Wiesz co, my raczej jesteśmy środowiskiem, które przeginało w drugą stronę, bo nikt nie chciał wystawić współpracowników, a to uzależnianie wszystkiego od L4 to chyba dla dyrekcji jest jakiś sposób motywacji. Ale ileż można chodzić z gilem po pas i z gorączką zbijaną lekami do pracy. Już powoli bardziej zależy nam na zdrowiu swoim (i współpracowników, bo były momenty, że jeden zarażał drugiego, a nie pracujemy w stałych zmianach, więc większość była chora) i uważam, że to jest słuszne podejście. Już nie wspominając o tym, że nasza praca to najczęściej czysta harówka, jest nas za mało, a problemu nie widzą ludzie, którzy powinni się tym zająć, dlatego my nie wypominamy sobie L4, bo każdy ma prawo być zmęczonym i odchorować w domu, nie próbujemy już ratować świata przychodząc będąc chorym do pracy, tylko stawiamy siebie na pierwszym miejscu i jeśli sytuacja tego wymaga, to po prostu chodzi się na zwolnienie.