reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

żywe srebro

Ach wiosna mi się marzy:-)
My z Bartkiem staramy się wychodzić dość często ale dziś była u nas na dworzu jakaś masakra:szok:bardzo bardzo wiało więc sobie darowaliśmy.mam nadzieje że jutro będzie lepsza pogoda:-)
Ja już też pomału w domu trace cierpliwość i wole z małym poprostu wyjść na świerze powietrze bo to służy i jemu i mi:-)
 
reklama
No i spowrotem mam swoje żywe sreberko :D Co prawda nadal potrzebuje chwili by się oswoić jak się znajdziemy w miejscu pełnym dzieci (o dziwo dorośli tak na niego nie działają. a z chociażby jednym dzieckiem spotyka się raz na tydzień i często z większa grupką, więc chyba nie rzadko?), ale już jest to chwila a nie wieczność ;) W domu już rozrabia po swojemu :) Jedyne co mi się nie podoba, to po wizycie u krzyczącej koleżanki sam zaczął wymagać czegoś krzykiem :/
 
My w tym roku mamy cięęężką zimę tzn. pod względem chorób. Nie jestem z tych przewrażliwionych matek , ale tej zimy cały czas coś niedobrego się dzieje. A to grypa a to rotawirus, więc jak zawsze jesteśmy dużo na powietrzu i ani pogoda (no chyba, że żabami wali, albo dachy zrywa:cool2:) , ani byle katar nas nie odstraszają, tak tej zimy trochę bardziej oszczędzam Małą.
 
Ja też nie wyłaże bo na ten wiatr i zimno to bym psa nie wygoniła wczoraj szymek był w przedszkolu a dziś zaraz na kulki jedziemy . Jak macie coś takiego u siebie to polecam , u mnie jest wielka sala baseny z kulkami zjeżdżalnie i pełno zabawek . 15 zł za dwie godziny sie płaci. SZymek się tam z dziećmi wygania a ja mam spokoj . Bo co tu innego robić . Jak był sam to na basen go zabierałam , ale z OLą i z nim to się nie da . BYle do wiosny
 
tygrynka fajowo, że syncio znów "swój" bo energiczne dziecko to zdrowe dziecko :tak:
ale cóż maluchy naśladują kolegów co nie zawsze nam się podoba :confused:

FDrake moja mała w zeszłą zimę chodziła ze mną na spacery nawet przy -15 C opatulona na maxa i załadowana do wózka, ale w tym roku też ją nieco oszczędzam bo łapie infekcje i ma migdały powiększone, non stop leci jej z nosa. robiłam wymazy i nic tam nie ma (szczepiłam na pneumokoki na szczęście). pogoda zmienna tej zimy to i dzieci nam więcej chorują. oby do wiosny, a najlepiej jest latem :cool2:
aha, odkryliśmy grotę solną całkiem niedaleko i jeździmy co drugi dzień bo to też alternatywa na tę pogodę i porę roku a tam jest fajowo jak na plaży tylko brodzi się w soli, no i przychodzą małe dzieciaki (swoją drogą już trzeci raz odkąd byliśmy widujemy samych tatusiów z pociechami! nowe, fajne zjawisko ;-)) nie wiem czy ta grota pomaga ale na pewno nie zaszkodzi a i rozrywka jakaś ;-)
aniam141 dzięki za podpowiedź, sama się ostatnio nad takim miejscem zastanawiałam bo moja córa jest mega żywa i tam mogłaby się ostro zmęczyć :-D
od marca basen ale póki co grota solna zamiennie z kulkami :cool2:
też już tęsknimy za wiosną, mamy rowery i fotelik dla młodej (+kask), jesienią raz byliśmy na wycieczce do stadniny, Zuzka na początku nie chciała dać się zapakować i zapiąć szelkami ale jak z nią kawałek pognałam to od razu się zakochała w rowerze :-D
za jakieś dwa miesiące powinno się pojawić coś na kształt wiosny :-p


 
Właściwie to niemal codziennie idę z dziećmi na spacer. W moim miasteczku nie ma takich atrakcji jak opisujecie, więc spacerujemy po okolicy. Ale tesknie za wiosna bardziej ze względu na Zosię. Chcę, żeby spała w domu, nie na powietrzu, ale skoro jest skazana na wózek, to i tak w koncu zaśnie.
Na razie więc wychodzimy tak, żeby pospała. Gdy będzie cieplej przeniesie się do spacerówki, a może już nawet nauczy się chodzić, więc i spacery będą dla niej większą przyjemnością.

I tak sobie mysle, że to Zosia będzie wiekszym urwisem niż Staś. Któremu im więcej się przyglądam, tym bardziej skłanaim się do myslenia, że to całkiem grzeczne dziecko.
jedynie co mnie ostatnio martwi, że zaczął wyć jak mu się coś nie podoba. Np. chce iść w lewo, ale trzeba iść prosto, ma przysunąc do stołu, krzesełko i takie tam.
Np jakiś czas temu wył przez 15 min w czasie spaceru. Ale naciekawsze jest to, że gdy wchodzilismy do sklepu to przestawał. Wychodzimy, on swoje. I nie wiem co robić. Nie ustępujemy mu, ale wiem, że gdy przyjdę do niego i przytulę to przestanie płakać. Często jednak bywa tak, że gdy po przytuleniu odejde,, to wycie rozpoczyna sie na nowo. I nie wiem, czy go przytulać za każdym razem, czy pozowlic mu wyć jak długo zechce?



 
Magnez uuu, skad ja to znam...Sara czasem jest rozkoszna, slucha ladnie, jak mowie nie to idzie do innej zabawki...Ale czasem...Tak jak mowisz. Cos upadnie - wycie. Na spacerze nie w ta strone - wycie. Nei rozumiem jej - wycie. Nie robie od razu tego co chce - wycie...Czasami szlag mnie trafia. Probujemy to jakos przetrwac, chyba nie ma sposobu. Nasila jej sie jak jest zmeczona albo po spaniu zaraz. Teraz jak wpada w faze to staje naprzeciwko i mowie "uu, sara jest bardzo zła" i licze ze moze w koncu nauczy sie wrzasnac "sara jest zla" zamiast wyc. Szczerze wolalabym zeby krzyczala, tupala niz ten placz. To chyba najgorsze u nas ze wszystkiego, najbardziej mnie dobija. Wiem, ze to taki okres, ze nie jej wina, ze jeszcze jest malutka i trzeba byc spokojnym i konsekwentnym...Hmm...Czasem jestem, ale szczerze to czasem wychodze z siebie po prostu (albo z pokoju ;). Oj, nie jestem wzorem cierpliwej mamy, nie ma co :/

Ja jestem za tym zeby uspokajac tak dlugo jak jest cierpliwosc. Jak mama sie juz wkurza lepiej wyjsc, bo dzieciowi sie i tak nie pomoze. No chyba ze ewidentnie ona nie chce zeby ktos do niej podchodzil i krzyczy nie albo odpycha. Wtedy mowie zeby przyszla jak bedzie chciala i siadam niedaleko i czytam np. Na spacerze gorzej...Jak jestesmy na osiedlu to wlecze sie za mna, a jak w miescie to staram sie uspokoic jednak jakos. A jak sie nie da to oddalic od ludzi i poczekac az sie uspokoi ;) Na szczescie w miescie nam sie prawie nie zdarza - zbyt ciekawe otoczenie :)
 
Ostatnia edycja:
No to jakbyśmy miały to samo dziecko charlene :) .I u mnie z cierpliwościa bywa rozmaicie. przypomniało mi się, że gdy Staś pół roku temu miał podobne fazy to czasem działała rozmowa z kotkiem. Czyli:
- ma ulubionego czarnego kotka- pluszaka. Kiedys podczas jednego z wyć, nie mając juz pomysłu co robić, zaczęłam rozmawiac z kotkiem. Mówiłam mu, że Stas płacze, a ja nie wiem co mam robic, bo czy go przytule, czy wyjde z pokoju, czy krzykne to nic nie działa. Że nie wiem czy jest smutny, spiący czy rozzłoszczony. Ze chciałabym go przytulic a on nie pozwala. I potem kotek "poszedł" do Stasia i "zagadywał" i o dziwo Stas pozwalał maskotce sie głaskac po policzku, odpowiadał na pytania i przestawał płakać. A gdy kotek "spytał" czy mama może go przytulic to się zgadzał. I potem jeszcze kilka razy się to sprawdziło. A potem Stasiowi mineła faza wycia.
Musze sprawdzić czy i tym razem kotek pomoże.

Problem jest jeszcze taki, że jest Zosia. Generalnie Stas już się do niej przyzwyczaił i zaczynają stawac sie rodzeństwem ;-) Tylko kiedy wyje a ja wychodze z pokoju, albo nawet siedze z nim to zwykle dołącza do mnie Zosia. I nie wiem co on sobie wtedy mysli, bo czesto wyje jeszcze glosniej. Gdybym była na jego miejscu to miałabym pretensje do mamy, że ja tu gorzko płaczę a ona woli zająć się Zośką. Ale myślę, że jak powiem mu, że zawsze może do nas dołączyć, to kiedys w koncu uwierzy, przestanie wyc i dołączy. Mam taka nadzieję




 
Ostatnia edycja:
U nas złości się dopiero zaczynaja ale już momentami zastanawiam się czy jemu nic nie jest że Aż tak płacze.Jak tylko coś nie jest po jego myśli to ryk jak czegoś zabraniam ryk a co mnie ostatnio zdziwiło to właśnie gdy zaczyna płakać i ja mówię chodź do mamusi żeby się przytulić on mnie olewa!od niedawna zaczął tak robić.Często nie chce żebym go w takich momentach nawet dotykała!Dla mnie to było dziwne ale wiem już że to normalne.Bartuś należy właśnie do dzieci żywych i które za wszelką cene chca postawić na swoim.Przynajmniej narazie tak jest.zabawianie bądź zmiana miejsca w chwili awantury nie pomaga wogóle.on teraz zaczął siadać na pupę po złości gdy chcę go podnieść albo wyślizguje się mi z rąk gdy nie chce żebym go trzymała.Do tego ząbki mu ida więc rozumiem trochę jego złości.
 
reklama
oj taak, znamy niestety napady złości z autopsji :baffled:
najbardziej nie lubię jak Zu robi się "wiotka" i wyślizguje mi się z rąk gdy próbuję ją podnieść albo kładzie się na ziemi na spacerze lub gdziekolwiek poza domem, w przychodni albo sklepie. do tego dochodzi często płacz.
trzeba to przetrwać...czasami wydaje mi się, że nie dam rady ale to przecież MUSI kiedyś minąć ;-)
dzieci nauczą się nazywać emocje i nad nimi trochę panować. póki co to trudna lekcja cierpliwości dla nas :zawstydzona/y:





 
Ostatnia edycja:
Do góry