reklama
kami1094
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Maj 2025
- Postów
- 2 337
@Pierwsze 🥰 jak tam dzisiaj, Kochana?
Lady Strejser
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Październik 2025
- Postów
- 320
@ratatuj ja broń Boże nie mam do nikogo żadnych pretensji za to jaki jest, jakie ma zasady, tok myślenia czy empatię.
@kami1094 miała też na myśli mnie - moje ostatnie szajby to po prostu zlepek emocji, które - jak sądziłam - pokonałam.
Jestem mamą 3latki - ba- nawet urodziła się w dzień matki i nosi imiona po zmarłych babciach bo ani moja mama ani teściowa się jej nie doczekały.
Gdy udało nam się zajść w pierwszą ciążę - okazała się biochem - 4 dni później w swoje 49ur umarła moja mama - trzymałam gromnice nad jej łóżkiem szpitalnym będąc w trakcie poronienia.
O te ciążę staraliśmy się ok 2 lata (+-2 cykle).
Kolejne dwie kreski zobaczyłam po 7 mc i mam z nich córkę.
O rodzeństwo dla młodej staramy się od czerwca 23r : październik 23r biochem, grudzień - pozamaciczna, laparoskopia.
W międzyczasie zostaliśmy rodzicami chrzestnymi po raz 4 (wspólnie mamy 2 chrześniaków i każdy po 1 oddzielnie) 6.12 powiedziałam mężowi o ciąży - mamie moich chłopców też - 9.12 był chrzest,gdzie nie wiedziałam czy to będzie biochem czy co bo lekko plamiłam. 24 grudnia wróciłam do domu ze szpitala.
Dodam,że nasz najmłodszy chrześniak i jego najstarszy brat to są moi chrzesniacy - ich rodzice mają 6 dzieci - czy się od nich odcięłam? Nie.
Czy ich rodzice wiedzą przez co przechodziliśmy - tak.
Czy miałam od nich zrozumienie i wsparcie? Tak - więc naprawdę nie chowam się przed ludźmi, którzy mają dzieci, będą mieli bo są w ciąży albo planują.
Dodam ,że jeszcze nie wiedziałam ,że to będzie ciąża zakończona operacją a się dowiedziałam ,że moja młodsza siostra jest w 5mc drugiej ciąży- oczywiście wpadka
Dopiero w tym roku,w cyklu czerwiec/lipiec 25r zaszłam w ciążę - ponad rok seksu w płodne i pykło. Moja radość nie trwała długo bo wylądowałam w szpitalu z kolejną pozamaciczną.
Bez krwawień,bez większych bóli brzucha - gdybym nie badała bety to mogłabym już tego posta nie pisać.
Byłam tydzień w szpitalu- to wzmacnia złe emocje mimo odwiedzin bliskich (młodą widział dopiero w dniu wypisu bo źle znosiła rozstanie ale nie o tym).
Mąż pierwszy raz spędził swoje urodziny beze mnie.
Miałam łyżeczkowanie, metotreksat a koniec końców i tak straciłam jajowód. Bóle pooperacyjne, rekonwalescencja, plamienia - nic miłego ale mniejsza z tym.
Jak już wspomniałam- nie mam do nikogo ani w życiu ani tutaj żadnego problemu.
Emocje mną targały bo po prostu uparcie chciałam sama sie z nimi uporać - taki gen rodzinny
Moja znajoma K. (jej i mój mąż to przyjaciele od lat) w styczniu rodzi, w czerwcu dowiedziałam się o jej ciąży - nie spotykamy się za często,więc widziałam tylko wysłane później przez nią zdjęcia,że ciąża jest zdrowa, brzuszek rośnie,będzie to dziewczynka - czy się ucieszyłam - tak - bo,gdy sama byłam w ciąży to też od nich tylko radość otrzymałam ja i mąż i wiem ,że będą dobrymi rodzicami.
Czy poczułam zazdrość - tak- bo sama rodziłabym na końcówkę marca/pierwsze dni kwietnia.
Po prostu strata kolejnej ciąży musiała się jakoś na mnie odbić, na moim mężu też - dwa razy walczyłam o życie,dwa razy mógł owdowieć, mogłam osierocić córkę.
Mnie wiele spraw w życiu zraniło ale personalnie to mogę mieć tylko do mojego ojca pretensje - jestem DDA.
Baby shower jest wyprawiany dla .-K.- Znamy się kilka lat ale mało widujemy. Wiedzieli wszystko przez co przechodziliśmy, wpierali nas podczas żałoby po mojej mamie,poronienia,operacje,nieudane starania. Byli też obecni w moim życiu w ciąży jak i po- biorą udział w imprezach okolicznościowych naszej córy itd.
Nie zrobili mi nigdy nic złego a to,że sami zostaną rodzicami był dla mnie szokiem bo K. głośno mówiła,że nie wyobraża siebie z brzuszkiem, bycie matką. Wiem też,że od młodych lat ma problemy z tarczycą i guzki w piersiach - i po prostu nie wiedzieliśmy, że mają zielone światło na starania - bo wiadomo - nie każdy chce się dzielić takimi tematami nawet z bliskimi.
Nie uważam,że gdybym napisała K. ,ze mnie
strzeliła bo jestem zazdrosna o to,że są w ciąży coś dało -a byłam,bo sama byłam w trakcie nieudanych starań, gdy się dowiedziałam o ich ciąży- bo po prostu się nie spodziewałam takiej wiadomości, minęły tygodnie a teraz jestem po kolejnej stracie i wyskoczył baby shower.
K. Wie przez co przechodziliśmy i naprawdę - nigdy nie sypała mi złotych rad, nie klepała bzdur.
Ona wie jakie ja mam odczucia bo zdarzało się,że się jej żaliłam. To po co mam teraz marudzić kobiecie na końcówce ciąży skoro ona wie przez co przeszliśmy.
Mogę zabrzmieć jak hipoktytka bo nie robiliśmy żadnej diagnostyki, mąż nigdy nie badał nasienia, wszystkie próby były naturalne,bez leków (raz użyłam globulek feminum pregna) - ale każda strata nas rani, tak samo jak oczekiwania na to co nie nadchodzi. Takie po prostu jesteśmy,że cierpimy bo nie możemy osiągnąć swojego marzenia...
Wiem,że jest tutaj wiele dziewczyn, które,gdy zdecydowały się na założenie rodziny - przekonały się ,że to nie takie łatwe. Wiem ,że wiele z Was walczy a nie widziało pozytywnego testu ciążowego .
Podczas starań pojawiły się schorzenia, choroby, słabe wyniki partnera czy brak owulacji itd. lista jest długa tego ,z czym się zmagacie. Do tego brak zrozumienia w rodzinie i bliskich - bo po prostu nie znają tego uczucia,że się starasz a nie masz albo tracisz.
Także Kochane - napisałam misz masz bo pisałam na raty.
Nie chciałabym żadnych waśni tutaj - sama ich nie szukam - ani kwasu.
Kochane - życie nas już wystarczająco męczy, żebyśmy jeszcze tutaj - w naszej przestrzeni sikaczek natestowych - były kłótnie, niedopowiedzenia.
Kreski były i dla starających się o pierwsze dziecko od wczoraj, od miesięcy czy lat i posiadających dziecko jedno , dwoje czy pięcioro.
Gdy mnie jakiś temat czy wypowiedź nie interesuje to po prostu ją omijam - czy na tym czy na innym wątku.
Są też treści,które przegapiłam zwyczajnie i by coś wniosły - chociaż trochę humoru czy fajny przepis na sałatkę
Także dziewczyny - nie widziałam pewnie kilku postów,gdy to pisałam więc proszę się na mnie nie obrażać i same bądźcie dla SIEBIE milsze - listopad nas wszystkich dojeżdża swoją aurą
@kami1094 miała też na myśli mnie - moje ostatnie szajby to po prostu zlepek emocji, które - jak sądziłam - pokonałam.
Jestem mamą 3latki - ba- nawet urodziła się w dzień matki i nosi imiona po zmarłych babciach bo ani moja mama ani teściowa się jej nie doczekały.
Gdy udało nam się zajść w pierwszą ciążę - okazała się biochem - 4 dni później w swoje 49ur umarła moja mama - trzymałam gromnice nad jej łóżkiem szpitalnym będąc w trakcie poronienia.
O te ciążę staraliśmy się ok 2 lata (+-2 cykle).
Kolejne dwie kreski zobaczyłam po 7 mc i mam z nich córkę.
O rodzeństwo dla młodej staramy się od czerwca 23r : październik 23r biochem, grudzień - pozamaciczna, laparoskopia.
W międzyczasie zostaliśmy rodzicami chrzestnymi po raz 4 (wspólnie mamy 2 chrześniaków i każdy po 1 oddzielnie) 6.12 powiedziałam mężowi o ciąży - mamie moich chłopców też - 9.12 był chrzest,gdzie nie wiedziałam czy to będzie biochem czy co bo lekko plamiłam. 24 grudnia wróciłam do domu ze szpitala.
Dodam,że nasz najmłodszy chrześniak i jego najstarszy brat to są moi chrzesniacy - ich rodzice mają 6 dzieci - czy się od nich odcięłam? Nie.
Czy ich rodzice wiedzą przez co przechodziliśmy - tak.
Czy miałam od nich zrozumienie i wsparcie? Tak - więc naprawdę nie chowam się przed ludźmi, którzy mają dzieci, będą mieli bo są w ciąży albo planują.
Dodam ,że jeszcze nie wiedziałam ,że to będzie ciąża zakończona operacją a się dowiedziałam ,że moja młodsza siostra jest w 5mc drugiej ciąży- oczywiście wpadka
Dopiero w tym roku,w cyklu czerwiec/lipiec 25r zaszłam w ciążę - ponad rok seksu w płodne i pykło. Moja radość nie trwała długo bo wylądowałam w szpitalu z kolejną pozamaciczną.
Bez krwawień,bez większych bóli brzucha - gdybym nie badała bety to mogłabym już tego posta nie pisać.
Byłam tydzień w szpitalu- to wzmacnia złe emocje mimo odwiedzin bliskich (młodą widział dopiero w dniu wypisu bo źle znosiła rozstanie ale nie o tym).
Mąż pierwszy raz spędził swoje urodziny beze mnie.
Miałam łyżeczkowanie, metotreksat a koniec końców i tak straciłam jajowód. Bóle pooperacyjne, rekonwalescencja, plamienia - nic miłego ale mniejsza z tym.
Jak już wspomniałam- nie mam do nikogo ani w życiu ani tutaj żadnego problemu.
Emocje mną targały bo po prostu uparcie chciałam sama sie z nimi uporać - taki gen rodzinny
Moja znajoma K. (jej i mój mąż to przyjaciele od lat) w styczniu rodzi, w czerwcu dowiedziałam się o jej ciąży - nie spotykamy się za często,więc widziałam tylko wysłane później przez nią zdjęcia,że ciąża jest zdrowa, brzuszek rośnie,będzie to dziewczynka - czy się ucieszyłam - tak - bo,gdy sama byłam w ciąży to też od nich tylko radość otrzymałam ja i mąż i wiem ,że będą dobrymi rodzicami.
Czy poczułam zazdrość - tak- bo sama rodziłabym na końcówkę marca/pierwsze dni kwietnia.
Po prostu strata kolejnej ciąży musiała się jakoś na mnie odbić, na moim mężu też - dwa razy walczyłam o życie,dwa razy mógł owdowieć, mogłam osierocić córkę.
Mnie wiele spraw w życiu zraniło ale personalnie to mogę mieć tylko do mojego ojca pretensje - jestem DDA.
Baby shower jest wyprawiany dla .-K.- Znamy się kilka lat ale mało widujemy. Wiedzieli wszystko przez co przechodziliśmy, wpierali nas podczas żałoby po mojej mamie,poronienia,operacje,nieudane starania. Byli też obecni w moim życiu w ciąży jak i po- biorą udział w imprezach okolicznościowych naszej córy itd.
Nie zrobili mi nigdy nic złego a to,że sami zostaną rodzicami był dla mnie szokiem bo K. głośno mówiła,że nie wyobraża siebie z brzuszkiem, bycie matką. Wiem też,że od młodych lat ma problemy z tarczycą i guzki w piersiach - i po prostu nie wiedzieliśmy, że mają zielone światło na starania - bo wiadomo - nie każdy chce się dzielić takimi tematami nawet z bliskimi.
Nie uważam,że gdybym napisała K. ,ze mnie
K. Wie przez co przechodziliśmy i naprawdę - nigdy nie sypała mi złotych rad, nie klepała bzdur.
Ona wie jakie ja mam odczucia bo zdarzało się,że się jej żaliłam. To po co mam teraz marudzić kobiecie na końcówce ciąży skoro ona wie przez co przeszliśmy.
Mogę zabrzmieć jak hipoktytka bo nie robiliśmy żadnej diagnostyki, mąż nigdy nie badał nasienia, wszystkie próby były naturalne,bez leków (raz użyłam globulek feminum pregna) - ale każda strata nas rani, tak samo jak oczekiwania na to co nie nadchodzi. Takie po prostu jesteśmy,że cierpimy bo nie możemy osiągnąć swojego marzenia...
Wiem,że jest tutaj wiele dziewczyn, które,gdy zdecydowały się na założenie rodziny - przekonały się ,że to nie takie łatwe. Wiem ,że wiele z Was walczy a nie widziało pozytywnego testu ciążowego .
Podczas starań pojawiły się schorzenia, choroby, słabe wyniki partnera czy brak owulacji itd. lista jest długa tego ,z czym się zmagacie. Do tego brak zrozumienia w rodzinie i bliskich - bo po prostu nie znają tego uczucia,że się starasz a nie masz albo tracisz.
Także Kochane - napisałam misz masz bo pisałam na raty.
Nie chciałabym żadnych waśni tutaj - sama ich nie szukam - ani kwasu.
Kochane - życie nas już wystarczająco męczy, żebyśmy jeszcze tutaj - w naszej przestrzeni sikaczek natestowych - były kłótnie, niedopowiedzenia.
Kreski były i dla starających się o pierwsze dziecko od wczoraj, od miesięcy czy lat i posiadających dziecko jedno , dwoje czy pięcioro.
Gdy mnie jakiś temat czy wypowiedź nie interesuje to po prostu ją omijam - czy na tym czy na innym wątku.
Są też treści,które przegapiłam zwyczajnie i by coś wniosły - chociaż trochę humoru czy fajny przepis na sałatkę
Także dziewczyny - nie widziałam pewnie kilku postów,gdy to pisałam więc proszę się na mnie nie obrażać i same bądźcie dla SIEBIE milsze - listopad nas wszystkich dojeżdża swoją aurą
Ostatnia edycja:
Dzień dobry, witam się z kawą
️
U mnie dzisiaj 6dpo i już przebieram nóżkami.. to taki fajny czas, jestem zawsze podekscytowana
do zrobienia pierwszych testów 


@Kaalaa kurczę a cień migał przecież
znam ból i zawsze sobie powtarzam, że test w dniu miesiączki, a i tak wychodzi jak zwykle 
@callina ja w tym cyklu zaczęłam mierzyć i powiem Ci, że temperatura dużo mówi
kiedy Kochana będziesz w końcu testować?
@kami1094 chyba czas na nie odpisywanie na pewne posty bo temat będzie się ciągnął do usranej śmierci.. ten kto miał zrozumieć to zrozumiał
Dziewczyny wrzućcie na luz bo atmosfera gęstnieje, a nie po to został stworzony ten wątek
U mnie dzisiaj 6dpo i już przebieram nóżkami.. to taki fajny czas, jestem zawsze podekscytowana
@Kaalaa kurczę a cień migał przecież
@callina ja w tym cyklu zaczęłam mierzyć i powiem Ci, że temperatura dużo mówi
@kami1094 chyba czas na nie odpisywanie na pewne posty bo temat będzie się ciągnął do usranej śmierci.. ten kto miał zrozumieć to zrozumiał
Dziewczyny wrzućcie na luz bo atmosfera gęstnieje, a nie po to został stworzony ten wątek
kami1094
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Maj 2025
- Postów
- 2 337
@ratatuj ja broń Boże nie mam do nikogo żadnych pretensji za to jaki jest, jakie ma zasady, tok myślenia czy empatię.
@kami1094 miała też na myśli mnie - moje ostatnie szajby to po prostu zlepek emocji, które - jak sądziłam - pokonałam.
Jestem mamą 3latki - ba- nawet urodziła się w dzień matki i nosi imiona po zmarłych babciach bo ani moja mama ani teściowa się jej nie doczekały.
Gdy udało nam się zajść w pierwszą ciążę - okazała się biochem - 4 dni później w swoje 49ur umarła moja mama - trzymałam gromnice nad jej łóżkiem szpitalnym będąc w trakcie poronienia.
O te ciążę staraliśmy się ok 2 lata (+-2 cykle).
Kolejne dwie kreski zobaczyłam po 7 mc i mam z nich córkę.
O rodzeństwo dla młodej staramy się od czerwca 23r : październik 23r biochem, grudzień - pozamaciczna, laparoskopia.
W międzyczasie zostaliśmy rodzicami chrzestnymi po raz 4 (wspólnie mamy 2 chrześniaków i każdy po 1 oddzielnie) 6.12 powiedziałam mężowi o ciąży - mamie moich chłopców też - 9.12 był chrzest,gdzie nie wiedziałam czy to będzie biochem czy co bo lekko plamiłam. 24 grudnia wróciłam do domu ze szpitala.
Dodam,że nasz najmłodszy chrześniak i jego najstarszy brat to są moi chrzesniacy - ich rodzice mają 6 dzieci - czy się od nich odcięłam? Nie.
Czy ich rodzice wiedzą przez co przechodziliśmy - tak.
Czy miałam od nich zrozumienie i wsparcie? Tak - więc naprawdę nie chowam się przed ludźmi, którzy mają dzieci, będą mieli bo są w ciąży albo planują.
Dodam ,że jeszcze nie wiedziałam ,że to będzie ciąża zakończona operacją a się dowiedziałam ,że moja młodsza siostra jest w 5mc drugiej ciąży- oczywiście wpadka
Dopiero w tym roku,w cyklu czerwiec/lipiec 25r zaszłam w ciążę - ponad rok seksu w płodne i pykło. Moja radość nie trwała długo bo wylądowałam w szpitalu z kolejną pozamaciczną.
Bez krwawień,bez większych bóli brzucha - gdybym nie badała bety to mogłabym już tego posta nie pisać.
Byłam tydzień w szpitalu- to wzmacnia złe emocje mimo odwiedzin bliskich (młodą widział dopiero w dniu wypisu bo źle znosiła rozstanie ale nie o tym).
Mąż pierwszy raz spędził swoje urodziny beze mnie.
Miałam łyżeczkowanie, metotreksat a koniec końców i tak straciłam jajowód. Bóle pooperacyjne, rekonwalescencja, plamienia - nic miłego ale mniejsza z tym.
Jak już wspomniałam- nie mam do nikogo ani w życiu ani tutaj żadnego problemu.
Emocje mną targały bo po prostu uparcie chciałam sama sie z nimi uporać - taki gen rodzinny
Moja znajoma K. (jej i mój mąż to przyjaciele od lat) w styczniu rodzi, w czerwcu dowiedziałam się o jej ciąży - nie spotykamy się za często,więc widziałam tylko wysłane później przez nią zdjęcia,że ciąża jest zdrowa, brzuszek rośnie,będzie to dziewczynka - czy się ucieszyłam - tak - bo,gdy sama byłam w ciąży to też od nich tylko radość otrzymałam ja i mąż i wiem ,że będą dobrymi rodzicami.
Czy poczułam zazdrość - tak- bo sama rodziłabym na końcówkę marca/pierwsze dni kwietnia.
Po prostu strata kolejnej ciąży musiała się jakoś na mnie odbić, na moim mężu też - dwa razy walczyłam o życie,dwa razy mógł owdowieć, mogłam osierocić córkę.
Mnie wiele spraw w życiu zraniło ale personalnie to mogę mieć tylko do mojego ojca pretensje - jestem DDA.
Baby shower jest wyprawiany dla .-K.- Znamy się kilka lat ale mało widujemy. Wiedzieli wszystko przez co przechodziliśmy, wpierali nas podczas żałoby po mojej mamie,poronienia,operacje,nieudane starania. Byli też obecni w moim życiu w ciąży jak i po- biorą udział w imprezach okolicznościowych naszej córy itd.
Nie zrobili mi nigdy nic złego a to,że sami zostaną rodzicami był dla mnie szokiem bo K. głośno mówiła,że nie wyobraża siebie z brzuszkiem, bycie matką. Wiem też,że od młodych lat ma problemy z tarczycą i guzki w piersiach - i po prostu nie wiedzieliśmy, że mają zielone światło na starania - bo wiadomo - nie każdy chce się dzielić takimi tematami nawet z bliskimi.
Nie uważam,że gdybym napisała K. ,ze mniestrzeliła bo jestem zazdrosna o to,że są w ciąży coś dało -a byłam,bo sama byłam w trakcie nieudanych starań, gdy się dowiedziałam o ich ciąży- bo po prostu się nie spodziewałam takiej wiadomości, minęły tygodnie a teraz jestem po kolejnej stracie i wyskoczył baby shower.
K. Wie przez co przechodziliśmy i naprawdę - nigdy nie sypała mi złotych rad, nie klepała bzdur.
Ona wie jakie ja mam odczucia bo zdarzało się,że się jej żaliłam. To po co mam teraz marudzić kobiecie na końcówce ciąży skoro ona wie przez co przeszliśmy.
Mogę zabrzmieć jak hipoktytka bo nie robiliśmy żadnej diagnostyki, mąż nigdy nie badał nasienia, wszystkie próby były naturalne,bez leków (raz użyłam globulek feminum pregna) - ale każda strata nas rani, tak samo jak oczekiwania na to co nie nadchodzi. Takie po prostu jesteśmy,że cierpimy bo nie możemy osiągnąć swojego marzenia...
Wiem,że jest tutaj wiele dziewczyn, które,gdy zdecydowały się na założenie rodziny - przekonały się ,że to nie takie łatwe. Wiem ,że wiele z Was walczy a nie widziało pozytywnego testu ciążowego .
Podczas starań pojawiły się schorzenia, choroby, słabe wyniki partnera czy brak owulacji itd. lista jest długa tego ,z czym się zmagacie. Do tego brak zrozumienia w rodzinie i bliskich - bo po prostu nie znają tego uczucia,że się starasz a nie masz albo tracisz.
Także Kochane - napisałam misz masz bo pisałam na raty.
Nie chciałabym żadnych waśni tutaj - sama ich nie szukam - ani kwasu.
Kochane - życie nas już wystarczająco męczy, żebyśmy jeszcze tutaj - w naszej przestrzeni sikaczek natestowych - były kłótnie, niedopowiedzenia.
Kreski były i dla starających się o pierwsze dziecko od wczoraj, od miesięcy czy lat i posiadających dziecko jedno , dwoje czy pięcioro.
Gdy mnie jakiś temat czy wypowiedź nie interesuje to po prostu ją omijam - czy na tym czy na innym wątku.
Są też treści,które przegapiłam zwyczajnie i by coś wniosły - chociaż trochę humoru czy fajny przepis na sałatkę
Także dziewczyny - nie widziałam pewnie kilku postów,gdy to pisałam więc proszę się na mnie nie obrażać i same bądźcie dla SIEBIE milsze - listopad nas wszystkich dojeżdża swoją aurą
Ja się jednak obawiam Janka, że te historie były już wałkowane tyle razy, że kolejna próba wytłumaczenia komukolwiek niczego nie zmieni.
Wiesz dobrze, że dla mnie punktem honoru było żeby zmotywować Cię żebyś się nie poddawała. Zawsze będę po Twojej stronie i ogólnie po stronie tych, którym aktualnie jest ciężko. Taka już jestem, całe życie, niezależnie od tego z czym sama się mierzę. Staram się być głosem ludzi, którym brakuje siły do walki.
I to naprawdę nie polega na tym, że popieram pogrążanie się w agonii, ale w mojej ocenie trzeba być po prostu półmózgiem żeby nie rozumieć, że są tutaj osoby, które życie złamało, i które każdego dnia walczą o to żeby wstać z kolan.
Rozumiem, że można czuć inaczej, rozumiem, że to o czym nie raz się tutaj pisze może być dla kogoś nieznane i obce, że nie każdy się z tym utożsami. Absolutnie nie życzę nikomu żeby kiedykolwiek znalazł sie w takim miejscu. Ale nie rozumiem jak można mieć takie klapy na oczach i wąskie myślenie żeby kogokolwiek tutaj umoralniać.
kami1094
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Maj 2025
- Postów
- 2 337
Racja.Dzień dobry, witam się z kawą️
U mnie dzisiaj 6dpo i już przebieram nóżkami.. to taki fajny czas, jestem zawsze podekscytowanado zrobienia pierwszych testów
@Kaalaa kurczę a cień migał przecieżznam ból i zawsze sobie powtarzam, że test w dniu miesiączki, a i tak wychodzi jak zwykle
@callina ja w tym cyklu zaczęłam mierzyć i powiem Ci, że temperatura dużo mówikiedy Kochana będziesz w końcu testować?
@kami1094 chyba czas na nie odpisywanie na pewne posty bo temat będzie się ciągnął do usranej śmierci.. ten kto miał zrozumieć to zrozumiał
Dziewczyny wrzućcie na luz bo atmosfera gęstnieje, a nie po to został stworzony ten wątek![]()
Kalinę wpisałam za 4 dni
callina
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Luty 2025
- Postów
- 1 722
nie wiem co co chodzi, ale jeśli chodzi o moją psychikę to pierwszy biochem to dopiero była masakra... nie jadłam kilka dni, musiałam skorzystać z pomocy psychoterapeuty, a i tak zdarza się, że wyje pod prysznicem czy do poduszki.. a zaraz minie rok..JA, JA, JA, NIE CHCIAŁABYM. To nie jest koncert życzeń. Zagłębij się trochę bardziej w temat skoro masz jakieś psychologiczne ciągoty, to może dojdzie do Ciebie, że żaden dobry psycholog nie zmusza na siłę dziewczyn w kryzysie do wychodzenia do ludzi i pogodnej komunikacji, jeśli nie czują się na siłach. To jest droga, która często zajmuje lata. Twoje nawoływanie do nawrócenia raczej tego procesu nie przyspieszy.
Jeśli Ci umknęło, to swoje złote rady kierujesz między innymi do dziewczyn, które z pomocy psychologicznej korzystają - np. @Jane Doe . Także daj sobie na wstrzymanie.
Btw, na Twoim przykładzie doskonale widać z jakim fenomenalnym zrozumieniem można się spotkać podejmując próbę rozmowy - dosłownie zerowym.
Dziewczyno, Tobie choćby narysować, to nie zrozumiesz. Napisałam Ci wczoraj, że nie życzę sobie, żebyś przypisywała mi wypowiedzi, które nie padły.
Skoro oczekujesz, żebym Cię nie oceniała, bo Cię nie znam, to łaskawie zacznij od siebie, bo również wiesz o mnie całe. Nie wiesz nic ani o mnie, ani o mojej historii.
A agresji to Ty chyba w życiu nie doświadczyłaś. A ode mnie to już na pewno, uwierz na słowo.
To, że nie jestem słodko-pierdzącym tworem, tylko piszę bezpośrednio nie jest równoznaczne z agresją ani nawet byciem "niegrzecznym". Ale to na marginesie.
Nie życzę sobie przypisywania mi nieistniejących frustracji, bo żaden napisany przeze mnie post nie był osobisty, a jedynie w obronie dziewczyn zapisanych do tego wątku, którym osoby Twojego pokroju dają "złote rady", o które nikt nie prosił. Ja mam swoje podejście do tematu, zwisa mi jakie ktoś inny ma, bo nie mam charakteru z dykty i potrafię przyjąć, że punkty widzenia i podejścia są różne. Tymczasem Ty uważasz swój za jedyny słuszny. Otrząśnij się. To nie jest tak, że na świecie istnieje tylko jedna prawda i jest to Twoja prawda.
Rysować nie umiem, więc dam Ci jedno obrazowe porównanie, może Ci jakiekolwiek synapsy stykną -
pisałaś w tym miesiącu o pozytywnych testach i okresie, który przyszedł. Jeśli dobrze kojarzę w poprzednich miesiącach było już coś podobnego - choć głowy nie dam. Ty kwitujesz to podejściem na zasadzie "hihi, haha", ulgę czujesz, "kolejny cykl, kolejne szanse". I masz prawo. To Twoje życie, Twój potencjalny biochem i Twoje święte prawo do jakiejkolwiek reakcji. Jak dla mnie możesz imprezę z tej okazji zrobić i świętować tańcząc wokół ogniska.
Dla porównania - @callina po analogicznej sytuacji zbierała się do kupy dwa miesiące i jeszcze się nie pozbierała. Widzisz różnicę? Dopuszcza Twój mózg do siebie, że ludzie nawet takie same rzeczy przeżywają na różne sposoby? Dopuszczasz w swojej głowie taką możliwość, że każdy może mieć inną wrażliwość? Czy może ktoś jest w tej sytuacji gorszy, bo jego reakcja jest inna niż Twoja?
PS. Miałaś odchodzić z wątku kilka dni temu. Poszłaś już?
także faktycznie każdy ma inną wrażliwość
callina
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Luty 2025
- Postów
- 1 722
Widzę, że szefowa wpisała mnie na 21.11@callina ja w tym cyklu zaczęłam mierzyć i powiem Ci, że temperatura dużo mówikiedy Kochana będziesz w końcu testować?
dziś byłam skontrolować znów TSH, przy okazji jak już mnie kłuli to zrobiłam progesteron
reklama
kami1094
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Maj 2025
- Postów
- 2 337
I masz do tego pełne prawo.nie wiem co co chodzi, ale jeśli chodzi o moją psychikę to pierwszy biochem to dopiero była masakra... nie jadłam kilka dni, musiałam skorzystać z pomocy psychoterapeuty, a i tak zdarza się, że wyje pod prysznicem czy do poduszki.. a zaraz minie rok..
także faktycznie każdy ma inną wrażliwość![]()
W każdym razie dobrze, że wróciłaś.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 173 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 135 tys
- Odpowiedzi
- 5 tys
- Wyświetleń
- 234 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 192 tys
- Odpowiedzi
- 5 tys
- Wyświetleń
- 276 tys
Podziel się: