reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

wrodzona niedoczynność tarczycy

Dziewczyny jesteście niesamowite. Rzadko widuje się tak długo ciągnięty temat. Niestety nie udało mi się przeczytać jeszcze całości :)
Postanowiłam się dołączyć, ponieważ też mam córkę z niedoczynnością tarczycy. Nie jest już niemowlakiem, niedawno skończyła 8 lat.

Telefon z Akademii Medycznej pamiętam tak dokładnie, jakby to było wczoraj. Informacja lekarki wogóle do mnie nie docierała, jakbym nie rozumiała języka polskiego. Byłam przerażona. Nigdy w życiu nie chorowałam poza przeziębieniami, anginą czy ospą, szpital widziałam tylko podczas porodu, zero kontaktu z lekarzami, a tu nagle okazuje się, że mam chore moje pierwsze dziecko i muszę jeździć do innego miasta do akademii. Pierwszą wizytę w połowie przepłakałam, bo mała miała tak gęstą krew, ze nie mogli pobrać do badania... próbowali z nadgarstków w obu rączkach, zgięć w łokciach, nóżek (okolice kostek), w końcu udało się ze skroni. Razem 7 wbić igły...
Dostałam eutyrox, ale mała wypluwała mozolnie rozgniatane przeze mnie tabletki i nigdy nie wiedziałam ile tak naprawdę poszło do brzuszka. Po dwóch miesiącach opatentowałam sposób "na cebion", który córce bardzo smakował.
Kolejne wizyty przebiegały spokojniej. Niestety nie było w tym czasie Waszej Grupy, szczerze powiedziawszy wsparcie miałam tylko w mężu. Koleżanki z pracy bały się do mnie przychodzić, bo miały zdrowe dzieci - ale mam koleżanki:)
Chociaż czytałam o niedoczynności w internecie to jednak informacje tam zawarte były bardzo ogólne i tak naprawdę niedawno dowiedziałam się jakie konsekwencje może mieć ta choroba.
Po roku, tak jak pisały wyżej dziewczyny, odbyło się USG, no i okazało się, że tarczycy wcale nie ma.
Kiedy mała miała trzy latka podczas wizyty u endokrynologa wspomniałam, że dwóch lekarzy mówiło, że córeczce powoli bije serce, ale "widocznie tak ma". Endokrynolog od razu wysłała mnie na EKG. Stamtąd od razu trafiłam na kardiologię, założyli małej holter i odesłali do domu. Następnego dnia zrobili jej echo, rtg klatki piersiowej, po czym pani doktor wezwała mnie do gabinetu i powiedziała " wie pani, nie mam zbytnio czasu, ale prędzej czy póżniej będzie stymulator, a teraz do widzenia".
Oczywiście poryczałam się jak głupia na tym korytarzu, zlitowała się nade mną inna lekarka, zabrała do gabinetu i wytłumaczyła co tak naprawdę się dzieje. Powiedziała, że najprawdopodobniej od niedoczynności tarczycy dziecko ma zaburzenia akcji serca, nazywa się to blok przedsionkowo-komorowy, według niej trzeciego stopnia, jak serce będzie biło za wolno lub będą przerwy w pracy serca to trzeba będzie założyć rozrusznik. Tydzień póżniej decyzja o rozruszniku była podjęta.
Uciekłam stamtąd. Zaczęłam prywatnie szukać potwierdzenia w Warszawie, cierpliwie tłukłam się z dzieckiem pociągami 300 km, by po roku dostać się do Centrum Zdrowia Dziecka. Od 4 lat jeżdżę tak z małą do kardiologa, na razie rozrusznika nie ma, bo w Warszawie lekarze mają inne podejście- im starsze dziecko tym rzadziej trzeba będzie wymieniać kable prowadzące do serca, bo dziecko mniej rośnie. Teraz córka dostaje salbutamol na przyspieszenie akcji serca i rozwija się (dzięki Bogu) dobrze. Niestety co jakiś czas pojawiają się nerwice natręctw. Byłam już prywatnie u pani psychiatry, od krórej usłyszałam, że przy zaburzeniach hormonów często tak się zdarza. Stwierdziła, że połowa jej pacjentów to ludzie z chorobami tarczycy, a druga połowa to "sercowcy", bo jedno z drugim idzie w parze.
Wiecie co? Mnie tylko zastanawia dlaczego lekarze informując o chorobie nie mówią od razu o konsekwencjach i na co zwracać uwagę. Przecież przez przypadek dowiedziałam się, że córka ma zaburzenia pracy serca, nikt nigdy nawet nie wspamniał, żeby kontrolować serduszko, podobnie było z psychiatrą, pojechałam z własnej inicjatywy, prywatnie do innego miasta, bo u nas nie ma dziecięcego psychiatry. Może Wasi lekarze są inni i informują co kontrolować oprócz poziomu hormonów tarczycy.
Uff, chyba zamęczyłam czytających, ale wiecie co? Trochę mi lżej, siedziało to we mnie za długo. Fajnie, że trafiłam na Wasz temat, chociaż prawdę mówiąc przez przypadek, bo szukałam, czy niedoczynność tarczycy to ciężka choroba metaboliczna. Wczoraj nie przedłużyli nam orzeczenia o niepełnosprawności córki, choć miała je od 5 lat. Lekarz powiedział, że dziecko owszem jest chore, ale on nie widzi niepełnosprawności, bo rozwija się w normie wieku. Właśnie zastanawiam się czy pisać odwołanie od decyzji. Pozdrawiam
 
reklama
J12p piszesz a w zasadzie pytasz:

"Wiecie co? Mnie tylko zastanawia dlaczego lekarze informując o chorobie nie mówią od razu o konsekwencjach i na co zwracać uwagę. Przecież przez przypadek dowiedziałam się, że córka ma zaburzenia pracy serca, nikt nigdy nawet nie wspamniał, żeby kontrolować serduszko, podobnie było z psychiatrą, pojechałam z własnej inicjatywy, prywatnie do innego miasta, bo u nas nie ma dziecięcego psychiatry. Może Wasi lekarze są inni i informują co kontrolować oprócz poziomu hormonów tarczycy."

Ja Ci powiem tylko tyle, że to wyższa sztuka jazdy, by trafić na takiego lekarza - endokrynologa, który poinformuje Cię o tym, czym na prawdę jest niedoczynność tarczycy i na co zwracać uwagę, ja miałam to szczęście, że trafiłam na taką lekarkę, która była tak skrupulatna i dokłada, ba! nawet upierdliwa bym powiedziała, ale dzięki temu mam "zdrowego" syna, który jest pod kontrolą kardiologa, w okresie już noworodkowym był rehabilitowany (wzmożone napięcie mięśniowe, czego pediatra nie zauważał!!!!!!!!!!!!), dzięki niej w zasadzie moja córka ma zdiagnozowane atopowe zapalenie skóry (jako pierwsza zauważyła oznaki), pediatra nie widział potrzeby kierowania jej do alergologa!!! To wspaniała, rewelacyjna kobieta i CZŁOWIEK, który reaguje na najmniejsze zaniepokojenie u matki, któa jak nikt inny zna swoje dziecko!!!! Nigdy mnie nie zbyła, kiedy mój syn miał "akcję" na słodkości (choć dostawał je sporadycznie), co objawiało się tym, że autentycznie cały się trząsł jak widział czekoladę, czy kurcze nawet biały cukier (nigdy nie miał w ustach), to właśnie ona kazała zrobić badania poziomu glukozy, ona skierowała moją najmłodszą córkę do ortopedy, bo w rozmowie z nią powiedziałam, że niepokoi mnie sposób w jaki chodzi. Kiedy miałam wątpliwości, co do dawki hormonu, bo dziecko z nagle "grzecznego" stało się wybuchowe, krnąbrne i nawet agresywne w stosunku do rodzeństwa - to nie zbyła mnie tekstem "wie pani, dziecko się rozwija taki jego urok" (tak jak mi to jeden z pediatrów powiedział), tylko dała ponowne skierowanie na badania - na cały pakiet badań, łącznie z badaniem kału na pasożyty!!!! A teraz z bólem serca chodzę do innej lekarki, bo moja przeszła na przymusową emeryturę!!!!

Bardzo się cieszę, że do nas dołączyłaś!!! Na pewno masz wspaniałą córkę!!! Pozdrawiam Świątecznie!!!

 
Dziewczyny jesteście niesamowite. Rzadko widuje się tak długo ciągnięty temat. Niestety nie udało mi się przeczytać jeszcze całości :)
Postanowiłam się dołączyć, ponieważ też mam córkę z niedoczynnością tarczycy. Nie jest już niemowlakiem, niedawno skończyła 8 lat.

Telefon z Akademii Medycznej pamiętam tak dokładnie, jakby to było wczoraj. Informacja lekarki wogóle do mnie nie docierała, jakbym nie rozumiała języka polskiego. Byłam przerażona. Nigdy w życiu nie chorowałam poza przeziębieniami, anginą czy ospą, szpital widziałam tylko podczas porodu, zero kontaktu z lekarzami, a tu nagle okazuje się, że mam chore moje pierwsze dziecko i muszę jeździć do innego miasta do akademii. Pierwszą wizytę w połowie przepłakałam, bo mała miała tak gęstą krew, ze nie mogli pobrać do badania... próbowali z nadgarstków w obu rączkach, zgięć w łokciach, nóżek (okolice kostek), w końcu udało się ze skroni. Razem 7 wbić igły...
Dostałam eutyrox, ale mała wypluwała mozolnie rozgniatane przeze mnie tabletki i nigdy nie wiedziałam ile tak naprawdę poszło do brzuszka. Po dwóch miesiącach opatentowałam sposób "na cebion", który córce bardzo smakował.
Kolejne wizyty przebiegały spokojniej. Niestety nie było w tym czasie Waszej Grupy, szczerze powiedziawszy wsparcie miałam tylko w mężu. Koleżanki z pracy bały się do mnie przychodzić, bo miały zdrowe dzieci - ale mam koleżanki:)
Chociaż czytałam o niedoczynności w internecie to jednak informacje tam zawarte były bardzo ogólne i tak naprawdę niedawno dowiedziałam się jakie konsekwencje może mieć ta choroba.
Po roku, tak jak pisały wyżej dziewczyny, odbyło się USG, no i okazało się, że tarczycy wcale nie ma.
Kiedy mała miała trzy latka podczas wizyty u endokrynologa wspomniałam, że dwóch lekarzy mówiło, że córeczce powoli bije serce, ale "widocznie tak ma". Endokrynolog od razu wysłała mnie na EKG. Stamtąd od razu trafiłam na kardiologię, założyli małej holter i odesłali do domu. Następnego dnia zrobili jej echo, rtg klatki piersiowej, po czym pani doktor wezwała mnie do gabinetu i powiedziała " wie pani, nie mam zbytnio czasu, ale prędzej czy póżniej będzie stymulator, a teraz do widzenia".
Oczywiście poryczałam się jak głupia na tym korytarzu, zlitowała się nade mną inna lekarka, zabrała do gabinetu i wytłumaczyła co tak naprawdę się dzieje. Powiedziała, że najprawdopodobniej od niedoczynności tarczycy dziecko ma zaburzenia akcji serca, nazywa się to blok przedsionkowo-komorowy, według niej trzeciego stopnia, jak serce będzie biło za wolno lub będą przerwy w pracy serca to trzeba będzie założyć rozrusznik. Tydzień póżniej decyzja o rozruszniku była podjęta.
Uciekłam stamtąd. Zaczęłam prywatnie szukać potwierdzenia w Warszawie, cierpliwie tłukłam się z dzieckiem pociągami 300 km, by po roku dostać się do Centrum Zdrowia Dziecka. Od 4 lat jeżdżę tak z małą do kardiologa, na razie rozrusznika nie ma, bo w Warszawie lekarze mają inne podejście- im starsze dziecko tym rzadziej trzeba będzie wymieniać kable prowadzące do serca, bo dziecko mniej rośnie. Teraz córka dostaje salbutamol na przyspieszenie akcji serca i rozwija się (dzięki Bogu) dobrze. Niestety co jakiś czas pojawiają się nerwice natręctw. Byłam już prywatnie u pani psychiatry, od krórej usłyszałam, że przy zaburzeniach hormonów często tak się zdarza. Stwierdziła, że połowa jej pacjentów to ludzie z chorobami tarczycy, a druga połowa to "sercowcy", bo jedno z drugim idzie w parze.
Wiecie co? Mnie tylko zastanawia dlaczego lekarze informując o chorobie nie mówią od razu o konsekwencjach i na co zwracać uwagę. Przecież przez przypadek dowiedziałam się, że córka ma zaburzenia pracy serca, nikt nigdy nawet nie wspamniał, żeby kontrolować serduszko, podobnie było z psychiatrą, pojechałam z własnej inicjatywy, prywatnie do innego miasta, bo u nas nie ma dziecięcego psychiatry. Może Wasi lekarze są inni i informują co kontrolować oprócz poziomu hormonów tarczycy.
Uff, chyba zamęczyłam czytających, ale wiecie co? Trochę mi lżej, siedziało to we mnie za długo. Fajnie, że trafiłam na Wasz temat, chociaż prawdę mówiąc przez przypadek, bo szukałam, czy niedoczynność tarczycy to ciężka choroba metaboliczna. Wczoraj nie przedłużyli nam orzeczenia o niepełnosprawności córki, choć miała je od 5 lat. Lekarz powiedział, że dziecko owszem jest chore, ale on nie widzi niepełnosprawności, bo rozwija się w normie wieku. Właśnie zastanawiam się czy pisać odwołanie od decyzji. Pozdrawiam


witaj u nas!!!!!!!!1:-)
duzo napsialas ale dalo sie przez to przejsc :-D:-D:-D:-p:-p:-p
ale wcale ci sie nie dziwie;)
powiem Ci ze nasza endo nas nie informue takich rzeczach,ale zawsze pyta jak mala sie zachowuje,czy nie jest nerwowa itd.jak slucha serca to mowi czy dbrze czy zle,ale teraz jej zapytam jak to jest z tym rytmem,bo moze trzeba bedzie do kardiologa.
ale zawsze ogada malej skore-chociaz do alergologa to ja sama sie zglosilam bo wiedzialam ze cos jest nie tak.ale ze starsza moja corka ma autyzm i inen rzeczy to wiem ze jak cos mnie niepokoi to trzeba szukac.no nasza pediatra jest spoko,odpowie na pytania itd.
co do orzeczenia-moja dostala orzeczenie jak miała 1,5roku na sama tarczyce-dostala na 2 lata.teraz ju nie bede skladac bo poza alergia innych problemow nie ma.
ale pwoiem ci ze na 1 komisji nam nie przyznali,wiec zlozylam odwolanie.doszlam do wniosku ze tak na prawde nie mam nic do starcenie,jak nie dadza to trudno.no i z woejwodzkiego dali jej na 2lata.wiec probuj!a co Ci zalezy;)))


J12p piszesz a w zasadzie pytasz:

"Wiecie co? Mnie tylko zastanawia dlaczego lekarze informując o chorobie nie mówią od razu o konsekwencjach i na co zwracać uwagę. Przecież przez przypadek dowiedziałam się, że córka ma zaburzenia pracy serca, nikt nigdy nawet nie wspamniał, żeby kontrolować serduszko, podobnie było z psychiatrą, pojechałam z własnej inicjatywy, prywatnie do innego miasta, bo u nas nie ma dziecięcego psychiatry. Może Wasi lekarze są inni i informują co kontrolować oprócz poziomu hormonów tarczycy."

Ja Ci powiem tylko tyle, że to wyższa sztuka jazdy, by trafić na takiego lekarza - endokrynologa, który poinformuje Cię o tym, czym na prawdę jest niedoczynność tarczycy i na co zwracać uwagę, ja miałam to szczęście, że trafiłam na taką lekarkę, która była tak skrupulatna i dokłada, ba! nawet upierdliwa bym powiedziała, ale dzięki temu mam "zdrowego" syna, który jest pod kontrolą kardiologa, w okresie już noworodkowym był rehabilitowany (wzmożone napięcie mięśniowe, czego pediatra nie zauważał!!!!!!!!!!!!), dzięki niej w zasadzie moja córka ma zdiagnozowane atopowe zapalenie skóry (jako pierwsza zauważyła oznaki), pediatra nie widział potrzeby kierowania jej do alergologa!!! To wspaniała, rewelacyjna kobieta i CZŁOWIEK, który reaguje na najmniejsze zaniepokojenie u matki, któa jak nikt inny zna swoje dziecko!!!! Nigdy mnie nie zbyła, kiedy mój syn miał "akcję" na słodkości (choć dostawał je sporadycznie), co objawiało się tym, że autentycznie cały się trząsł jak widział czekoladę, czy kurcze nawet biały cukier (nigdy nie miał w ustach), to właśnie ona kazała zrobić badania poziomu glukozy, ona skierowała moją najmłodszą córkę do ortopedy, bo w rozmowie z nią powiedziałam, że niepokoi mnie sposób w jaki chodzi. Kiedy miałam wątpliwości, co do dawki hormonu, bo dziecko z nagle "grzecznego" stało się wybuchowe, krnąbrne i nawet agresywne w stosunku do rodzeństwa - to nie zbyła mnie tekstem "wie pani, dziecko się rozwija taki jego urok" (tak jak mi to jeden z pediatrów powiedział), tylko dała ponowne skierowanie na badania - na cały pakiet badań, łącznie z badaniem kału na pasożyty!!!! A teraz z bólem serca chodzę do innej lekarki, bo moja przeszła na przymusową emeryturę!!!!

Bardzo się cieszę, że do nas dołączyłaś!!! Na pewno masz wspaniałą córkę!!! Pozdrawiam Świątecznie!!!


Witaj Magdulicha:-)
hmmmmm moja corka ostatnieo zaczela sie robic dziwnie nerwow-azwalalm to przez przedszkole troche,mimo ze ona od zawsze byla bardzo spokojnym i pogodnym dzeckiem,ale jakis ydzien temu zaczela skarzyc sie na bole brzuszka wieczorem,w sumie niby nic.
ale cos mnie tknelo-zrobilma jej badanie kalsu na pasoyzty-no i niestye-wykryto jaja glisty ludzkiej:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
dostala wlasnie 1serie leku.za 2tyg pwotorka.starsza corka tez dostala.lekarka pwiedziala ze przy tym nie trzeba leczyc calje rodziny.ale chyba i ja sie przebadam:baffled::baffled::baffled::baffled:

zboczyam z toru:-)
grunt to miec dobrego,zaufanego lekarza:tak::tak::tak::tak:
 
Dzięki dziewczyny. Odwołanie chyba złożę, co mi tam, najwyżej nie dadzą. A jak dadzą to chociaż ekspres do Warszawy będzie taniej:) Mam jeszcze do Was pytanie, czy wiecie coś o podawaniu wapna dziecku z niedoczynnością? Kiedyś byłam u ortopedy z małą i ta lekarka (jednocześnie pediatra) powiedziała, żebym uważała na ilość podawanego wapna i robiła badania poziomu wapnia we krwi. Raz zrobiłam, było ok, więc sobie odpuściłam. Czy przy niedoczynności są jakieś przesłanki w tym kierunku? Spotkałyście się z czymś takim? Pozdrawiam
 
WITAJCIE DZIEWCZYNY:ANABUBA I MAGDULICHA Mmoja córeczka zrobiła mi prezent na świeta:)zaczeła PELZAĆ i troche RACZKOWAĆ!,śmiga za wszystkim co ja zainteresuje:)!!!!Boże kamien z serca mi spadl a łzy cisneły mi sie same do oczów.mam nadzieje ze teraz juz to jakos szybciej pójdzie jej.pozdrawiam gorąco:)
 
Cześć! Może to co napiszę okaże się wątkiem pobocznym ale... niech będzie to takie małe świadectwo. Poboczny - bo nie dotyczy to mojego dziecka tylko mnie. Ale może kogoś pocieszy. Będzie trochę czytania no ale nuż się ktoś pokusi...

Mam na imię Ania i skończę w lipcu 27 lat. To, co przeszła ze mną moja mama 27 lat temu to wie Bóg i ona sama (ładnie się rymło ;-) ) Urodziłam się z atyreozą - czyli - brakiem tarczycy. Ale stwierdzono to dopiero, kiedy miałam 8 miesięcy. Moja mama chodziła ze mną po różnych lekarzach pediatrach, którzy nie dostrzegali nic... Wtedy nie było badań przesiewowych TSH. Aż pewna doktor pediatra przyjrzała mi się uważnie, doszła do wniosku że rzeczywiście chyba coś jest nie teges i dała skierowanie. Wtedy wyszło. Wiecie, ja osobiście niezbyt to pamiętam :] Wiem, ze gdyby nie wykryto... Byłoby marnie ze mną. Serce mam zdrowe - resztę też. Przyjmuję tyroksynę od niecałych dwudziestu siedmiu lat i żyję. I to całkiem dobrze. Cieszę się małżeństwem, macierzyństwem (synek urodził się zdrowy) itp :) Ale na początku było ciężko z tego co wiem. Nie traćcie nadziei kochane. Wierzę, że wszystko się poukłada z Waszymi dzieciaczkami. Będę się odzywać na tym forum, bo jest mi to temat bliski. Pozdrawiam!
 
Hey wszytkim troszke mnie nie bylo:) coz takie sa realia powrotu do pracy po macierzynskim. Ciesze sie bardzo ze forum sie powieksza :)
Wlasnie bylismy w czwartek na pobraniu ft4 ft3 i tsh wizyta w srode i wszystko sie okaze , zawsze sie tego boje.......moj maluszek zaczal zabkowac i to na maxa wyszly mu 2 jednynki na dole i juz ma przebite 4 zeby u gory na raz szokkkkkk. Ciagle mecze sie z katarkiem bo jest oslabiony i kaszle, ale tylko rano i troszke sie denerwuje zeby czasem nie zwymiotowal hormonka , ale coz mamuski starszakow chyba to jakos przezyly to i ja musze. Co do usg moj mial robione w 7 dobie - wyszly wole po 1,5cm duze , ale moja endo mowila ze nie jest zle ze on rosnie a wole stoja i w nie przeszkadzaja mu fizycznie. Kolejne mamy w lipcu czyli w 10 mcu zycia. Ogolenie skonczyl 7 mcy i widze ze zaczyna sie juz podnosic na kolanka i chce raczkowac- strasznie mnie to cieszy bo tez dziko sledze jego rozwoj- jak zreszta kazda z nas:)
Mam do Was takie pytanko : czy wasze pociechy maja takie suche slady na ciele taka sucha skorke nie wiem jak to okreslic plamki? czy to moze byc od WNT czy bardziej od tego ze ma skaze bialkowa?Acha co do lekarzy to popieram to jest NAJWAZNIEJSZE! moj tez bardzo dokladnie bada synka i zawsze mowi na co zwrocic uwage ......
J12p jesli chodzi o ta kardiolog , ktora cie olala to ja napisalabym skarge - bez jaj! placisz podatki i nalezy ci sie jak psu buda opieka - a jak nie ma czasu to niech zmieni prace na biurowa to bedzie siedziec 8h za biurkiem i final! zal patrzec na te biedactwa , ktore czekaja czasami w kolejce po laske dwoch zdan i interpretacji wynikow! Skad to sie bierze u niektorych lekarzy - taka calkowita znieczulica i to jesszcze na te najmlodsze serduszka ! MASKARA. Oki koniec narzekania- milego weekendu majowego i przesylam gorace pozdrowionka dla wszystkich maluszkow :)
 
UMILOWANA dzieki za slowa otuchy :) bardzo sie ciesze ze wszytsko dobrze sie skonczylo :) mysle ze nasze pociechy tez dadza rade :) POZDRAWIAM
 
Umilowana dzięki,dzięki-pojawiło sie znowu światełko w tunelu,które czasem łzy przygaszają,bo moja skarbusia też ma na imię Ania i też niema tarczycy,pozdrawiam serdecznie wszystkie forumowiczki zatroskane!
 
reklama
Wisineka-gartulacje!!!!!!!!!!!!!;))))))))))))) małymi korczkami...jeszcze bedziesz sie nam zalic ze wszedzie włazi i wszedzie jej pelno.zobaczysz!;)
Umilowna-ja tez mam na imie ania;)miło sie czyta takie posty.zagladaj do nas;)
gugaa to sie masz-ja wrocilam do pracy pol roku temu ale po wychowawczym,a mala chodzi do przedszkola.gratki zabkow!moja nawet jak byla chora i wymiotowala to jakso sie nie zadzylo zeby wymiotowala po tabletce;)najwyzej jak wymiotowala rano to dawalam ciut pozniej.ale lepiej ciut pozniej niz wcale;)
a co do skory-moja nie ma suchej i nie miala,ale skaze miala wykryta wczesniej no i jakso sie udawalo.myj ja w emolientach-Emolium,Oilatum czy Oillam(najtanszy chyba) i nawilzaj dobrze skore oprocz tego.no i dieta!jakie mleczko pije?
my mamy wizyte w maju..tym razem upre sie na usg.i pewnie wiek kostny znowu.
 
Do góry