Ja miałam trochę inną sytuację, ale może moja historia pokaże Ci, że naprawdę nigdy nie wiemy co nas spotka. Miałam umowę na czas nieokreślony, ale marna pensja i niskie stanowisko, dodatkowo bylam w trakcie podnoszenia kwalifikacji, po zdobyciu których miałam starać sie o lepsze zarobki i stanowisko...I wtedy zaszłam w ciążę, która nie była lekka. Jakimś cudem dałam radę się obronić, ale dyplom doktora schowałam do szafki. Po macierzyńskim czekało na mnie stare stanowisko... Bardzo to przeżywałam, więc przed powrotem poszłam na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko wyżej (ale nadal poniżej moich kompetencji i wykształcenia). Udało się, wróciłam do pracy i cieszyłam się, że mam lepiej niż przed ciążą, choć nie tak jak chciałam. W tym samym tygodniu ukazało się ogłoszenie na stanowisko, o którym docelowo myślałam.... wszystko to w ramach jednego zakładu pracy. Biłam się z myślami co powinnam zrobić, bo wiedziałam, ze jak złożę aplikację to moja ówczesna szefowa dostanie szału, miałam wyrzuty typu "dali mi szansę, inne koniety dostają wypowiedzenia a ja awans i nagle im ucieknę". Pomyślałam jednak o moim dziecku, ile moze zyskać, gdy mi uda się zmienić system pracy na zadaniowy. Złożyłam dokumenty, wygrałam z facetem (to istotne, bo wszyscy wiedzieli, że mam roczne dziecko I były pytania jak to sobie zorganizuję), po miesiącu dostalam dodatkowo funkcję kierowniczą. W ciągu 3 miesięcy moje wynagrodzenie wzrosło 3krotnie, ale najważniejsze, że mam elastyczne godziny pracy i mogę więcej czasu spędzać z córką (np. teraz mam 3 miesiące wakacji). Może uznasz, że się chwalę, ale to nie o to chodzi... chodzi o to, że tak jak piszą dziewczyny wyżej nigdy nie wiesz co cię spotka. Wiele kobiet ma złe doświadczenia z powrotem do pracy/na rynek pracy po urlopie macierzyńskim. Ale nawet jeśli nie wrócisz do tej ówczesnej pracy to jest szansa na inną, może nawet lepszą posadę. Oczywiście dobrze jest miec zabezpieczenie, ale nawet umowa na czas nieokreślony nie daje pewności zatrudnienia do emerytury, nawet w budżetówce. Urlop macierzyński i rodzicielski trwają ponad 50 tygodni... różne sytuacje mogą sie przez ten czas wydarzyc. Moim zdaniem jeśli chcesz starać sie o dziecko to powinnaś spróbować. Ja bardzo przeżywałam to, że mam słabą sytuację w pracy, a koniec końców wyszło lepiej niż to sobie wymarzyłam. Oczywiście mam świadomość, że dzis jestem na fali, a jutro mogę zostać z niczym i też staram się ogarnąć plan B.