii, to odpisujesz sarkastycznie licząc chyba na to, ze znajdzie się ktoś kto napisze Ci, że to jest ok.

No nie. Nie jest. I chyba nie zanosi się żeby było. I to nie jest żaden pocisk. Życzę Ci znalezienia lepszego terapeuty i aby Twoje dzieci jak najmniej odczuwały to o czym piszesz.
 
reklama
podczytuje ten wątek trochę i niestety wydaje mi się, że zdrowemu człowiekowi, zdrowej kobiecie no ciężko zrozumieć to co Ty piszesz.

Rozumiem, że można poczuć rozczarowanie płcią ale to co opisujesz po prostu dla mnie nie brzmi zdrowo. Wcale. Do tego jak wyżej Ci ktoś doradził nt. terapii, to odpisujesz sarkastycznie licząc chyba na to, ze znajdzie się ktoś kto napisze Ci, że to jest ok.

No nie. Nie jest. I chyba nie zanosi się żeby było. I to nie jest żaden pocisk. Życzę Ci znalezienia lepszego terapeuty i aby Twoje dzieci jak najmniej odczuwały to o czym piszesz.
Dziękuję. Właśnie chyba muszę zmienić terapeutę. Ja zdaje sobie sprawę, że to nie jest normalne i , że sama sobie z tym nie radzę. Nie liczę, że ktoś mi napisze,że to jest ok.
To nie jest ok jeśli matka nie akceptuje płci swojego dziecka i zalewa się płaczem. Ktoś doradził terapię, a ja od połowy ciąży (od kiedy dowiedziałam się o płci) korzystałam najpierw z wizyt u psychologa. Psycholog po porodzie skierował mnie do psychiatry i którego "jestem" do dziś
Nie liczę na to, że ktoś mi napisze, że to jest ok. To nie jest ok i ja o tym wiem. Bardziej chciałam się anonimowo "wygadać " a druga sprawa taka, że skoro na tym forum są mamuśki, które przechodziły rozczarowanie płcią to może mi powiedzą jak sobie poradziły. Nie mówię, że na mnie to zadziała, każdy z nas jest inny i na każdego działa coś innego. Ale chętnie poczytam Wasze historie jak to u Was się zaczęło i skończyło. To jest niezdrowe, aby tak przeżywać płeć, która przecież jest loterią.....
 
No ja parki nie chciałam. Pierwsze było mi wszystko jedno ale zawsze mówiłam że chciałabym drugie to samo (z nadzieją ze będą się dogadywać). Mam 2 córki i spodziewam się trzeciego dziecka. Chciałabym oczywiście żeby było zdrowe ale nie będę płakała jak będzie też córka.
Rozumiem. Każdy ma prawo do własnego zdania. To , że Tobie nie zależało na parce to nie znaczy, że ktoś inny o tym marzył od zawsze i było to jego największym marzeniem.
 
Rozumiem. Każdy ma prawo do własnego zdania. To , że Tobie nie zależało na parce to nie znaczy, że ktoś inny o tym marzył od zawsze i było to jego największym marzeniem.
Chodziło mi o to, że jak ktoś ma parkę to jest spełniony. No nie. Ja starając się latami o dziecko i mając je dzięki in vitro jestem spełniona mając dzieci a płeć wtedy znaczenia nie ma. A może to mój wiek? Pierwsze miałam dopiero mając 37 lat
 
Rozumiem. Każdy ma prawo do własnego zdania. To , że Tobie nie zależało na parce to nie znaczy, że ktoś inny o tym marzył od zawsze i było to jego największym marzeniem.
Ja z pierwszym dzieckiem było.mi obojętnie czy to chłopak czy dziewczyna, nawet jak lekarz wspomniał na prenatalnych (które wyszły źle), że chłopak to byłam smutna i mówiłam, synku nie chce żebyś był chory. Ale już widziałam te spidermany, autka itp. i się cieszyłam. Potem się okazało, że jednak będzie dziewczynka (co wizyta genetyk mówił, że on widział chore dziecko, chociaż odmówiłam amnio). I tak jakoś mi "siadło" na córkę. Nieważne chora, zdrowa -córka. Jak mała się urodziła zdrowa od razu zapragnęłam drugiego dziecka -córki. Szybko zaszłam w kolejna ciążę i jaka ja byłam zła, że będę miała.syna a nie druga córkę. Gdzie na około znajomi mieli same dziewczynki roznica rok, dwa. Kiedy mój synek urodził się z wadami, pomyślałam, że może mnie pokarało. Przy trzecim dziecku lekarz znowu najpierw, że chłopak. Ja znowu zapłakana, nie spałam.dwie noce, nawet patrzyłam na czeskie strony. I za niedługo wyszło, że dziewczynka. Jaka radość. Przy czwartym dziecku coś mi nagle znów się odmieniło i chciałam synka, żeby był braciszek dla synka starszego. Wiec tak czekam aż lekarz powie "widzę chlopca" a on do mnie"nie widzę siusiaka". Ja taka zdziwona. Ale potem sobie myślę "hola, hola laska to nie koncert życzeń " i się przestawiłam i.od razu cieszyłam z reszty ciąży i płci dziecka. Tak troszkę.mi smutni, że synek nie ma.brata i bardzo marzę jeszcze żeby jakimś cudem mieć dziecko, ale obojętnie czy dziewczynka czy chłopak byle zdrowe. Także nie każdy marzy o.parce. Mam, ale nie marzyłam. Między moimi dziećmi są małe roznice wiekowe i się raz bawią, raz tłuka. I dziewczyny starsze że sobą też. Do najmłodszej wszystkie są opiekuncze :) Teraz jestem przeszczesliwa, że mam dzieci i mam tego jednego rodzynka swojego, który wymaga pracy i diagnozy ale no synek mamusi :)
 
Jakbym ryczała pół ciąży z powodu płci dziecka to by mnie mąż do psychiatry wywiózł a co dopiero jakby to było na oczach dwóch córek. Masakra.🤦🏼‍♀️
 
Ja z pierwszym dzieckiem było.mi obojętnie czy to chłopak czy dziewczyna, nawet jak lekarz wspomniał na prenatalnych (które wyszły źle), że chłopak to byłam smutna i mówiłam, synku nie chce żebyś był chory. Ale już widziałam te spidermany, autka itp. i się cieszyłam. Potem się okazało, że jednak będzie dziewczynka (co wizyta genetyk mówił, że on widział chore dziecko, chociaż odmówiłam amnio). I tak jakoś mi "siadło" na córkę. Nieważne chora, zdrowa -córka. Jak mała się urodziła zdrowa od razu zapragnęłam drugiego dziecka -córki. Szybko zaszłam w kolejna ciążę i jaka ja byłam zła, że będę miała.syna a nie druga córkę. Gdzie na około znajomi mieli same dziewczynki roznica rok, dwa. Kiedy mój synek urodził się z wadami, pomyślałam, że może mnie pokarało. Przy trzecim dziecku lekarz znowu najpierw, że chłopak. Ja znowu zapłakana, nie spałam.dwie noce, nawet patrzyłam na czeskie strony. I za niedługo wyszło, że dziewczynka. Jaka radość. Przy czwartym dziecku coś mi nagle znów się odmieniło i chciałam synka, żeby był braciszek dla synka starszego. Wiec tak czekam aż lekarz powie "widzę chlopca" a on do mnie"nie widzę siusiaka". Ja taka zdziwona. Ale potem sobie myślę "hola, hola laska to nie koncert życzeń " i się przestawiłam i.od razu cieszyłam z reszty ciąży i płci dziecka. Tak troszkę.mi smutni, że synek nie ma.brata i bardzo marzę jeszcze żeby jakimś cudem mieć dziecko, ale obojętnie czy dziewczynka czy chłopak byle zdrowe. Także nie każdy marzy o.parce. Mam, ale nie marzyłam. Między moimi dziećmi są małe roznice wiekowe i się raz bawią, raz tłuka. I dziewczyny starsze że sobą też. Do najmłodszej wszystkie są opiekuncze :) Teraz jestem przeszczesliwa, że mam dzieci i mam tego jednego rodzynka swojego, który wymaga pracy i diagnozy ale no synek mamusi

Jakbym ryczała pół ciąży z powodu płci dziecka to by mnie mąż do psychiatry wywiózł a co dopiero jakby to było na oczach dwóch córek. Masakra.🤦🏼‍♀️
Mamy innego męża. Ja nie napisałam, że płakałam przy dzieciach choć czasem łzy same płynęły. Najczęściej wieczorem do poduszki. W ciągu dnia dzieciaczki, praca itd. dużo zajęć, aby myśleć....
Przez to też były kłótnie z mężem, bo on mnie w ogóle nie rozumiał, bo on bardzo cieszył się z 3 córeczki i mówił,że zachowuje się jak rozkapryszona dziewczyna, która dostała Barbie zamiast Kena , że to nie sklep ze sobie wybieramy. Mąż mówił, że zrozumiałby mój płacz, gdyby okazało się , że np. dziecko jest chore albo je straciłam. Dla niego płeć była bez znaczenia, dla mnie niestety tak. Mąż namówił mnie na wizytę u psychologa, skoro nie radzę sobie z swoimi emocjami i rozpaczam z błahego powodu tak jakby co najmniej wydarzyła się jakaś tragedia. Czułam się taka samotna.... wszyscy gratulowali, cała rodzina na nią czekała z radością... tylko nie ja... Po porodzie to było najgrzeczniejsze dziecko na całej sali. Nie miałam ochoty rozmawiać z innymi mamuśkami, które sobie odpowiadały, które to dziecko itd. Unikanie wszystkich znajomych, rodziny co mają parki,żeby nie zakończyło się to u mnie smutkiem i płaczem. To nie jest do końca normalne.
Np. kobieta, która nie może mieć wcale dzieci idąc ulicą i widząc inne kobiety w ciąży na pewno czuje to ukłucie w sercu.....
Ale to duża większa tragedia nie móc mieć wcale dzieci , a mieć dziecko tylko nie tej płci co sobie marzyłyśmy.....
Ja zdaje sobie sprawę, że inni mają gorzej, że nie mogą mieć dzieci lub mają chore dzieci. Bardzo współczuję i tym bardziej jestem zalana łzami,że jak mogę być taka niewdzięczna , skoro mam 3 piękne, zdrowe córeczki 😭
 
Np. kobieta, która nie może mieć wcale dzieci idąc ulicą i widząc inne kobiety w ciąży na pewno czuje to ukłucie w sercu.....

Kobieta, która ma to przepracowane moze i czuje, ale nie pozwala na to, zeby jej to przytłaczało kazdy aspekt życia i nie unika ludzi tylko dlatego, że mają dzieci.
 
Mamy innego męża. Ja nie napisałam, że płakałam przy dzieciach choć czasem łzy same płynęły. Najczęściej wieczorem do poduszki. W ciągu dnia dzieciaczki, praca itd. dużo zajęć, aby myśleć....
Przez to też były kłótnie z mężem, bo on mnie w ogóle nie rozumiał, bo on bardzo cieszył się z 3 córeczki i mówił,że zachowuje się jak rozkapryszona dziewczyna, która dostała Barbie zamiast Kena , że to nie sklep ze sobie wybieramy. Mąż mówił, że zrozumiałby mój płacz, gdyby okazało się , że np. dziecko jest chore albo je straciłam. Dla niego płeć była bez znaczenia, dla mnie niestety tak. Mąż namówił mnie na wizytę u psychologa, skoro nie radzę sobie z swoimi emocjami i rozpaczam z błahego powodu tak jakby co najmniej wydarzyła się jakaś tragedia. Czułam się taka samotna.... wszyscy gratulowali, cała rodzina na nią czekała z radością... tylko nie ja... Po porodzie to było najgrzeczniejsze dziecko na całej sali. Nie miałam ochoty rozmawiać z innymi mamuśkami, które sobie odpowiadały, które to dziecko itd. Unikanie wszystkich znajomych, rodziny co mają parki,żeby nie zakończyło się to u mnie smutkiem i płaczem. To nie jest do końca normalne.
Np. kobieta, która nie może mieć wcale dzieci idąc ulicą i widząc inne kobiety w ciąży na pewno czuje to ukłucie w sercu.....
Ale to duża większa tragedia nie móc mieć wcale dzieci , a mieć dziecko tylko nie tej płci co sobie marzyłyśmy.....
Ja zdaje sobie sprawę, że inni mają gorzej, że nie mogą mieć dzieci lub mają chore dzieci. Bardzo współczuję i tym bardziej jestem zalana łzami,że jak mogę być taka niewdzięczna , skoro mam 3 piękne, zdrowe córeczki 😭


Napisałaś że od połowy ciąży płakałaś codziennie, ja sobie tego nie wymyśliłam, wzięłam to z Twojego posta 🤷‍♀️ to się leczy. Jakieś unikanie ludzi, bo mają chłopca i dziewczynkę, robienie tragedii z tego że to dziewczynka nie chłopiec, dla mnie to jakiś kosmos, totalnie niezrozumiałe, by to aż takie rozmiary przybrało
 
reklama
Napisałaś że od połowy ciąży płakałaś codziennie, ja sobie tego nie wymyśliłam, wzięłam to z Twojego posta 🤷‍♀️ to się leczy. Jakieś unikanie ludzi, bo mają chłopca i dziewczynkę, robienie tragedii z tego że to dziewczynka nie chłopiec, dla mnie to jakiś kosmos, totalnie niezrozumiałe, by to aż takie rozmiary przybrało
Tak, to prawda. Płakałam codziennie do dnia porodu. Tylko nie był zazwyczaj płacz przy dzieciach i mężu. Najczęściej samej do poduszki.
"To się leczy". Piszesz tak jakbym się nie leczyła. Ale być może trzeba zmienić skoro najmłodsze dziecko ma już ponad rok , a ja nadal nie pogodziłam się z tym, że to nie jest wymarzony syn
 
Do góry