reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Wcześniaki z 33 tc

monik najlepiej sprawdź obwód główki na siatce centylowej
Ale do roku z reguły główka ma większy obwód niż klatka piersiowa i rośnie ona bardzo szybko.
Patrzyłam kiedyś na program gdzie mówili że jeśli człowiekowi by przez całe zycie rosła głowa tak jak w pierwszym roku życia to w dorosłym wieku maiała by ona wielkośc słońca:szok:
 
reklama
Beti czyli mam się nie przejmować;-)
Wyczytałam że, główka szybko rośnie dziecku, a najwięcej w pierwszym półroczu życia potem już wzrost niby powinien zwalniać. Według siatek centylowych to w tym okresie nie powinna ta głowa już tak szybko rosnąć bo między 9 a 12 mies. życia ma urosnąć centymetr lub troszkę ponad ale nie aż tyle. Do tej pory był wagowo, wzrostowo i z obwodem główki blisko 10 centyla na siatkach dla wcześniaków. A teraz tylko ta główka wskoczyła na 50 centyl. Zapytam się neurolog jak będziemy na wizycie kontrolnej w następnym tygodniu. Ale pewnie to jakiś taki mały niegroźny chopsik na siatkach.
Majka a nie możesz Adasia wypisać ze żłobka? Chyba możesz jeszcze wrócić na wychowawczy? Nie wiem jak to jest z tymi przepisami :zawstydzona/y:
U nas z jedzeniem to zależy od dnia. Raz jest lepiej raz gorzej. Są dni kiedy mały ani najmniejszej grudki nie przełknie bez krztuszenia się, ale są też dni kiedy to np. zjada troszkę farszu z pieroga mięsnego :tak:
Magdzik u nas też pediatra by szczepiła tak jak i u Was :no: Dobrze że to forum jest i możemy się edukować! Dużo zdrówka dla Kacperka :-)
 
Ostatnia edycja:
Monik, wydaje mi się, że nie masz co panikować z tym obwodem główki, ale na pewno warto przy najbliższej wizycie u lekarza zapytać o to.
Zajrzałam do książeczki Adasia i u niego wg ostatnich pomiarów obwód główki był o 3 cm większy niż obwód klatki piersiowej. Chyba w drugim półroczu życia to główka powinna być mniejsza niż klatka piersiowa, ale nasza pediatra nigdy nie miała żadnych uwag w tym względzie (pewnie dlatego, że Adaś jest bardzo chudym dzieckiem).

Z tym żłobkiem - no chyba bym mogła, ale teraz to już nie jest taka łatwa sprawa, z różnych względów, oczywiście jak nie będzie wyboru to wiadomo że tak zrobię.
Chciałam dziś też odebrać Adasia trochę wcześniej i trafiłam na porę drzemki, więc zapytałam pani w żłobku czy jeszcze mogę odebrać dziecko, a ona na to "tak, oczywiście". Aż byłam zdziwiona czemu taka miła ;-) no i się wydało - wszystkie dzieci śpią a Adaś jeden nie śpi. Pewnie już nie wiedziały co z nim robić...No i widzę, że ze zmianą pieluchy też sobie nie radzą, tak jak i ja. Adaś wrócił ze żłobka z pieluchą zapiętą na słowo honoru i bodziakiem na jeden zatrzask. I mogłabym pomyśleć, że panie mają "taśmówkę" i sobie olewają, ale wiem, że ja sama czasem nie mam siły zmusić go do leżenia przez parę chwil spokojnie.
 
Ostatnia edycja:
Już się wyjaśniło z tą główką. Jak zobaczyłam mierzenie główki przez lekarkę od rehab. dzisiaj, gdzie przy pierwszym mierzeniu wyszło jej tyle co ostatnio i dopiero jak jej zwróciłam uwagę że chyba źle zmierzyła, to wyszło tak jak i mi. Więc całkiem możliwe że na ostatniej wizycie też jej się centymetr mógł omsknąć;-) Teraz sama będę kontrolować ten obwód główki żeby się niepotrzebnie nie denerwować.
Mieliśmy dzisiaj wizytę u kolejnej pani logopedy (neurologopedy) i porażenie języka i podniebienia miękkiego potwierdziło się. Pani dr mówiła że prawdopodobnie mięśnie krtani i przełyku po tej prawej stronie też są porażone. Ta lekarka zaleciła nam masowanie buzi wewnątrz i na zewnątrz, plus masowanie wibrującą szczoteczką do zębów i uciskanie punktów na twarzy dziecka. Mówiła że powinnam zmienić smoczek na taki wklęsły żeby zapobiec zgryzowi krzyżowemu i żeby język Oskarka nie uciekał na jedną stronę (już zaczyna co raz częściej mu uciekać) i pokazała mi smoczek z firmy Ortodent. Widzę że co kolejny lekarz to inne zalecenia i metody, i jak mamy wybrać tę najlepszą dla małego?

Majka mój mąż ostatnio pytał się mnie jak ja przebieram juniora na przewijaku, bon natrudził się dobre piętnaście minut i też pampka przykleił byle jak. Mały zwiewa już w pierwszej sekundzie leżenia i tylko ja daję sobie z nim radę :-D
 
monik my mieliśmy niezłe perypetie z główka Kuby. W pewnym okrsie jego życia (chyba ok. 6 m-ca) główka rosła coraz szybciej i tak przez kilka miesięcy. Wszyscy dookoła zwracali uwagę na duża główkę Kuby. Do tego doszło poszerzenie przestrzeni przymózgowych. Przestraszyłam sie nie na żarty. Coraz częściej zaczęsto mówić, że jeżeli główka będzie rosła w takim tempie może to oznaczać wodogłowie. Lekarka widziała, że jestem już kłebkiem nerwów i zaproponowała mi konsulację u neurochirurga. Tak też zrobiłam. (Aha obwód główki ciągle balansował między 90 a 97 centylem-czyli mało ciekawie) Okazało się, że z główka wszystko Ok., że to najwyraźniej taka uroda małego. Duże znaczenie ma też czy dziecko rozwija się prawidłowo... Tak więc Monik spokojnie, nie jest źle. I bardzo dobrze robisz, że zamierzasz sama kontrolować obwód główki. Każda osoba mierzy w inny sposób. Wystarczy, że tylko trochę przesuniesz miarkę i juz obwód jest inny. A ty mierzysz zawsze w ten sam sposób i wtedy te pomiary sa najbardziej wiarygodne... Przepraszam, że tak chaotycznie...

Majka to niezły łobuziak z Adasia. U nas ten sam problem z przewijaniem;-) B. zybko musiałam zrezygnować z przewijaka, bo Kuba tak strasznie się wiercił i obracał sie podczas zmiany pieluchy, że nie raz mógłby spaść, dlatego przeszliśmy z przwijaniem na kanapę;-)
 
Oj tak, z mierzeniem to lepiej polegac na sobie. Adaś na przykład w książeczce zdrowia ma takie cudo, że na początku grudnia jak go mierzyli przy przyjęciu do szpitala wyszło 62 cm a 3 miesiące później pielęgniarka w przychodni zmierzyła go i wpisała 60 cm! A 3 tygodnie później już 64 cm.
Monik, dobrze, że się wyjaśniło i już jesteś spokojna :-)

Wiecie, z tym przewijaniem to u nas ten problem, że nawet ja sobie nie radzę. Po prostu nikt. Przewijaka od dawna nie używamy - bo byłoby niebezpiecznie. Przewijam Adasia na łóżku a kończy się tym, że jest ubierany na stojąco, raczkująco i co by nie tylko. Rzadko kiedy w pozycji leżącej. I czasem mi wstyd jak u lekarza czy po ćwiczeniach po prostu nie mogę Adasia na spokojnie ubrać i ubieram go kiedy on raczkuje sobie po stole. Myślę sobie, że pewnie ktoś widząc jak się z nim męczę uważa mnie za matkę, która nie radzi sobie z własnym dzieckiem. Najlepsze jest to, że kto wie, czy kiedyś sama bym tak nie pomyślała. A teraz po prostu nie wiem - błędy wychowawcze czy taki egzemplarz mi się trafił.
Wczoraj Adaś zdrzemnął się pół godziny w żłobku i to by było na tyle. Wstawaliśmy o 5.30, ja o 16 już ledwo na oczy widzialam i marzyłam o małej drzemce, a Adaś nic...Do tego strasznie marudny się zrobił, wszystko nie tak, na wszystko reaguje płaczem albo wyłącza się, wtula się we mnie i ssie kciuka. Może odreagowuje żłobek, choć już na szczęście tak nie płacze jak go zostawiam.
 
U nas przewijak stoi za szafą ;-) i czeka na drugie baby :-D i tak już od grudnia :tak: też przewijam na kanapie, a mała uwielbia na plecach obkręcać się o 360 stopni, odpychając nogami a głową często zwisa w dół :-D ubieram jak się da, na stojąco to moje dziecko jest czasem masowane na rehabilitacji :szok: ot tak się daje ciotkom we znaki, więc każdy mi współczuje domyślając się co mam w domu :sorry:

Główkę same mierzcie zawsze w ten sam sposób, to będzie najpewniejszy wynik :tak:

Majka współczuję :-( Biedny Adaś, może potrzebuje więcej czasu na nowy plan dnia...
 
No tak, Adaś i Paulinka jeśli chodzi o charakter mają wiele wspólnego - tak mi się przynajmniej zdaje ;-)

Już wiem, czemu Adaś taki marudny ostatnio. Znów chory :-( Wczoraj mnie nieźle nastraszył, bo zaczął w nocy mocno kaszleć, dostał gorączki, ciężko oddychał i zasypiał w pół ruchu - co do niego niepodobne. Już myślałam, że zapalenie płuc. Wiem - panikara ze mnie, ale nie pamiętam, żeby przy zwykłym katarze tak się zachowywał. Na szczęście byliśmy dziś u lekarza i okazało się, że tylko przeziębienie, nawet bez antybiotyku się obejdzie (oby). To chyba niedoleczona poprzednia infekcja. Zmyliło mnie, że jak byliśmy w zeszłym tygodniu u pediatry to uznała, że dziecko jest w 100% zdrowe, może iść do żłobka i nawet chciała je z biegu zaszczepić. A katar ciągle miał.
Do tego mam doła, bo usłyszałam od mamy parę niemiłych słów na temat tego, jak pracodawca mnie postrzega wobec faktu, że po 3 dniach od powrotu do pracy biorę zwolnienie na dziecko. No co ja na to poradzę?!
 
reklama
U nas z lekkiego przeziębienia zrobił się tygodniowy pobyt w szpitalu :-(
Najpierw lekarka w przychodni kazała leczyć objawowo – sól fizjologiczna do nosa i ewentualnie w razie potrzeby coś przeciwgorączkowego. Po kilku dniach Adaś znów miał temperaturę 39 stopni i tym razem już dostaliśmy antybiotyk. Jakby nie zadziałał mieliśmy iść na prześwietlenie płuc. Myślałam, że zadziałał, bo na dwa dni był spokój, a potem znów nagle ponad 39 stopni. Tym razem nie udało się zbić gorączki czopkami i wylądowaliśmy w środku nocy na izbie przyjęć.
Lekarka była wyjątkowo niezadowolona, że zjawiamy się o tej porze. Zapytała, co się dzieje z dzieckiem. Mówimy, że od dłuższego czasu chore, a obecnie ma wysoką gorączkę, której nie potrafimy zbić. Na co usłyszeliśmy „nie, ja się pytam, co się dzieje, że TERAZ (czyt. w środku nocy) państwo przyjechaliście. Od kiedy dziecko ma gorączkę? Od popołudnia. To trzeba było już wtedy przyjechać!” (już ja widzę, jakby nas przyjęli jakbyśmy przyjechali tylko dlatego, że dziecko ma 39 stopni gorączki...)
Po zbadaniu Adasia przeszliśmy do wypełniania papierów. Pytanie o wiek dziecka. Mówimy, że 13 miesięcy a lekarka na to z ironią w głosie „wygląda najwyżej na 7! Niedożywiony jakiś!” Pomimo, że wcześniej mówiliśmy, iż to wcześniak, urodzony z hipotrofią itp. Potem nam się dostało „dziecko ma 13 miesięcy, waży 7 kg i nic z tym państwo nie robicie?! Nikt nie zauważył problemu?!” Nie wiem, kto powiedział, że nie próbujemy czegoś z tym robić. Trzy wdechy i mówimy spokojnie, że owszem, jesteśmy pod opieką poradni endokrynologicznej, gastroenterologicznej.
Wreszcie pytanie o rehabilitację. Pielęgniarka wpisała w karcie obniżone napięcie mięśniowe, a lekarka na to „ja tu nie widzę obniżonego napięcia. Podwyższonego też nie. To wcześniak, po prostu opóźniony”.
Musiałam się wygadać, bo w sumie przykro było usłyszeć takie rzeczy.

Jeszcze przez 4 dni w szpitalu Adaś miał wysoką gorączkę – dostawał coś na zbicie i po 4-5 godzinach znów około 39 stopni. Wystraszyliśmy się, bo nikt nie wiedział, co mu właściwie jest, tym bardziej, że badania poza bardzo wysokim OB (>100) nic nie wykazywały. Najpierw słyszeliśmy, że antybiotyk jeszcze nie zadziałał, potem że pewnie trzydniówka. Uwierzyłam i już myślałam, że to chyba najgłupszy powód trafienia do szpitala, ale po 4 dniach gorączka była nadal a wysypki nie. Miał lekko zaczerwienione gardło i katar, ale lekarze mówili, że nie powinien tak mocno gorączkować z tego powodu. Potem podejrzewali zaburzenia odporności, ale badania wyszły ok.

Adaś przez ten czas miał tyle wenflonów, że pielęgniarki już nie miały gdzie go kłuć. Poza tym się dowiedziałam, że ma zrosty poi poprzednich pobytach w szpitalu. Upilnowanie go przy kroplówce graniczyło z cudem, tym bardziej, że jedna kroplówka to 4 godziny siedzenia, a Adaś 5 minut spokojnie nie wysiedzi. Dwa razy wyrwał sobie wenflon, po jednej takiej akcji sama mało nie zemdlałam. Pielęgniarki i lekarze nazywali go nietykalskim, bo wystarczyło go dotknąć i już był płacz. Nawet przy zwykłym oklepywaniu. Robiąc USG brzuszka lekarka musiała zawołać na pomoc stażystów, bo we 2 nie potrafiłyśmy Adasia utrzymać :szok: Wyglądałam na matkę, która sobie z własnym dzieckiem nie radzi, ale jak raz jedna pielęgniarka spróbowała Adasia potrzymać to na wstępie Adaś jej się wywinął (o, jak się wyrywa!) a potem zaprezentował swoje wygięcie w C do tyłu (o, jaki silny!). Po pięciu minutach biedna kobitka przyznała, że jest wykończona jakby ciężko pracowała fizycznie.

Na szczęście jesteśmy już w domu, ale do żłobka Adaś jeszcze długo nie wróci. Mam wątpliwości, czy jeszcze w ogóle go tam posyłać czy od razu szukać alternatywy.
Do tego jak byliśmy w szpitalu telefon od szefowej, że „mam się określić”. Myślałam, że wyjdę z siebie :wściekła/y: Dzwoniłam dwa dni wcześniej poinformować, że jestem z dzieckiem w szpitalu i nie wiem, kiedy będę mogła wrócić do pracy. Miałam ochotę rzucić wszystko w…nie będę się wyrażać. Albo siąść i płakać.
 
Ostatnia edycja:
Do góry