Aniu oczywiście, że ta radość jest przeplatana z niepokojem, lękiem. Też się początkowo bałam czy w ogóle sobie poradzę, czy będę potrafiła zająć się maleństwem. Przede wszystkim bałam się czy dzieciątko się prawidłowo rozwija i w ogóle. Gdy lekarz powiedział, że wszystko w porządku, to poczułam wielką ulgę, jednak gdy cokolwiek się ze mną dzieję ( czy to mdłości, złe samopczucie cokolwiek) to i tak się martwię. Tak już jest i chyba już tak zostanie do końca naszych dni, że będziemy się martwić o nasze dzieci nawet wtedy gdy już będą dorosłe. Nieraz śmiałam się z mojej mamy gdy przeżywała jakieś moje radości i smutki, a ona zawsze mi powtarzała- zobaczysz co to znaczy jak będziesz miała swoje dzieci. I teraz wiem, że miała rację, nasze dzieci już zawsze będą dla nas najważniejsze, chociaż są jeszcze takie malutkie i mają dopiero kilkanaście milimetrów. Dzięki Bogu mam kochanego męża i mam wielkie oparcie w nim i to też wiele mi pomaga, bo on zawsze potrafi mnie wyprowadzić z dołka, odepchnąć ode mnie złe myśli. Tak więc nie martw się, wszystko z Tobą w porządku. Na pewno nie jedna z nas ma takie wątpliwości- jest to naturalna kolej rzeczy:-)