Kosinka94
Moderator
- Dołączył(a)
- 30 Sierpień 2021
- Postów
- 5 542
Tak, ja pisałamja również 1DC jak @Kosinka94 dzisiaj. Chyba ty pisałaś? Zabieramy się razem na sierpniówki i widzimy na porodówceinaczej tego nie widzę


Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Tak, ja pisałamja również 1DC jak @Kosinka94 dzisiaj. Chyba ty pisałaś? Zabieramy się razem na sierpniówki i widzimy na porodówceinaczej tego nie widzę
Mam dokładnie to samo co Ty... Nie lubię świąt bo u mnie zawsze wiązało się to z rozpoczynaniem biegania po mieście za składnikami do potraw jakiś tydzień wcześniej... Bo konkretnie w tym sklepie trzeba kupić daną rzecz, nie można w innym bo będzie niedobre mimo że z tej samej firmyo matko, jak ja to znam. My jesteśmy z mężem totalnie niewierzący, u siebie w domu nawet choinki nie mamy, ale uczestniczymy w świętach u rodziców i ja tego nie cierpię. Najpierw latanina za prezentami i kombinowanie co komu kupić, do tego organizacja właśnie do czyich rodziców na wigilie, do kogo na dni świat, bo oczywiście obie strony chcą codziennie. Siedzenie przy tym stole i jedzenie na siłę, bo się ktoś narobil (mojej mamie to jeszcze tłumacze, że ma nie robić, ona potakuje, a później przy tym stole opowiada jak przez cały tydzień od 5 rano przy tych garach stała), ale ja też się muszę narobić, bo roslam w kulturze narobienia się, a z pustymi rękoma nie wypada przyjść, więc w zeszłym roku przez trzy dni napierdalałam pierogi ruskie i z mięsem po raz pierwszy w życiu i jeszcze jakieś tam pierdoły. A na koniec i tak się sterty tego żarcia wyrzuca i wszystkim przykro, a teściowa i tak mi powie, że taki prezent jak jej kupiłam i mozdzylam nad nim przez miesiąc to rok temu dostała od kogoś tam, więc już ma
Tak, zdecydowanie święta wielkanocne 2020 to było najlepsze, co mnie spotkało. W niedzielę wielkanocną wstaliśmy o 11, poruchaliśmy, na śniadanie zjedliśmy standardowo kanapki i ja do tego jeszcze ugotowałam jajka i chlapnęłam na nie majonezem, posłuchałam życzeń od swojej mamy i zebrałam opieprz, że jak to tak, mąż posłuchał życzeń od swojej przerażonej mamy, bo wtedy chyba do niej doszło jakiego typu żoną będę dla jej synka i siedzieliśmy na kanapie przed serialem wpieprzając czitoski.
To było piękne.
To mnie najbardziej przeraża w rodzicielstwieJak sobie radzisz z takimi tekstami od mamy? Mój ojciec jest z tych co potrafi rzucić toksycznym tekstem w tym stylu i nie zawsze potrafię sobie z tym poradzić. Mimo lat powinnam się przyzwyczaić, ale niestety takie manipulacje bolą za każdym razem tak samo.
Polecam się na przyszłość
dokładnieMam dokładnie to samo co Ty... Nie lubię świąt bo u mnie zawsze wiązało się to z rozpoczynaniem biegania po mieście za składnikami do potraw jakiś tydzień wcześniej... Bo konkretnie w tym sklepie trzeba kupić daną rzecz, nie można w innym bo będzie niedobre mimo że z tej samej firmyDo tego wiecznie kłótnie mojej mamy z babcią że to źle, tamto źle... I właśnie robienie tych wszystkich dań, których potem część sięwyrzucało bo nie byliśmy w stanie tego przejeść... Dlatego teraz robimy sobie święta wcześniej, sami, tylko ja, mąż, dzieci i koniec. Dla mnie generalnie męką jest jeżdżenie po rodzinie, nie znoszę tego. Najgorzej, że zawsze jak jesteśmy w domu rodzinnym to mój brat z żoną zapraszają do siebie (a oni tam mieszkają z rodziną żony brata, jest ich tam chyba z 7 w tym schorowana seniorka) i musimy siedzieć w cholerę czasu, bo to wieś i nie można wpaść tylko na godzinkę... Takie to wszystko sztuczne... Nienawidzę.
To jak u mnie, też 300km do miasta rodzinnego i po dwóch dniach już mnie trzęsie żeby wracać do domudokładnieja walczę ze sobą, żeby nie robić tych pierogów w tym roku. Stałam i płakałam nad nimi, ale sobie wbiłam do głowy, że chcę zaimponować teściowej, że stałam i lepiłam
My w dodatku z mężem jesteśmy introwertykami. W sensie po takich interakcjach z ludźmi musimy odpocząć, np. wczoraj się widzieliśmy ze znajomymi na dosłownie 3h i nasza bateria społeczna się wyczerpała, ja dzisiaj już nie chcę nikogo widzieć
więc po takim trzydniowym maratonie spotkań w dużym gronie, jeszcze do mojej mamy mamy 200km w jedną stronę, moja psychika jest w strzępkach i potrzebuję kilku dni urlopu na dojście do siebie![]()