olakalisz
Fanka BB :)
Serca nie da się oszukac , nie idzie w parze z rozumiem. Ja też nadal coś do ex czuję.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)

...a to on nie daję znaku życia i ma nas gdzieś
...ehhhcześć dziewczyny...
chyba jestem tu po to by wylać cały żal, bo nie bardzo mam z kim pogadać. od 6 m-cy jestem samotną mamą. od 6 m-cu gryzę się czy zrobiłam dobrze wywalając go z domu... mam poczucie winy, ogromny żal. ciężko mi pogodzić sprawy opieki nad dzieckiem (małą zajmuje się babcia) i pracy, w której jestem na wylocie.
przez chwile brałam leki antydepresyjne, wydawało mi się że już jest dobrze a teraz znów wszystko wraca. wracają myśli że już nie dam rady, że po co i komu jestem potrzebna, że nie dźwigam.
do tego wszystkiego doszła sprawa w sądzie i ograniczenie praw którą wytoczyłam ojcu dziecka. jego stosunek do wszystkiego, do mnie te kpiny, złośliwości, odgrażania... to mnie przeraża, przerasta.
próbowałam radzić sobie alkoholem, pocieszeniem kimkolwiek... ale to tylko pustka. on już wszedł w nowy związek i chyba to boli najbardziej. więc nie kochał nas tak bardzo...
jak sobie radzicie z tematem? bo kiedy mi się wydaje że wstaje, znów upadam
Niestety problemy w moim związku zaczęły sie chyba sie w dniu ślubu i trwają do dziś(2 lata po ślubie). Tak samo jak Ty szukałam ukojenia w używkach i w pewnym momencie zaszło to za daleko. Brałam leki uspokajające (po kilka sztuka naraz) z baaardzo dużymi dawkami lakoholu. Ryczałam-a on nic, piłam-a on nic, prosiłam o rozmowę i pomoc -i też nic. Trochę się otrząsnęłam w zeszłe wakacje i...zaszłam w ciąże. Dzisiaj wiem, że to dziecko uratowało mi życie. Bo było mi jusz wszystko jedno. Chciałam umrzeć i nie oglądać ani jego ani tego cholernego świata. 

Przez 9 miesięcy dostałam w życiu najszybszy kurs dojrzewania. Nikt nie pytał się czy dorosłam, ja nie mogłam dzieckiem zająć się jak mi się przy pomni musiałam być na to gotowa i tyle!!! Nie chodzi mi o to, że ktoś ma mnie wyręczać z moich obowiązków, ale o mentalność ludzką.
U facetów można zrozumieć wszystko, ale kobieta nie może mieć gorszego czasu... Ich usprawiedliwia się za wszystko!!! Mieliśmy wspólne plany, ślub itd ale nie wyszło. Wytrzymałam z nim pod jednym dachem 3 tygodnie, bo dowiedziałam się o jego kolejnych imprezach. Zero odpowiedzialności, no bo on jest przecież jeszcze młody!!!!!!! Liczyłam, że jak się z malutką wyprowadzimy to zrozumie i będzie się o nas starał. Na drugi dzień przyszedł z kwiatami, jak nie chciałam z Nim rozmawiać tak już nigdy więcej nie chciał do nas wrócić na poważnie. Po miesiącu znalazł sobie inną pierwszą lepszą, z którą już nie jest, co tydzień imprezki, mieszka w innym mieście, ale jak na weekendy jest na miejscu to do dziecka przyjeżdża na pól godziny śpiący po imprezce... Az żal na to wszystko patrzeć. Tyle planów, łączy nas tak wiele, a tak łatwo zrezygnował. To boli, bo jeszcze nie dawno byliśmy para, a teraz On woli pierwsze lepsze panienki, niz własne dziecko. Na nic zdają się rozmowy, tłumaczenie, że powinien być dobrym ojcem. Nie mam siły !!! bo on nawet nie dzwoni jak chce przyjechać do małej tylko robi to jak mu się podoba. Nikt nie może wpoić mu troche odpowiedzialności.Zostałam sama, młoda, na zasiłku, z groszami od byłego na dziecko, bez studiów, ale za to z dzieckiem. Do teraz mam łzy w oczach jak widzę inne pary ze swoim maleństwem i zadaje sobie pytanie Gdzie popełniłam błąd, że nie mogę zapewnić własnemu dziecku normalnej rodziny??? Ciągle wracają wspomnienia o Nas, mimo że rozstaliśmy się ponad 3 miesiące temu. Ciągle żyłam nadzieją, że On zmądrzeje i będzie chciał być razem. Bo raz mówi, że sam jest szczęśliwy, a innym razem że nas kocha i tęskni. Ale już za chwile mówi, że mimo tego, że nas kocha to nie możemy być razem, bo i tak będziemy się kłócić, Co mam o tym myśleć? wszyscy mówią porozmawiaj z Nim szczerze, rozmawiałam, ale te rozmowy nie prowadzą do żadnego skutku, bo wiem jeszcze mniej niż wiedziałam wcześniej. Przez to mam jeszcze większy mętlik w głowie. Mimo wszystko jestem dumna,że mam tak śliczną i kochaną córeczkę:-). Malutka ma już roczek, kocham ją ze wszystkich sił, jest mi bardzo ciężko, czasami nie chce mi się wstać z łóżka ale wiem, że musze, bo mam dla kogo. Boje się o nasza przyszłość, nie wiem jak sobie poradzimy. I czuje tak wieeeelki żal do człowieka, z którym byłam tak długo, a na którego w ogóle nie mogę liczyć, czuje tak wieeeelki żal, bo okazało się, że prawie wcale Go nie znam, a tak dużo dla Niego zrobiłam...