reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

wszystko sie wali

Pieknie podpisane na koncu tego kwiata to pol siwta tylko tyle ze potem bedziesz piassal o swich perypetiach z ojczymem dziecka to to chyba trudniejsza rola niz ojca biologicznego ... ale fakt jesli twoja polweczka jest mlodym mezczyzna zabawowym to boi sie jak ognia tego co wiaze sie z dzieckiem ale sprobuj go zarazic swoim entuzjazmem zabierz na usg niech chodzi z wami do lekarza -pochwala go jaki dobry tata.... puszczaj mu filmy z prezzywania ciazy jak dziecko rosnie opowiadaj mu ze teraz u waszego dziecka dzieje sie to i to.. za chwile poczuje ruchy uswiadom mu ze wy mozecie sie rozstac ale dziecko bedzie juz na zawsze mialo jego jako ojca...!!! nie zmuszaj go do zostania w domku to teraz twoje gniazdko ty musisz sie wyciszyc ustabilizowac (ale nie powiedziane jets ze tez nie mozesz gdzies wyskoczyc np. bez niego taka mala niespodzianka) a on albo sie nagnie do nowej sytulacji choc to bardziej jets prawdopodobne pozniej jak nie bedziesz mogla juz za wiele robic ....... niech wiaze ci buty powiedz ze kregoslup cie boli Laska troche inwencji tworczej polecam.... takie niewinne chwyty zawsze dzialaja usisiadz w kuchni poplacz musisz troche litosci w nim wzbudzic moze mu sie wydaje ze ty go nie potzrebujesz zmien to nauczy sie opiekowac wami.... a bedziesz jeszcze wdzieczna ze czasem wyjdzie...!! menicure pedicur mozna maseczke walnac ...:cool2: polecam sie goraco tez mama imprezowicza w domku ale jakos sobie radzimy ... dacie rade poczatki byly dobre a teraz sa ciezkie chwile proby... trzymam kciuki;-) :-)
 
reklama
tak macie racje chyba dam mu sie troche wyszalec zanim dziecko przyjdzie na swiat, nie przywiaze go przeciez do kaloryfera hehe zreszta juz dalam troche na luz i zauwazylam ze jak nie jest juz zakazane to chyba mniej smakuje. Zauwazylam ze coraz bardziej interesuje sie dziciatkiem, pyta sie co robi czy sie rusza itd. jest tez bardziej czuly dla mnie, dzwoni do mnie 200 razy dziennie z pracy tylko po to zeby zapytac sie co czuje, co robie i czy wszystko dobrze z dzieciaczkiem. To mile i doceniam.
Narazie siedzi w domku i nigdzie nie wychodzi ale obiecalam sobie ze jak w ten weekend zapyta sie czy moze wyjsc to mu pozwole i nie bede miec pretensji. ;-)
Moze jakos sie ulozy, wiem ze jest dobrym czlowiekiem, wiem ze ojcem bedzie cudownym, ja chyba za bardzo na niego naciskalam, chcialam zrobic z niego ideal, wiecznie go krytykowalam cale szczescie pojelam swoj blad, zmieniam sie i jest lepiej.
 
Moja koleżanka ma bardzo podobny problem i pozwolenie na wyszalenie się nic nie dało. Facet ma 30, a zachowuje się jakby miał 12 lat i był uzależniony od kolegów. Ich syn ma już prawie dwa lata, a on w ogóle się nim nie zajmuje. Bardzo późno wraca z pracy, a koleżanka znajduje w jego telefonie smsy od dziewczyn poznanych na gg. Jak koleżanka urodziła to przez pierwszy miesiąc codziennie przyprowadzał kolegów do domu, pili, palili i siedzieli do późna w nocy (bo obiecał, że nigdzie nie będzie wychodził tylko będzie pomagał - o tym drugim chyba zapomniał, bo takie zachowanie nie pomaga). Nie wiem jak to dokładnie jest u was, ale wydaje mi się, że nie ma co za bardzo liczyć na zmianę (niestety). Trzeba się przystosować albo odejść. Wiem, że nie jest łatwo odejść, ale teraz to nie chodzi tyko o jedną osobą, ale o dwie i to najważniejsze. Z całego serca życzę aby Ci się ułożyło, może nie każdy facet jest taki. Mi się udało i mój jest "tylko" w 1/2 taki, więc przed nami też długa droga :). Pozdrawiam
 
Moim zdaniem też nie trzeba zabardzo liczyć na to, że po urodzeniu się dziecka nagle faceta olśni i zmieni się w przykładnego tatusia.... takie cuda zdarzają się, ale niestety nieczęsto. Znając człowieka można jednak przewidzieć, czy jest na to jakaś szansa, czy nie. Do rozwiązania macie jeszcze trochę czasu, może ten czas pozwoli mu trochę dorosnąc do sytuacji... oby tak się stało.
pozdrawiam
nikita
 
Witam, jeśli moge coś wtrącić...

U mnie było identycznie. Ale dałam mu wolna rękę, ba! nawet po niego jeździłam do klubów. Jak urodził się Hubercik, niewiele się tak naprawdę zmieniło, ale... ja trafiłam akurat na najgorszy typ faceta. Tacy na szczęście nie są pospolici :(

Madzik
, weź na luz. Skoro rozmowy nie docierają, weź pod uwagę swój spokój ducha. A reszta... zobaczymy.

Ja na dzień dzisiejszy jestem sama z moim synkiem, ale dzisiaj już wiem jak można odnaleźć szczęście i w takiej sytuacji.


Życzę Ci jak najlepiej z całego serca.

Buziaki.
 
To i ja się wypowiem. Magdzik, u mnie jest trochę "odwrotnie". Do momentu urodzenia synka wszędzie chodziliśmy razem - nawet na różne spotkania przy piwku, gdzie wszyscy koledzy przychodzili bez żon/dziewczyn, mój mąż mnie zawsze chciał ze sobą zabierać i często faktycznie chadzaliśmy razem. Wyjątkiem były kolacje ściśle służbowe, ale nie zdarzały się zbyt często.
Gdy byłam w 5. miesiącu wyprowadziliśmy się do innego miasta, oddalonego o 400km. Było lato, ciągle odwiedzali nas znajomi na weekendy, w każdy weekend odbywał się u nas grill w ogrodzie - sielanka.
A po urodzeniu dziecka.... zaczęło się już tego dnia, gdy tatuś przywiózł nas ze szpitala. Nagle okazuje się, że mąż "musi" wyjść na kolację z
jakimś gościem - kilka godzin po przywiezieniu mnie ze szpitala! Byłam w szoku, ale poszedł. Można wyjść na kolację, zjeść, posiedzieć trochę i wrócić. Ale można również wrócić o godzine 2 nad ranem i łatwo się domyślić, którą opcję wybrał szanowny mąż.
Potem zaczęły się częste wyjazdy - do starszego syna mojego męża, który mieszka w naszym rodzinnym mieście (no przecież nie chcę mu zabraniać jeździć do dziecka.... nawet nie poruszamy tematu, wcześniej jeździliśmy razem, ale z noworodkiem było już trudno). A gdy był z nami, to chodził na mecze siatkówki (drużyny męskiej oraz drużyny żeńskiej) plus piwko z kolegami, czyli często wyglądało to tak że w jeden weekend go nie ma, a w drugi idzie w sobotę na siatkówkę i w niedzielę na siatkówkę.
Teraz jak na razie odpuścił siatkówkę, ale często wyjeżdża do syna (ja jeżdżę rzadko, bo nasz synek bardzo źle znosi takie wyjazdy), albo służbowo. Z pracy wraca późno, potem na ogół jeszcze pracuje. Rozumiem, że praca jest ważna, ale bez przesady, w końcu rodzina też powinna się liczyć??
Ja staram się organizować sobie życie towarzyskie z innymi mamami z małymi dziećmi, ale czasem jest ciężo. Pracuję w domu do ok. 15, potem mogę wyjść - chyba, ze moje dziecko śpi albo śpi dziecko koleżanki, z którą sie umówiłam, a tak jest często.
Wczoraj nagle okazało się, że "musi" wyjść na kolację. Po prawie 2 tygodniach nieobecności w domu. A wiem, że mógł sobie odpuścić. Przyjechał kolega po mojego męża, żeby razem pojechać, a ja wtedy nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Mąż został, lecz wielce obrażony.
Próby rozmowy kończą się jego stwierdzeniami "bo ty mnie ograniczasz", "bo ja już nigdzie nie mogę wyjść". A JA????

Jedno co mogę poradzić Magdzik, to może od czasu do czasu spróbuj zorganizować małe spotkanie ze znajomymi w domu - wiesz nic wielkiego, piwko, trochę kanapek, jakaś sałatka (żebyś nie musiała za bardzo się napracować).. a może wszyscy będą zadowoleni? Ja też się staram zapraszać znajomych do nas, chociaż przy dziecku bywa trudno coś przygotować.

Nie jest łatwo z takimi facetami, ja sama wielokrotnie mam ochotę spakować siebie i syna, wsiąść w samochód i wrócić do rodzinnego miasta, skoro i tak siedzę tutaj sama.... ale to ostateczność. Na razie jestem tu gdzie jestem. Ale coraz częściej pojawiają się myśli "nie tak to miało wyglądać".

Mam nadzieję, że wszystko Ci się ułoży. No, i mnie też.
Pozdrawiam!!

PS. Faktycznie dziecko jest najważniejsze, ale jednak bardzo potrzebujemy też tych naszych facetów, których przecież kochamy.
 
Ja Go bardzo Kocham i na pewno go nie zostawie, on bardzo oczekuje tego dziecka i nie moglabym mu tego zrobic i nie chce. Wole dac nam szanse a jezeli sie nie uda to trudno ale przynajmniej bede wiedziala ze probowalam. Zreszta w chwili obecniej miedzy nami uklada sie naprawde dobrze, wiem ze za chwile mozemy sie poklocic i bede gadac inaczej (taka juz jestem) ale kloca sie wszyscy i nie musi to zaraz oznaczac rozstania. Teraz czuje sie kochana i spokojna. Mam nadzieje ze jakos nam sie ulozy i bedziemy zawsze umiec znalezc madre wyjscie z kazdej sytuacji. Razem.
 
I tak trzymaj kochana, tak trzymaj :)

Gratuluje i pozdrawiam.

P.S. Moja mama mi zawsze powtarza, że nigdy nie znajdziemy faceta idealnego. Fakt faktem, same ideałami nie jesteśmy...

Buziaki.
 
Madzia najwazniejsze sa checi jesli macie dobre to najwazniejsze moj Ptys zebym nie byla poszkodowana probuje mnie namowic na nauczenie dziecka picia z butelki zebym mogla wyjsc.... musisz pamietac zebys nie kochala go za mocno i miej oczy szeroko otwarte a tak ciesz sie macierzynstwem i nie przejmuj na zapas... musi byc dobrze?:happy:
 
reklama
Witaj MadzikG., bardzo Ci gratuluję pogodzenia się i mam nadzieję, że nie będzie to trwało krótko. Musisz jednak pamiętać, że jak coś będzie nie tak to osobno może wam obojgu będzie lepiej. Teraz sie trzymaj, mocno uściskaj i ucałuj swojego faceta, oni to lubią. Pozdrawiam :)
 
Do góry