Co za noc... Sprowadzcie mnie na ziemie. Wieczorem siedze przy lozeczku nagle takie chrzakniecie i wrzask jakby ze skory obdzierali. Wzielam szybko na rece zaczela sie prezyc i przy kazdym wdechu taki dzwiek, zaraz jakby na chwile przestawala oddychac (jak przy zapowietrzeniu) i chwila normalnie. Zaczelam panikowac, ze mi sie dusi. Juz mialam wzywac karetke :/
Pozniejnakarmilismy ja, wzielismy do lozka i patrzyłam na nia 2 godziny jak spala to normalnie oddychala miarowo, a chwilami wiadomo jak to czlowiek glebokie wdechy albo szybkie.
Dzisiajtez chwilami tak zacharczy ( nie wiem czy twk było wcześniej czy po wczorajszej akcji tak sie wsluchuje).
Tlumaczesobie, ze moze zaciagla jakiegos klaka, bo przeciez jak dziecko płacze to sie nie dusi. Jak moze jesc z butelki i oddycha nosem to tez nic sie nie dzieje.Wlasnie to bylo wrazenie jakby miala zatkany nos. Psiklam woda morska i odessalam, ale nic nie bylo.Kaszlnela moze ze 3 razy od wczoraj, kilka kichniec. A ja juz sie martwie czy to jakies nie jest zapalenie pluc itp... teraz to ja sie bede bala spac. Ja prdl pewnie to bylo normalne, a ja dostalam po tym takiej bieguny z nerwow, ze myslalam ze zejde na kiblu