- Dołączył(a)
- 17 Lipiec 2025
- Postów
- 2
Witam,
Poszukuję kobiet które zmagają sie z wypadajaca pochwa/ macica. Prośba o opisanie waszych doświadczeń, jak sie leczycie jak sobie pomagacie....czy ktos jest po operacji? Jak to zadziałało? Może to pozwoli innym odnaleźć sie w tej dramatycznej życiowej sytuacji..oby takich mam bylo jak najmniej bo nikomu nie zycze;(
Opiszę krótko swoją historię. Jestem 5m po 3cim porodzie sn. Pomimo wieku 40lat gin oplacony moja ciezka kasa zadecydował porod sn ( a ja idiotka myślałam ze pewnie wie co mówi, i choć juz po poprzednich zostały mi nieładne pamiątk bo mialam znaczna utrate doznan i obnizona juz przednia sciane, i wydawało mi się ze to takie kosmetyczne ubytki, i wszystko juz mam rozciągnięte i nic mi nie grozi..) tragiczna pomylka! I wybór giną tez kiepski:/
O wypadaniu w sumie nigdy nie słyszałam!
Po tym porodzie zdawało sie ze jakos sie goję, ale widać jakieś uszkodzenia tsm byly w mięśniach dna miednicy i około 4tyg poczułam przy lulaniu dziecka ciagnacy i piekący bol w podbrzuszu i klapnelo cos w pochwie. A moze to juz byla tylko kropla .. Od tamtej pory wróciły na nowo zaparcia, a sciany pochwy wysuwają sie tak ze nie mam tam wcale swojej dziurki tylko dwa płaskie babelki:/ byłam potem i u giną ( wszystko super) i urofizjoterapeutki (zdziwiła ze te sciany pochwy tak wypadaja). Ja nie mogę chodzić za długo, stać, schylac sie. To daje nieprzyjemne odczucia ucisku i wypadania. Cwicze te miesnie ale szybko popadam w nadmierne napiecie i to do bólu. Wiec fizjoterapia średnio pomaga. Wiec głównie wyrzucam sobie ze sie nie upominalam o te cesarke i czytam o operacjach z nadzieją ze to nie jest na zawsze..
Chce w tym wątku zrelacjonować co bedzie dalej.. moze moje doświadczenia pomogą komus kto wpadł w to bagno.
Proszę tez o wasze historię.
Poszukuję kobiet które zmagają sie z wypadajaca pochwa/ macica. Prośba o opisanie waszych doświadczeń, jak sie leczycie jak sobie pomagacie....czy ktos jest po operacji? Jak to zadziałało? Może to pozwoli innym odnaleźć sie w tej dramatycznej życiowej sytuacji..oby takich mam bylo jak najmniej bo nikomu nie zycze;(
Opiszę krótko swoją historię. Jestem 5m po 3cim porodzie sn. Pomimo wieku 40lat gin oplacony moja ciezka kasa zadecydował porod sn ( a ja idiotka myślałam ze pewnie wie co mówi, i choć juz po poprzednich zostały mi nieładne pamiątk bo mialam znaczna utrate doznan i obnizona juz przednia sciane, i wydawało mi się ze to takie kosmetyczne ubytki, i wszystko juz mam rozciągnięte i nic mi nie grozi..) tragiczna pomylka! I wybór giną tez kiepski:/
O wypadaniu w sumie nigdy nie słyszałam!
Po tym porodzie zdawało sie ze jakos sie goję, ale widać jakieś uszkodzenia tsm byly w mięśniach dna miednicy i około 4tyg poczułam przy lulaniu dziecka ciagnacy i piekący bol w podbrzuszu i klapnelo cos w pochwie. A moze to juz byla tylko kropla .. Od tamtej pory wróciły na nowo zaparcia, a sciany pochwy wysuwają sie tak ze nie mam tam wcale swojej dziurki tylko dwa płaskie babelki:/ byłam potem i u giną ( wszystko super) i urofizjoterapeutki (zdziwiła ze te sciany pochwy tak wypadaja). Ja nie mogę chodzić za długo, stać, schylac sie. To daje nieprzyjemne odczucia ucisku i wypadania. Cwicze te miesnie ale szybko popadam w nadmierne napiecie i to do bólu. Wiec fizjoterapia średnio pomaga. Wiec głównie wyrzucam sobie ze sie nie upominalam o te cesarke i czytam o operacjach z nadzieją ze to nie jest na zawsze..
Chce w tym wątku zrelacjonować co bedzie dalej.. moze moje doświadczenia pomogą komus kto wpadł w to bagno.
Proszę tez o wasze historię.