reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zabawy z dzieckiem

Wydaje mi sie Katko że ona jest jeszcze na to za mała ale spróbować warto, dzisiaj ją ganiałam po wszystkich drabinkach na dzielnicy, trochę sie nalatałyśmy. :)
No ale pogoda nam narazie służy więc już chyba niedługo stare sprawdzone zabawki: wiaderko, łopatka i foremki i przed siebie do piaskownicy :)
A jak będziesz chciała przyjechać do Gdańska to nie ma sprawy przenocować jest gdzie :)
 
reklama
cze,
poniewaz obie z Zuzia jestesmy przeziebione musimy siedzieć w domu.Przez to mamy dużo czasu i potzreba nam dużo pomysłów do zabawy. Dzisiaj bawiałam sie z Zuzią (to nie jest mój autorski pomysł, ale karty do gry zrobiłam sama,potrzebne do tego są nożyczki, papier i cos do pisania) w ćwiczenie pamięci. Nie wiem jak te karty się nazywają, szukalam ich ostatnio w papiernikach na osiedlu ale nie mieli. Zabawa polega na tym,ze ma się talię kart, na każdej karcie jest jakiś obrazek i są one zawsze dwa. Karty się tasuje, rozkłada np.: na stole, rysunkiem do dołu. I po kolei odkrywa po dwie. I trzeba zapamiętać jaki rysunek leżał w jakim miejscu, by w momencie gdy sie odkryje 2 taki sam, poprzedni znależć za pierwszym razem.
Ja najpierw zrobiłam Zuzi 4 kart (2 pary), potem 6 i tez było za mało, teraz bawimy się 8 kartami. W szoku jestem,że Zuzia ma aż taką pamięc i jest taka spostrzegawcza.Polecam, córkę zajęło to na dobre pół godziny. Z transu wybił ja telefon... :)
Ale i tak hitem od kilku dni są guziki, przez pewien czas jej sie znudziły, ale teraz powróciły do łask.
 
A my z Filipem wczoraj oglądaliśmy zdjęcia, takie prawdziwe, w albumie. O dziwo bardzo go interesowały, poza tym potrafił pokazać na zdjęciach mnie, męza i psa. Tatę rozpoznawał nawet na takich starych zdjęciach, gdzie wyglądał trochę inaczej, a także tam, gdzie było dużo twarzy i niezbyt dużych rozmiarów, a zdjęciei niezbyt dobrej jakości - też potrafił wyłowić tę właściwą twarz.... aż się zdziwiłam, bo ja sama musiałam się chwilę przyjrzeć, a on znajdował szybciutko... dzieci są bardzo spostrzegawcze. Poza tym pokazywał wszystko to, co już zna (kwiatki, samochody) no i kazał sobie nazywać, to co na tych zdjęciach widział pierwszy raz. W deszczowy dzień ta zabawa zajęła go na dobrą godzinę, a potem jeszcze, kiedy zostawiłam go samego, bawił się dalej przewracając kartki albumu (karty sztywne, zdjęcia pod folią - nie ucierpiały). No i proszę - taka prosta sprawa, a mój czternastomiesięczniak zajął się jak nigdy na długo... podobało mu się.
Drugą zabawą, która mu się podobała, było parkowanie samochodzików w garażu z pudełka, potem z garażu zrobił się tunel i samochodziki mogły przejeżdżać. Też banalne, a ile miał radochy....

pozdrawiam
nikita
 
U nas najlepsza zabawa jest z wodą.
Kiedy ma w butli dużo wody rozlewa gdzie się da ( ja oczywiście się wkurzam ) i rozmazuje , wyciera, myje się itp. itd.
Mokra szmata też dla niej dobra zabawa, ale jak jest cieplutko wystawiam miskę z wodą na balkonie i nie ma dziecka przez conajmniej półtorej godziny. Tylko chodze i dolewam wody...
 
Cze Słowiczku, skorzystałam z Twojego pomysłu zabawy z wodą i mojej Zuzi bbbaaarrrdddzzo przypadł do gustu.Do tej pory bawiła się wodą podczas kąpieli albo gdy zmywala ze mną naczynia.Ale tu u mamy gdzie jest ogród może sobie rozlewać i dolewać do woli i zabawa się jej nie nudzi.
 
Ja też ostatnio zastosowałam miskę z wodą na balkonie, całe szczęście nikogo nie było akurat pod nami (mieszkamy na 5 piętrze) bo by był mokry , jak kasce sie wylała miska z wodą, ale faktycznie nie ma jej jakiś czas :)

 
Myśmy też skorzystały, z pomysłu z miską, pogoda wczoraj dopisała i bez obaw pozwoliłam jej na chlapanie się wodą. Oczywiście wszystko było mokre,nasz balkon (też mieszkamy na 5 piętrze) i balkon sąsiadów, ale przede wszystkm cała mokra była Martynka, od czubka głowy, po najmniejszy palec u nogi. Oczywiście pełnia szczęścia u mojej córeczki i chwila spokoju dla rodziców. Super ;)

Jeśli chodzi o zabawy i zabawki, to chyba można pokusić się o stwierdzenie, że najbardziej porządane są najprostsze ( i na szczęście najtańsze) zabawki i wszystkie przedmioty gospodarstwa domowego, typu miski z mąką, garnki, nożyczki, plastelina,gazetki, sznurki itd, natomiast te wszystkie elektroniczne i wymyślne cuda leżą w kącie i kurzą się. Czy u Was dziewczyny też tak jest?
 
My też ostatnio zrobiliśmy sobie basenik, ale niestety z braku balkonu na środku pokoju (duża wanienka stanęła na folii malarskiej). Filip na początku się przestraszył, nie wiedział biedak, co się szykuje, ale jak zrozumiał, że to dla niego do chlapania się - pełnia szczęścia. Co prawda musiałam cały czas przy nim siedzieć, no bo jak wlazł do wanny, to muszę patrzeć, żeby się nie utopił niechcący, ale przy temperaturze 32 stopnie była to dla niego najlepsza z możliwych zabaw - a ja kawkę na dywanie wypiłam - chyba pierwszy raz w życiu na siedząco, a nie w biegu, hihi. W wannie znakomicie sprawdził się taki młynek używany zwykle w piaskownicy.

Monciapl -masz rację, naljepiej sprawdzają się rzeczy, które z zabawkami dziecięcymi nie mają nic wspólnego. Prawdziwe zabawki są tylko na chwilę (przynajmniej dla Filipa). Natomiast na przykład gotowanie zupy papierkowej przy pomocy garnka, podartego papieru toaletowego i wielkiej łychy jest lepsze od najlepszych klocków.

pozdrawiam
nikita
 
hej Mamusie :)
troche nam sie ochłodziło na szczescie :) chciałam wam polecic na takie wlasnie dni kiedy nie ma co robic i deszcz pada fajna stone dla maluchow jesli sie z niej mądrze i dobrze skorzysta jest ona bardzo edukacyjna http://www.bbc.co.uk/cbeebies/ jestem z niej bardzo zadowolona z moja corcia bawie sie na niej od kilku miesiecy i w tej chwili weronka swietnie rozpoznaje kolory kształty liczy do dziesieciu spiewa alfabet po angielsku i po polsku i co najwazniejsze sama sie zaczeła obsługiwac komputerem swietnie sobie radzi z myszka właczam jej ta stone i mam chwile czasu dla siebie sama sobie gry wybiera i gra we wrzesniu skonczy 3 latka .Najbardziej lubi leciec samolotem z chlopczykie i pieskiem na farme karmic kurki i zbierac jajeczka jak zbiera jajeczka to je liczy pozniej leci nad rzeczke i poznaje tam ptaszki jest tam tez zabka i kijanki a wiec mozna opowiedziec maluchowi historyjke o tym jak rosnie zabka pierw jajeczka potem kijanka i zabka mysle ze jak pogrzebiecie na tej stronie to cos sie wam spodoba strona jest po angielsku przyswajanie jezyka od malego tez sie przyda. Moja ulubina gra :laugh: to farmer z swinka krowką kaczkai baranem trzeba ustawic na obrazku te postacie a jak postawicie jedna na druga to one wyczyniaja smieszne rzeczy np farmera na swince zaczynaja tanczyc jest duzo smiechu. Jak juz sprawdzicie to powiedzcie co o niej myslicie
pozdrawiam kasia
 
reklama
A próbowałyście juz bawić się z dziećmi czymś "na niby". Ja już nie pamiętam ile mój syn miał lat kiedy zaczął sobie wyobrażać różne rzeczy, ale tak chyba koło dwóch. Wiem, że byłam w szoku, że takie małe dziecko potrafi np. zrobić mi kawę, pić herbatę, gotować zupę - wszystko na niby. W dodatku wcale nie potrzebował do tego kubków czy naczyń. Kiedy potrzebna była mu łyżka wziął spianacz biurowy i udawał, że nim coś je. Zupę gotował w świeczkach-podgrzewaczach. Za kuchenkę służyło cokolwiek, na czym można byłó ustawić "garnek" - taśma klejąca, położony do góry dnem talerzyk, książeczka itp. Nawet udawał, że podpala gaz i przekręcał kurek. I w dodatku wymyślał różne dania - a to zupę, a to ziemniaki, a to kapustę, to znów kawę dla mnie, a dla siebie herbatę.
Później bawił się że jest kierowcą. Pchał swoją ciężarówkę i przywoził mi na niej chleb, mleko i co tylko wymyslił - oczywiście na niby.A ja to wszystko z namaszczeniem od niego odbierałam, jadłam i pytałam ile płacę.
Raz zaproponowałam mu żeby wyprowadził swojego pieska-maskotke na spacer. Musiałam zrobić smycz, na dywanie była trawka i piesek tam sikał i robił kupkę. A potem podawalismy mu miskę żeby jadł. PO jakimś czasie sam zaczął udawać że jest pieskiem albo kotkiem. Ja go głaskałam i drapałam za uszami i dawałam mleczko - po prostu podstawiałam mu pod buzię pustą rękę a on udawał, że pije. Kiedy urodziła mu się siostrzyczka, zaczął wchodzić do jej łóżeczka, kiedy jej tam nie było i udawał, że jest Iwonką. Ja nakręcałam mu pozytywke, przykrywałam kocykiem, lulałam i mówiłam "moja Iwonko". Zawsze świetnie się bawił. Niemal każdego dnia szokował mnie tym jak wiele potrafi wymyślić i co już umie skojarzyć.
Wiem że fajne są różne zabawki, ale i bez nich można wymyslic najlepsze zabawy. Jeśli tylko dziecko zaskoczy co to znaczy "na niby" to już będziecie mieć zajęcie na każdą okazję.
 
Do góry