Wiecie co, podziwiam Was za trzymanie takich relacji z innym mężczyzna w tajemnicy przed mężem. Może nie tyle relacji, bo same mówicie, że to nic nie znaczy (jeszcze). Chyba nie umiałabym spojrzeć mężowi na codzień w oczy

i chyba sama źle ze sobą bym się czuła, bo np dla mnie takie dwuznaczne spojrzenia, uśmiechy, spędzanie czasu z innym mężczyzna to już początek romansu. Każdy ma inna definicję zdrady. Dla jednych są to już gesty, sms itp a dla innych nawet pocałunek zdrada nie jest a dopiero pójście do łóżka, także każdy po swojemu interpretuje. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy
Mój tez nic nie wie. I szczerze to teraz tak się zastanawiam dlaczego za niego wyszłam. Może wcześniej nie widziałam jaki jest naprawde milosc mnie zaslepila czy cos.Nudziarz i juz
Bo diabeł tkwi w szczegółach. Na początku związku zawsze wydaje się ktoś idealny, pełen humoru, kwiatki, motyli, randki, uśmiechy i w ogóle och i ach, a z czasem jak wiadomo związek powszednieje i każdy, nawet najgorętszy kochanek stanie się "normalny". W każdy związek wchodzi kiedyś rutyna, grunt to dobrze ta rutyna operować. Czasem w takim zabieganym życiu trzeba znaleźć czas na czule słówka w ciągu dnia czy trochę pikanterii hehe lub kieliszek wina wieczorem. Najważniejsze się właśnie nie zatarcić w tej monotonii.
Powiem Wam szczerze że w mojej sytuacji na odległość to tylko czule gesty przez tel nas podtrzymują i gdy jesteśmy razem to się zachowujemy jak zakochani gowniarze
