Już prawie to zrobiliśmy, ale z drugiej strony nie chcieliśmy sobie robić problemów bo nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. mąż już chciał tam jechać do góry, ja pukałam miotłą

ale pewnie nawet nie słyszał. Na początku myślałam, że przyjechała rodzinka i się rozpakowują, dzieci skaczą i przesuwają łóżka, ale no właśnie to za długo trwało i mąż mówił, że jak szedł wyrzucić rano śmieci to wychodził robotnik z hotelu. Albo remontował sam apartament który kupił, albo nie wiem co on robił praktycznie cały weekend bo w niedzielę do 11 musieliśmy się wymeldować to jeszcze robił coś do góry