reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

życie

masakra!
u mnie po porodzie też się zmnieniło ale nie aż tak...przyszliśmy do domku z małą to mąż ją pierwszy raz kąpał....ale....też przez jakiś czas byłam "sama".jak byłam w ciąży a on sobie robił jedzonko to mnie pytał...a po porodzie???ja czasami dzień nie jadłam bo nie miałam czasu mała na piersi(nie dokarmiałam jej do 6tyg.)do łazienki----z małą na cycku a jak tu się podetrzeć!!!!!karmiąc małą płakałam jak nie wiem kto!aż w końcu napisałam siostrze wiadomość na gg wylałam jej wsio co czuje i zapomniałam zamknąć gg i poszłam do łazienki się podmyć(wiadomo połóg korzystałam ze mała śpi)no i on wstał i to przeczytał.od tamtej pory było inaczej.ale kasę to mi też nie raz wytknął!do tej pory czasami mówi że on chce z pracy przyjść i odpocząć a ja mu wciskam małą...to ja mu na to:ja też niedługo pójdę do pracy i kto sie wtedy zajmie naszym dzieckiem jak wrócimy po pracy do domku??nie TY bo zmęczony!nie ja bo też zmęczona będe!pójdzie sobie i sama sie sobą zajmie?musisz z nim pogadać.bo to żeby nie wziąć dziecka na rączki nie pocałować to mi w głowie się nie mieści!tak by był ten wasz dzidziuś jakiś trednowaty nie rozumiem tego.ja myślałam że mój mnie nie zechce przytulać bo był przy porodzie.widział wszystko.nawet zaglądał jak już główka wychodziła:)))no ale jest inaczej
współczuje ci bardzo.jeszcze mu się sexu chce????napluła bym mu w twarz chyba.porozmawiaj z nim i powiedz że ma się zmienić a jak nie to won.i tyle.
pozdrawiamy
 
reklama
a jeszcze dodam że dzień jakiś tydzień po porodzie może wiecej.....ja sama z małą 24h!!a on mnie pyta jak już małą uspokoiła------to kiedy o drugie sie staramy!wyobrażacie to sobie??myślałam że mu chlasne.do tej pory mi podjeżdza ale ja podjęłam decyzje.......córcia będzie jedynaczką:))
 
Dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi!

Moj M ma 26 lat. Zauwazylam, ze kiedy wraca z pracy w dobrym humorze, to zupelnie inaczej podchodzi do mnie i do coreczki - nie musze go 1000 razy prosic zeby ja przewinal, a czasem nawet sam proponuje pewne 'dodatkowe' czynnosci (np. umycie pupy pod prysznicem jak w pieluszce jest duza niespodzianka). Ale to rzadkosc...

To prawda, ze nie raz lecialy mi lzy, bo to strasznie nieprzyjemne czuc sie samotna bedac w zwiazku :-( A ja niestety sie tak czuje, majac faceta, ktory nawet nie probuje dotrzymac mi towarzystwa jak karmie mala gdzies w gosciach - on tylko myk i juz leci gdzies a ja siedze sama czasem nawet 1.5h slyszac, ze za sciana M sie swietnie bawi...

Tez mysle, ze moze tu chodzic o zazdrosc o dziecko, ale jest tak jak napisala pati - jesli M odciazylby mnie w opiece nad mala, to ja mialabym wiecej sily i ochoty na poswiecanie uwagi M. No i mialabym lepszy humor, a to tez sie przeklada na relacje w malzenstwie...

Kfiatko, zycze Ci zeby Twoj M okazal sie troskliwym ojcem!

Goslawac, wymienilas dwie bardzo wazne rzeczy - depresje poporodowa i trzymanie diety przy karmieniu. Depresja mnie naszla wlasnie glownie ze wzgledu na zachowanie M... on byl 3 tygodnie w domu po porodzie, liczylam na zaciesnienie wiezi miedzy nami i miedzy dzieckiem a nami, ale przeliczylam sie, bo przez te 3 tygodnie nie bylo dnia, ktorego M nie spedzilby z nosem w komputerze, zupelnie jakby mnie i coreczki nie bylo.... Trzymanie diety przy karmieniu piersia jest bardzo trudne szczegolnie jak M pije przy mnie codziennie piwo (nasz kolejny problem...) i opycha sie rzeczami, na ktore ja tez mam ochote, ale ktorych mi nie wolno...

Misio123, moglabys napisac czemu zdecydowalas sie na drugie dziecko z takim facetem? :sorry2: Ja jeszcze bedac w ciazy mowilam, ze chce przynajmniej dwojke dzieci (nawet podkreslalam, ze skoro pierwsza jest coreczka, to drugi bedzie synek), ale w obecnej sytuacji cos czuje, ze bedziemy mieli jedynaczke...

Dziewczynki... Tak sobie mysle, ze pewnie M bylby bardziej troskliwy gdyby wychowywal sie w normalnej rodzinie... Jego mama miala w miedzyczasie dwoch mezow, wiec brakowalo mu chyba wzoru ojca :baffled:

justysiu, staram sie chwalic M za co tylko moge, ale on mi daje tak malo powodow jesli chodzi o opieke nad dzieckiem :-( Nawet gdy on lezy na lozku a ja chce polozyc mu na brzuchu czy plecach coreczke, to od razu jest tekst 'nie trzymam' albo 'zabierz, bo mnie zabrudzi' :baffled: Ona lezala mu na klacie tylko dwa razy a i tak bylo to na sile :-( Wiec za co go tu chwalic?...

Kupjec, tez myslalam o tym, ze powinien uslyszec pare cieplych slow od jakiegos faceta, ale sek w tym, ze nikt z jego kolegow nie ma dzieci (no oprocz kolegow w pracy, ale cos czuje, ze to po czesci przez nich on nabiera takiego zlego podejscia). Musze porozmawiac z moim bratem, bo on tez niedawno zostal ojcem - moze on wezmie na siebie taka rozmowe.

Miliana, bardzo dziekuje za cieple slowa! U nas co prawda to ja chcialam dziecka, ale M sie w koncu zgodzil i staralismy sie prawie pol roku - przez ten czas bylo wiele badan lekarskich i na zadnym etapie facet sie nie wycofal, wiec chyba moge nie miec wyrzutow sumienia, ze go 'zmusilam' skoro to ja wyszlam z taka potrzeba :sorry2:Dziwne bylo zachowanie Twojego meza, skoro sam Cie namawial :-(

marczelitto, powiem Ci szczerze, ze mnie wkurzaja teksty, ze facet po pracy jest zmeczony i chce odpoczac - a kobieta to niby nie jest zmeczona jak ma na glowie dziecko, ktore ja skazuje na brak stalej pracy i koniecznosc zamkniecia w czterech scianach?? Ja musze przyznac, ze jestem zazdrosna o to, ze M wychodzi rano do pracy (jakos wyjatkowo wczesnie i szybko zrywa sie rano z lozka - przed urodzeniem coreczki tak nie bylo, hmmm :dry:), a potem wraca z pracy i pelnym entuzjazmu glosem opowiada jak mu bylo cudownie, jakie wspaniale rzeczy robil... musze mocno zaciskac buzie zeby mu nie odburknac, ze bardzo sie 'ciesze', ze bylo mu tak wspaniale, bo ja akurat przez ten czas nawet nie zdazylam wziac pieciominutowego prysznica czy chwile sie zdrzemnac po ciezkiej nocy... :angry: Oj na dzien dzisiejszy nasza tez bedzie jedynaczka :no:

oooo kochana ja cie rozumiem!ja też bym chciała iść do pracy oderwać się od tego wszystkiego.nie wstawać w nocy do małej tylko o 6do pracy po przespanej nocy...pogadac z kimś innym niż mąż czy córcia(tak tak bo moja mała to lubi sobie podyskutować po swojemu:)))planuje isć za rok w kwietniu do pracy...mała do przedszkola a ja może sobie coś znajdę...pozdrawiamy i życzymy wytrwałości jeszcze 11m i u was roczek hihihiih
 
Hej!
Kluseczko niezłe masz ziółko w domu.Myślę,ze nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia,ze go namówiłaś, w końu się zgodził,a miał wolny wybór.Ja swojego ponikąd też namówiłam,bo to ja już chciałam dzidziusia,zrezygnowałam z antykoncepcji,ale ze względy na to,że źle się czułam po tabletkach i stwierdziłam,ze będzie co będzie,mąż się zgodził,w sumie staraliśmy sie uważać w dni płodne,ale już nie miałam stresa,ze wpadniemy,po porstu juz chciałam,ale nic na siłę i po 10 m-cach bez antykoncepcji zaszłam w ciążę.Na początku widziałam ,ze m bytł zdezorientowany,ale później dbał o mnie bardzo.Po porodzie też,ale też mam ten sam problem ze wstawaniem w nocy.Na początku nie wstawał,bo rano musiał iść do pracy,więc tylko w weekend mi małego w nocy podawał,a teraz mimo,ze ja pracuję to i tak on nie wstaje,no chyba ,ze ja już naprawdę nie ma cierpliwości po raz setny wstać i podejść do małęgo wyjca.Przeważnie i tak się końcy na tym,ze ja siedzę nad łóżeczkiem i dziecko usypiam,pomimo,ze rano wcześniej wstaje niż m,bo jeszcze dziecko do żłobka odwożę.To ja karmię i usypiam w dzień i wieczorem.I też muszę sto razy się nagadać żeby np.się z małym pobawił,bo on udaje ,że nie słyszy jego marudzenia.Kiedyś zawsze kąpał on,ostatnio miał na głowie inne zajęcia,lub po prostu mu się nie chciałao i teraz synek chce żebym tylko ja go kąpała,walczymy z tym,bo co jak co ,ale to zawsze był obowiązek męża.Poza tym on nawet dziecka ubrać nie potrafi,bo nie wie w co,musi mieć naszykowane.Pomimo tego,ze mały ma prawie 2 lata,to mąż nie pamięta o której dziecko chodzi spać ,o której je itd. Jednak myślę,ze ty i tak masz gorszą sutyację i ci bardzo współczuję.Mi jest czasem ciężko,a co dopiero tobie.
Ja też ostatnio stwierdziłam,ze mały będzie jedynakiem,na co mąż się dziwnie popatrzył,ale ja zwyczajnie nie mam siły na kolejne dziecko.
I powiem wam,ze ja już też marzyłam o tym,zeby wrócić do pracy i się udało.I teraz w pracy odpoczywam w porównaniu do tego co robiłam w domu,no mój mały to bardzo absorbujące dziecko.Jestem strasznie zadowolona ,ze mogę codziennie wyjść do ludzi,pomalowac się , ładnie ubrać,a nie tylko w dres,bo po co inaczej,z kimś pogadać,nie tylko o dzieciach,pójść na spotkanie integracyjne,pojechać na wycieczkę zakłądową,a i w pracy dni się takie zdarzają,ze siedzę na bb,bo nie ma co robić,więc jest super.
Polecam,jak tylko mozecie to dzieci do żłobka,ewentualnie opiekunka ,a wy się z domu urwijcie,bo widzę ,ze potrzebujecie tego,jak ja potrzebowałam.Szczerze mówiąc od czasu jak poszłam do pracy to odżyłam.
Dodam,ze z dzieckiem siedziałam 1,5 roku w domu.
Pozdrawiam i trzymajcie się!
 
Witam :) dawno tu nikt nie pisal, ale mam podobny problem wiec...:
czy to ze moj narzeczony pracuje zwalnia go od opieki nad naszym dzieckiem?
Nie powiem, spedza prawie caly dzien w robocie (od 6 do 18) i jak wraca to jest bardzo zmeczony.. Pobawi sie z Dominikiem przez pol godziny (lacznie) i tyle. Przewijal go dopiero ok 4 razy (podczas gdy maly ma juz pol roku...). Kiedy wraca, zje obiadek, wypije piwko, pooglada telewizje i idzie spac. I w niedziele (jedyny dzien kiedy ma wolne) tez pol dnia przelezy w lozku. Rzadko kapie Dominika razem ze mna, tylko przygotuje mi wode do kapieli i pozniej mleko. Nie chce go przedstawiac jako jakiegos potwora, wiem ze kocha naszego synka, jest troskliwy.. ale nie rozumie ze ja tez jestem zmeczona. On uwaza ze przy dziecku w ogole nie ma roboty, mysli ze caly dzien siedze na pupie. A przeciez oprocz opieki nad malym, musze tez zrobic obiad, wysprzatac mieszkanie, isc na spacer, do sklepu no i sama tez musze czasem cos zjesc. W dodatku mam chory kregoslup, nie powinnam sie przemeczac, a wychodzi na to ze wieczorem juz w ogole nie umiem sie ruszac z bolu.
Nie chodzi mi lo to zeby wstawal w nocy, bo rozumiem ze musi wstac do pracy o 5 rano, kiedy ja drzemie do 8.. ale czy nie powinien poswiecic synowi wiecej uwagi wieczorem albo w sobote kiedy krocej pracuje lub chociaz w wolna niedziele? czy to fair? czuy moze jednak za duzo od niego wymagam..? jak sadzicie? :)
 
Zostaw go w niedziele z dzieckiem, sama wmyśl jakiś pretekst żeby wyjść, to zobaczy jak to przy dziecku nie ma nic do roboty, mozna odpocząć i polezeć, zapewniam że po takim dniu dziecku nic się złego nie stanie, a Ty juz nie usłyszysz że Ty nic nie robisz. Doceni Twój trud i wysiłek i to że tak samo jak on masz prawo czuć się wieczorem zmęczona, więc obowiązki należy dzielić na pół jak jesteście w domu razem.
Powodzenia!
 
z tymi facetami to naprawdę ciężko, mój też uważał, że przy dziecku nie ma roboty, a w domu to się chyba wszystko samo robi. Zmienił jak przestałam zmywać (nie miał czystego kubka, żeby herbatę wypić), przestałam prać i prasować jego rzeczy, robiłam jedzenie tylko dla dziecka i siebie. I tym go zmusiłam do jakiegokolwiek działania. Jasno powiedziałam, że obowiązki dzielimy między siebie. I jeszcze zagroziłam, że tv wyrzucę albo sprzedam.
Też zaczełam zostawiać go z małą i on wtedy mi powiedział: no wiesz weź ją bo jeszcze nie byłem w łązience. I wtedy sobie uświadomił, że on od rana nie sikał bo zajmował się dzieckiem, a ja z małą sprzątam, prasuję gotuję i na zakupy chodzę.

I na jakiś czas pomogło, dopóki znowu wszystko nie wróciło do normy. I tak co jakiś czas muszę go do pionu postawić. Wiem, że mnie i Anię kocha, ja całą winą obarczam jego mamę, która niczego go nie nauczyła i wpaja do tej pory, że on nie jest od tego, żeby w domu cokolwiek robić. (a obydwoje pracujemy, a małą z nianią zostaje)
 
reklama
no to u mnie jest to samo, mojemu facetowi wydaje się, że baba jest od zajmowania się domem i dzieckiem a jego rola ogranicza się do przynoszenia pieniędzy; głupia byłam, że zdecydowałam się zostać z tego typu człowiekiem, dla mnie takie podejście do sprawy jest po prostu prostackie, mój facet wszystko miał podstawiane pod nos, przez mamusię i nie tylko, nawet teraz jest czasami tak, że jak ja 'zawodzę', np. nie ugotuję obiadu, to leci do mamusi, która zawsze ma coś tam dla niego; całymi dniami nie ma go w domu, zazwyczaj od 8 do 19/20, od pon do sob, i jak przychodzi to oczekuje, że mu ciepłe żarcie podstawię pod nos, najlepiej do łóżka, do którego ładuje się zaraz po wzięciu prysznicu (oczywiście prysznic bierze codziennie tylko dlatego, że mu 'każę', gdyby nie ja to by się chyba mył ze 2 razy w tygodniu), poza tym włącza telewizor i tyle go jest; w niedziele najchętniej leżałby w łóżku, oglądając na przemian tv i śpiąc;
nasze dziecko ma 8 miesięcy a on może przebrał ją max 10 razy, wszystko muszę mu zawsze podawać pod nos, bo on oczywiście nie wie gdzie co jest, jeśli o kąpiel chodzi to nie wykąpał jej ani razu, tylko parę razy mi pomógł jak nie byłam w stanie sama;
wiem, że bardzo kocha małą, bawi się z nią, przytula, ale nie dłużej niż 5-10 min., po tym czasie zwyczajnie nudzi mu się, jak małemu dziecku zabawka i oczekuje, że ja przylecę na ratunek;
ja wiem, że popełniłam błąd wiążąc się z tego typu człowiekiem, popełniłam intelektualny i mentalnościowy mezalians i teraz muszę za to płacić; ciężko się jest z czymś takim pogodzić, poza tym nie mam za bardzo z kim o tym pogadać, nie mam odskoczni żadnej od życia z tym ograniczonym pacanem;
wiem jedno, że nie dam za wygraną i będzie albo on albo ja...
 
Do góry