Co do pomidorów to ja te w słoiczku dam - przecież nie wyrzucę...:/ Ale do swoich obiadów jeszcze nie będę podawać. W tym słoiczku pomidora jest pewnie tyle co nic.
Do tych, którzy jeszcze ryb nie podawali: uwaga na łososia z cukinią Bobovity. Jest smaczny i w ogóle, ale trochę zatyka. Franek jest dość pancernym osobnikiem, pierwsza marchewka go nie zatkała ani nic innego. Od urodzenia jeden dzień mieliśmy bez kupy, ale i w ubiegłym tygodniu, i dziś po piątku z łososiem sobota jest ciężkim dniem. Ledno co wygnieciona jakaś mała plastelinka. Tydzień temu musiałam się poratować sokiem śliwkowym, dziś samo puściło pod wieczór. Do tego do kolacji Franek dostał morelę, więc myślę, że jutro już będzie ok. Ale uważać trzeba.
Gniecenie kupy zaczęło się niestety w połowie kolacji, a dziś pierwszy raz Franek dostał do kleiku owoce nie słoiczkowe, ale świeże - morelkę i banana. Moim zdaniem pycha

Ale on się tak skoncentrował na tej kupie, że potem już mu się odechciało jeść. Mleka też nie chciał. Pewnie się obudzi w nocy...:/ A już ponad tydzień przesypia ładnie. No nic - przecież nie wepchnę mu jedzenia na siłę...
Poza tym jest gorąco, więc może dlatego mniej mu się chce jeść. I obiad był treściwy: marchewka, pietrucha, ziemniak, ryż i buraki

Czekam na kolor jutrzejszej kupy
