Byłam na tej wizycie i ogólnie jestem zadowolona. Siedziałam pół godziny i fajnie lekarka ze mną rozmawiała, nie czułam, żeby mnie zbywała. To kolejny lekarz, który stwierdził, że pcos u mnie na usg nie widać, po wynikach raczej też tego by nie stwierdziła (tylko AMH mam dość wysokie), więc tutaj ulga. Estradiol wg niej też w normie, niby nisko, ale stwierdziła, że ok. Jedynie faktycznie mam za wysokie te androgeny, ale przy staraniach nie daje się na to leków, tylko warto próbować to ogarnąć dietą. Do tego suplementacja, którą już mam, więc to kontynuować. Poza tym stwierdziła, że po roku starań to już powinnam zrobić drożność jajowodów, szczególnie że miałam cp a mąż oczywiście badanie nasienia, na które nie wiem jak go namówię... No i generalnie jeszcze 3 cykle stymulowane i dalej kierowałaby już nas do kliniki niepłodności.
Bo te moje owulacje są niestety słabiutkie, dziś 8dc i w ogóle nie było widać, żeby jakiś pęcherzyk się wybijał na dominujący, wszystko poniżej 10mm, endometrium cienkie a ja jestem na stymulacji, więc... Jeśli teraz się nie uda, to mam nadzieję, że w następnym cyklu dostanę jakiś inny lek