reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie i wygraj laktator SmartSense i wyprawkę dla mamy 💖 Kliknij Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców.

    Wygraj grę z serii Słonik Balonik dla maluszka 💖 Wchodź Zadanie jest proste. Działaj i wygrywaj

reklama

Wasi partnerzy/ mężowie

Dokładnie - nic na siłę to po pierwsze. A jeśli ktoś czy to Wy czy wasi partnerzy/mężowie obawiacie się mocnych wrażeń... - przecież nikt nie musi siedzieć między waszymi nogami i szczegółowo się przyglądać... ;-)
Dla mnie najważniejsze jest żeby w ogóle tam był, trzymał za rękę, dodawał otuchy i wspierał.
Niestety chcieć nie zawsze znaczy móc... czas pokaże czy się uda...
 
reklama
no właśnie żeby był i trzymał za rękę ... a D to powiedział że na pamiątkę skameruje jak mi dziecko z ... wychodzi:baffled: no nieźle... ale nie mam zamiaru mojej rozwartej.... pokazywać całej rodzinie:-p:zawstydzona/y::dry: więc powiedziałam ze żadnej kamery ... a on ostatecznie może ze mną wejść hehehe


niunians ja nie mówiłam że Ty go zmuszasz... tylko mówię że w razie czego ;-)
a póki co to zostaw ten temat tak jak mówisz do 8 miecha :tak:
 
Tak czytam, dziewczyny i czytam..i niestety zazdroszczę. Wiem, że nie zawsze jest bajkowo, ale u Was jest prawie sielanka w porównaniu do mnie;(
Mój szanowny się podobno ucieszył z ciąży (nieplanowanej), ale nijak po sobie poznać tego nie daje. Oczywiście pomijam takie drobiazgi jak pomoc w domu, to ja latam na wysokości lamperii a on nie ma czasu (PRACUJE!), albo leży zmęczony (PO PRACY). Poza tym nie dociera do niego, że teraz niektórych prac po prostu nie powinnam wykonywać. Generalnie ma w nosie jak się czuję i czy wszystko ze mną w porządku. Nie tak wyobrażałam sobie oczekiwanie na pierwsze dziecko (nie raz wspominał, że chce je mieć, że to nadaje sens życiu). To miało być szaleństwo, oczekiwanie cudu. A wyszło jak zwykle.
Przez to wszystko nie potrafię się cieszyć tak naprawdę.
Dzisiaj 1. został dłużej w pracy, 2. po pracy okazało się, że jest spotkanie integracyjne. Siedzę sama. :blink:Właściwie siedzimy we dwójkę:)
 
Ja powiedziałam jedno - chce mieć na sali świadka w razie gdyby lekarze coś spier.... lili. Musze przyznać że ta racjonalna uwaga spowodowała natychmiastową zgodę na uczestnictwo w porodzie :), ba mam wrażenie że się szykuje jak do wojny... :szok:
 
mój Ł powiedział, że to on musi przeciąć pępowinę, bo jak jest ze mną w ciąży, to i musi być przy narodzinach i chce jako pierwszy zobaczyć maleństwo :tak: Byłam w szoku, bo wcześniej mówił, że nawet nie ma mowy, że zjawi się na porodówce. Ale dużo dają czasopisma dla kobiet w ciąży. Poczyta ukradkiem i poźniej się mądrzy i zmienia swój punkt widzenia :-)
 
(...)Przez to wszystko nie potrafię się cieszyć tak naprawdę.
Dzisiaj 1. został dłużej w pracy, 2. po pracy okazało się, że jest spotkanie integracyjne. Siedzę sama. :blink:Właściwie siedzimy we dwójkę:)

A próbowałaś z nim o tym porozmawiać? Czasami warto. Albo zabierz go ze sobą do lekarza, żeby zobaczył na kogo czeka. Mój jak zobaczył maleństwo na zdjęciu to chwalił się wszystkim. Wcześniej powtarzał, że ciąża to nie choroba, a teraz skacze nade mną. Albo zimny prysznic w postaci: nie zrobiłam, bo mi tego nie wolno, bo nie dałam rady. Ale jednak najwazniejsza jest rozmowa.
 
A próbowałaś z nim o tym porozmawiać? Czasami warto. Albo zabierz go ze sobą do lekarza, żeby zobaczył na kogo czeka. Mój jak zobaczył maleństwo na zdjęciu to chwalił się wszystkim. Wcześniej powtarzał, że ciąża to nie choroba, a teraz skacze nade mną. Albo zimny prysznic w postaci: nie zrobiłam, bo mi tego nie wolno, bo nie dałam rady. Ale jednak najwazniejsza jest rozmowa.

Natalunia ma racje: usg czyni cuda :)
 
Przy pierwszym porodzie byłam sama. Mąż nie chciał iśc, a mnie też nie zależało. Potem, właśnie I i II faza ciągły mi się strasznie, a ja na porodówce sama jak palec, położna tylko zaglądała ze swojego pokoju co jakiś czas. To było straszne i trwało 6godz. Teraz mąż teżnie jest chętny do asystowania. Nie naciskam go specjalnie, ale co jakiś czas powracam do tematu i próbuję namówi. Wystarczy, że pierwszą fazę spędzimy razem. Zobaczymy jeszcze trochę czasu jest. Spróbuję użyc argumentu Passingby:tak:;-)
 
reklama
Do góry