Inta, z tego co piszesz Oskarek rozwija się dobrze, choć w pełni rozumiem, że się niepokoisz. Jak na półroczne dziecko jest świetnie! Oby tak dalej.
Czasem się wydaje, że dziecko za mało idzie do przodu, wręcz stoi w miejscu a potem jak skoczy to sami niedowierzamy ;-) Przynajmniej mój tak miał. Rozwija się bardzo skokowo, dłuugo nic potem bardzo ruszył a teraz znów od trzech miesięcy nie opanował praktycznie żadnej nowej umiejętności. No - może przesadzam, nauczył się bić brawo, a ostatnio pokazywać jaki jest duży. Choć wszystko to mu się jeszcze miesza i jak ktokolwiek cokolwiek od niego chce (np. "zrób papa") to bije brawo. Często sam z siebie bije brawo. A z pokazywaniem jaki jest duży to jak tam mu się chce. Ale i tak się bardzo cieszę :-)
Monik, mam nadzieję że będzie dobrze. Trzymam kciuki i myślę o Was.
A z tym przekładaniem wizyt to trochę denerwujące - sezon urlopowy to nie nowość i powinni to od początku uwzględnić...Ale nieważne. Współczuję, że masz teraz taki czas "od wizyty do wizyty". Właściwie od urodzenia Oskarka tak masz :-(
My niby też biegamy po lekarzach, ale dopiero teraz rozróżniam "tylko kontrole" - gdzie wiem, że usłyszę jest ok i "wizyty być albo nie być" - kiedy boję się, co usłyszę...
My zbliżamy się powoli do roczku. Trudno mi uwierzyć.
Właśnie jesteśmy nad morzem na wakacjach. Adaś pierwsze zetknięcie z piaskiem ma już za sobą. Płacz był ogromny. Potem pół dnia siedzenia na macie. Aż zadziałała "dogoterapia" - Adaś zobaczył pieska i tak bardzo chciał za nim pójść, że się przełamał i ruszył w piasek. Choć minę miał jakby zaraz znów miał płakać. Teraz za każdym razem pół dnia się oswaja, a potem raczkuje po piasku. Ciągle jednak mam wrażenie, że to nie jest dla niego szczególnie przyjemne doznanie.
Z morzem różnie - tak jak już wcześniej zauważyłam - duże zbiorniki wodne toleruje, a małych nie. Na przykład próba zachęcenia go do zabawy w dołku z wodą była nie do zaakceptowania. Za to woda w morzu - zupełnie ok. Widzę efekty chodzenia na basen ;-)
Nie wiem czemu ale ostatnio Adaś zaczął nam histerycznie płakać w samochodzie, a wcześniej tego nie było. Ledwo wsiadamy do samochodu i przejedziemy parę kilkomtrów i już płacz, na który nic nie da się poradzić - żadne zabawianie nie działa. Może faktycznie fotelik łupinka jest już niewystarczający, ale większe są od 9 kg i nawet jeśli można naciągnąć wagę to nie wiem czy aż o 2,5 kg? No i Adaś nie siedzi jeszcze zbyt stabilnie.
Poza tym im więcej używam naszej spacerówki tym bardziej się zastanawiam czy nie trzeba jej będzie jednak wymienić. Dziecko nam zjeżdża, wisi na szelkach, nie potrafi się podciągnąć samo do góry. Nóżki najczęściej trzyma sztywne jak patyki, nie wiem - może chce dosięgnąć do końca wózka, a nie może. Po prostu mam wrażenie, że mu w tym wózku średnio wygodnie. A że tu nad morzem mam możliwość pooglądania mnóstwa innych wózków (miejscowość wyraźnie nastawiona na rodziny z małymi dziećmi) to widzę, że można inaczej.