Gosiulek ja urodzilam naturalnie nie przez cc w 21 tc. Zaczelo sie niewinnie.Poszlam do ubikacji i nagle poczulam jakby cos sie we mnie oberwalo i polecialo w dol. Dotknelam krocza reka i poczulam dolslownie jak glowke dziecka. Szybko szpital (mielismy wtedy imieniny meza) zaraz wzieli mnie na badanie ....diagnoza...rozwarcie. W miedzy czasie dostalam skurczy , od razu polozyli mnie na lozko. kroplowka, bol jak cholera i kategoryczny zakaz jakiegokolwiek ruszania sie . lozko do gory .
Nie wiem skad ale juz wtedy wiedzialam ze to koniec....nie tylko ciazy...ale i mojego zycia.....serce mi pekalo z bolu. Cala noc ryczalam . Niestety nie bylo poprawy...bylo tylko gorzej bole coraz mocniejsze, skurcze czestsze...wymioty na okraglo ( zreszta do nich sie przyzwyczailam bo od poczatku tulilam kibelek codziennie)
Az w koncu rozwacie bylo na tyle duze ze zwyczajnie zaczal sie porod. Tyle tylko ze nie w tym miesiacu co trzeba. Pamietam sale pelno pielegniarek, lekarzy moj krzyk, "Ratujcie Moje Dziecko!!!!!!!!!!!!!!!!!!
i Moja coreczke ktora widzialam przez ulamek sekundy i tyle........................................................................................
Moj swiat sie skonczyl........
Jedna rzecz jeszcze pamietam jak moj maz przyszedl zaplakany zapytac czy ma zamawiac trumienke...
Pomyslalam Boze o czym on do mnie mowi....LOzeczko mielismy zamawiac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Slyszysz lozeczko......................i dalej ciemnosc
Po wyjsciu ze szpitala dostalam torbe lekow ktore mnie tylko otumanily
Pochowali moja coreczke beze mnie nie pozwolili mi jej zobaczyc, ucalowac, pozegnac sie .................................
Nawet nie pamietam po jakim czasie poszlam na cmentarz pierwszy raz ....Pamietam moje wesole zycie , szczescie , usg............pierwsze ruchy a potem juz nic...........tylko ta cholerna pustka i ciemnosc..........