Nie przerazaj się, większość dzieci jest mniej upierdliwa mimo wszystko. Mi wszyscy mowią, że to trudny egzemplarz.
Dla przykladu wczoraj byla histeria i to taka porządna z rzucaniem się na ziemię i tłuczeniem rękami, bo powiedzialam mu, że w krzesełku do jedzenia się siedzi a nie stoi

aktualnie siedzimy w ogrodzie i on chce agrest, ale agrestu już nie ma na krzaku, bo cały zjadł. Albo on chce jechać autobusem/tramwajem/pociągiem, wiŵc jedziemy (mam urlop), ale w koncu trzeba wysiąść i to powoduje spazmy z ryku.
Ma etap potwornego testowania. Mówię mu, zeby nie wchodził do garażu to patrzy na mnie i robi kroczki i czeka, kiedy wstanę i zareaguje. Jak wstaję to się cofa, a jak siadam to znowu to samo.
Mnie te wycia w dzien juz nie ruszają, bo wiem, że nie robię mu nic złego, siedzę obok, pytam czy przytulić i jak jest gotowy to tulę, a potem tłumaczę. Przeszkadzają mi nocne wycia niewiadomego pochodzenia, bo potem nie mogę zasnąć, a jak mnie rano wybudzi rykiem to potem jestem pół dnia wkurzona właściwie bez powodu i pierdoła mnie wyprowadzi z równowagi.
I jest bardzo ciężki do zajęcia jak jestem z nim sama. Ze wszystkimi umie się sam bawić, tylko przy mnie oczekuje ciągłego proponowania i angażowania go. Na 10sekund a potem oczekuje kolejnej propozycji. A ja bym chciała coś w domu zrobić albo sobie usiąśc na chwilę bez mamaaaa mamaaaa.
50x to samo, nie podnoś, nie wchodź, nie kręć kuchenką. Do porzygu mojego wewnętrznego.
O, teraz mi puszcza bańki z pistoletu prosto w twarz

też już z 10x dzisiaj prosiłam, zeby tego nie robił.