Kobitki, jesli chodzi o placki ziemniaczane i kotlety ziemniaczane, to jest co innego - placki robi sie z surowych ziemniakow, a kotlety z gotowanych. Jesli chodzi o przepis to podaje, ale tylko pi razy oko, bo ja nigdy nie robie z proporcji
Bierze sie zimne ugotowane ziemniaki (np jak zostanie z dwoch obiadow, to zazwyczaj jest akurat, ale prosze sie nie pytac o dokladna ilosc - u mnie jest to zazwyczaj poltoralitrowy albo litrowy garnuszek), mieli w maszynce do miesa, wrzuca w miske i dodaje sie co nastepuje: jedno jajko, ze dwie lyzki (czubate) maki pszennej zwyklej, sol, pieprz do smaku (musi byc takie lekko pieprzne - innych przypraw niz pieprz nie polecam) i podsmazona na odpowiedniej ilosci oliwy, lub oleju jedna srednia drobno posiekana cebulke. Cebulka ma byc podsmazona na zloto. To wszystko sie dokladnie wyrabia - lyzka drewniana lub reka - i juz gotowe ciasto. Zeby usmazyc - toczymy sporawa kulke (wlasciwie wielkosc zaleazy tylko i wylacznie od was), splaszczamy ja (grubosc mniej wiecej poltora centymetra), obtaczamy w mace zwyklej pszennej i kladziemy na rozgrzany olej - oliwe, jak kto lubi. Smazymy na zloto z obo stron, wykladamy na talerz i podajemy z sosem. Moze byc gulaszowy, ale szczerze to najlepiej smakuje z sosem grzybowym... Albo z suszonych grzybow, albo pieczarkowym, zabielanym porzadnie smietana oczywiscie i doprawionym na pikantnie. MMMMMMniami
Ale niestety bede robic dopiero jutro, bo dzisiaj bylo tyle spraw do zalatwienia, ze nie zdazylismy...