reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

witam!!

Mała na gimnastyce było super. Wróciłam wieczorkiem, zjadłam obiado-kolację i poszłam spać :o Dzisiaj wszystko mnie boli ;)
Grupa mała max 6 dziewczyn, było nas 5. Ja byłam najmłodsza wiekiem ciążowym i jako jedyna spodziewam się chłopczyka, pozostałe 4 czekają na dziewczynki. A to rodzynek jeden :)

Zajęcia prowadzi dziewczyna po AWF, specjalość fizjoterapia, mama 2.5 letniej Dominiki. Ćwiczenia są prawie normalne, tj. nie ćwiczymy mięśni brzucha i dodatkowo są specjalne ćwiczenia dla kobiet np. na mięśnie krocza :)
Dzisiaj czuję moje uda i pośladki - super bo tam zbiera mi się tłuszczyk  :laugh: :laugh:

dla zinteresowanych link do strony: http://studiozdrowia.hbz.pl/index.php?cmd=gimn_ciaz
 
reklama
Ach ten Twój rodzynek! :)
Ciesze się, ze jesteś zadowolona z gimnastyki, mam nadzieje ze to sa lekkei ćwiczenia i będziesz się czuła dobrze. :)
I pewnie będziesz tam chodzić teraz regularnie. :) he he tylko nas nie zaniedbaj przez to! ;)
 
oglądałam tą stronkę. :) Naprawdę fajnie to wygląda, szkoda że w mojej małej miejscowości nikt jeszcze nie wpadł na pomysł żeby zorganizować cos takiego. Pozostaje szkoła rodzenia. :) No właśnie, czy wy zdecydowalyscie sie naszkole rodzenia? :) Bo ja sie waham caly czas. Jest to przeciez mój pierwszy poród i chciałabym sie jednak przygotować do tego. Wczoraj wzięłam nr tel. z ogłoszenia w gabinecie mojej gin i mam zamiar do nich zadzwonić. :)
 
Doxa, super ze gimanstyka to takie fajne doświadczenie. Przejrzałam stronkę, którą podesłałaś i sama nabrałam apetytu na takie zajęcia. Tyle, że w Gdansku raczej nic sie nie dzieje w tym temacie. Fitness-cluby i innne, to owszem, ale zeby cos specjalnie dla kobiet ciężarnych.... Dlatego, tym bardziej interesuje mnie co też takiego 'specjalnego' robicie w kwestii rozciagania sie przed porodem - te ćwiczenia na mięśnie miednicy i krocza. Napisałabyś coś o tym, prosze?..

Asiu, cieszę sie bardzo ze mąż okazał sie okazem zdrówka - męczyło Was to prawda?.... Rozumiem, zę te dobre wieści przyczyniły sie do odzyskania humorku - stąd ta jego rymowanka  ;D Pozdrów go serdecznie ode mnie!!
Zaciekawiły mnie Twoje studia doktroanckie - w czym sie specjalizujesz? Ja przymierzam sie do doktoratu z polityki regionalnej w obrębie Bałtyku, ale to po narodzinach dzidzi. Teraz założyłam sobie rok zabierania sił i motywacji.

Kaszu.... Twoje przejścia są ..... po porostu niewiarygodne.... Masz siły na to wszystko? Podziwiam Cie za odwagę i tę radość mimo wszystko. Trzymam kciuki za Twe dziecko - niech się zdrowe narodzi i szczęście przyniesie. Niech ten czas do końca ciąży będzie takim zaptrzeniem sie w siebie i tajemnicę, jaka rozgrywa sie w Tobie. Wyciszenia i spokoju życzę..... Niech dobre Anioły będą z Tobą!
 
Jak tu dzis spokojnie! Dziewczyny czyżby u was pogoda się polepszyła i wszystkie uciekłyście na spacerek? :)
 
Bazal - troszkę się martwiłam ale jak okazało się, że maciek zdrowiuśki, to żeczywiście troszkę odetchnęłam ;D.
Mała i Bazal - on ciągle coś rymyje i ciągle coś w tym stylu. Na przykład zamiast "wciąż jestem obcy " nuci "wciąż jestem w owcy". Nasi znajomi nazwali nawet tą piosenkę piosenka zoofila  ;). A wczoraj to tylko tak sobie gadał, bo oboje byliśmy tak zmęczeni, że nikt nie zmusiłby mnie nawet do najmniejszego wysiłku  ;D ;D ;D.
Doxa - gimnastyki to Ci zazdroszczę. Ja nawet o tym nie myśle, po tym co nagadał mi lekarz. I nie martw się o mnie, jakby coś naprwdę było nie tak to zapewne szybciutko byś o tym wiedziała (maciek mówi, że się uzależniłam) ;D
Baza - a ze studiami to robie psychoterapię i psychologię zdrowia. Ale to nic pewnego. Niby w przyszłym roku mam obronę, ale nie wiem czy dam radę, więc nie chcę zapeszać. Ale przygoda naprawdę fajna. Polecam :)
Dziewczyny - jak dzisiaj w pracy pokazałam zdjęcia mojego syna (ale to fajnie brzmi) to zaraz maciek zadzwonił do mnie i powiedział, że miał już kilka propozycji od żeńskiej części firmy co by nie był egoistą i przyjął zamówienie na kolejnego chłopaka ;D ;). Ja w sumie nie mam nic przeciw ;). A niech tam sobie chłopak poużywa, to i w domu spokojniejszy będzie ;) ;)
Kaszu - Cieszę się, że napisałaś o tym wszystkim. Jesteś naprawdę dzielna. Dużo przeżyłaś. Pamiętaj że mamusia zapewne będzie dobrym aniołkiem dla Twojego maleństwa. I będzie z nieba nad nim czuwać.  Jeśli tylko będziesz chciała pogadać zawsze możesz na mnie liczyć (zapewne nie tylko na mnie, ale chcę, żebyś o mnie pamiętała :)). Jeszcze mało czasu minęło od śmierci mamy więc jeszcze trudna droga przed Tobą. Ale ja nie wierzę w zbiegi okoliczności i wiem, że śmierć mamy łączy się z życiem które nosisz w sobie. Mama dała Ci cudowny dar bo jestem pewna, że Twoja dzidzia ma taką opiekę o jakiej inni mogą jedynie pomarzyć. Kaszu, będę codziennie modlić się za Twoją mamę, tatę, za Twoje dzieci i Ciebie. Niech ta ciepła energia dojdzie do ciebie szybciutko i przyniesie odrobinkę radości.  :)
 
Mała - pogoda pod psem (swoją droga dlaczego mówi się pod psem?). Nie pisałam wcześniej, bo od samiusieńkiego rana nie miałam kiedy zajrzeć do komputerka, ale zapewniam Cię, że jestem cały czas ;). A z bólami głowy to wiem co przeżywasz. Mnie jak zacznie boleć, to mam ochote bić głową w ścianę żeby wreszcie mi pola mózgowe odpowiedzialne za doznania bólowe jakimś cudem poobijały sie i zneutralizowały ;). I też żadnych leków
 
Kaszu strasznie Ci współczuję. Strasznie!!! Szczerze jest mi przykro. Ale nie jestes sama!!! To niesamowite ale nasze losy z tego roku są tak podobne. Bardzo dobrze rozumiem Twój ból. Dobrze że się wygadałaś. Ludzie w takich sytuacjach boją się pytać o samopoczucie po stracie bliskiej osoby a my właśnie wtedy mamy taką ochotę się wygadać i powiedziec co tak naprawdę czujemy. U mnie było podobnie kilka lat temu straciłam tatę w zeszłym roku w listopadzie mama zapadła w śpiączkę (kolejne stadium raka piersi). Miała duzo pić a nie robiła tego ponieważ nie chodziła i nie chciała obciążać pielęgniarek i wołać je aby zaprowadziły ja do toalety. W skutek tego po kolejnej chemii nerki przestały pracować i śpiączka w dzień kiedy miała wyjść do domy ze szpitala. To był koszmar. Robiliśmy wszystko co możnabyło lekarze też. W końcu zaczęli nas przygotowywać że juz się nie obudzi odłączyli kroplówki. A tu nagle sama zaczęła się wybudzać. To był cud! Na same Święta wyszła do domu. Żeby bylo "śmieszniej" to moja siostra jak mamę wiozła do szpitala to miały wypadek. Mama ze złamana reką.... Ale Święta mieliśmy wspólne. Kto powie że nie ma cudów??? W tym samym okresie co jak mama leżała w śpiączce okazało się że dziadziuś (który z nami mieszkał) ma raka jelita. Operacja. Nie wiadomo było do kogo pierwszego jechać. To był koszmar. W na początku stycznia zmarł mój dziadek, a na początku lutego odeszła moja mama. Wiem co znaczy opieka nad ciężko chorą osobą, dzwiganie do łazienki, wciskanie jedzenia, i wiem co znaczy BEZSILNOŚĆ. Moja siostra rodzi pod koniec września i po tych przeżyciach (jak przypuszamy) też ma krwiaka i też leżała w szpitalu. Teraz jest na ciągłym zwolnieniu. Ale już krwiaczek znikł. U Ciebie też tak będzie, zobaczysz!!! Moja siostra zdąrzyła jeszcze mamie powiedzieć o dzidzi, ja już niestety nie:(
Ale mojej siostrze przyśniła się mama i powiedziała że te dwie dzidzie w naszych brzuszkach to prezent!!! Nie mogę się jakoś pozbierać. Nawet jak piszę na forum to nie mogę sklecić zdań.
Wiem, że nic Cię nie pocieszy ale dobrze że nie cierpiała długo uwierz mi. Jak patrzyłam na moją mamę jak walczy, jak się nie daje (przez prawie 5 lat) jak niszczy to jej psychikę mimo że tego nam nie pokazywała. Jak cierpiała fizycznie i psychicznie. Jak po śpiączce uczyła się na nowo stawiać pierwsze kroki. I zrobiła to. Chodziła, naprawdę chodziła przez ten krótki okres. Była niesamowitą kobietą.  Jak dowiedziała się że dziadziuś zachorował, powiedziała że chciała by przejąć jego cierpienia bo ona z tym sobie poradzi a on jest już starszy. Przez ten okres to nie było już życie tylko iweczna walka z chorobą i kolejnymi dolegliwościami.

Masz rację. Człowiek nawet nie wie ile jest w stanie znieść i udźwignąć. Myślałam, że tego wszystkiego nie przeżyję. A jednak.

Kaszu mnie podobnie to wszystko zmieniło. Po części jak czytałam co napisałaś to tak jakbym czytała część swojej historii.

Pamiętaj na czym teraz masz się skupić. Na najpiękniejszym ostatnim prezencie od mamy:) Dbaj o siebie i maleństwo. Wszystko będzie dobrze. Zły los już się skończył.

Trzymaj się cieplutko.




 
reklama
Dziewczyny skąd wy bierzecie tyle siły i wiary? W ogóle kiedy czytam to co napisałyście mam wrażenie, że film opowiadacie! To niesamowite, ze cżłowiek potrafi znieść tyle cierpienia! Strasznie wam współczuję i jest mi bardzo przykro. Życzę wam aby teraz całe wasze życie upływało po opieką waszych mam bo wtedy na pewno nic złego wam się nie przydarzy. I pamietajcie dbajcie o siebie i wasze malenstwa!
 
Do góry