reklama
moj to jest uzalezniony
i nawet ciaza mu nieprzaszkadza no chyba ze bym niemogla ale nigdy nie nalegal jak niechcialam az jestem w szoku ze wytrzymal bo czasami byly dosc dlugie przerwy a on naprawde jakby mogl to by chyba caly dzien z lozka niewychodzil


eager
MAJOWA MAMA 06` Zadomowiona(y)
u mnie to samo...mężuś wygłodniały, ze hej!
zamierzam, go zbałamucic w sobote...bo jak pisałam wczesniej to chcę rodzić po niedzieli...i bede go bałamuciła aż do skutku ;-)
zamierzam, go zbałamucic w sobote...bo jak pisałam wczesniej to chcę rodzić po niedzieli...i bede go bałamuciła aż do skutku ;-)
U
użytkownik 128317
Gość
mój mąż tak samohttp://umamy.homestead.com/porod.htmlA ja się właśnie ścięłam z moim lubym. Bo ja go namawiam na amory, jak mi położna zaleciła do wtóry z lekarką, a ten mi na to, że on nie jest nienormalny, żeby się tydzień czy dwa przed porodem ze mną kochać i ze nie będzie dziubać dziecka. I jeszcze mi powiedział, że to ja chyba zwariowałam, że mi takie pomysły do głowy przychodzą. No to się wkurzyłam jak nie wiem![]()

najlepsza to jest kierowniczka mojego meza ... moj ma jutro wolne bo maszyna sie zepsola ale musi isc w weekend a ta do niego ze jutro moge rodzi ale potem to dopiero w nastepny weekedn albo po 14 bo ona niema nikogo kto by go zastapil
jeszcze jakby facet takie glupoty gadal ale kobieta


pytia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Lipiec 2005
- Postów
- 4 681
Pytia, fajnego masz męża :-) a może to on powinien to usłyszeć od lekarza. Mój też miał jakieś opory-zwłaszcza po ostatnim, jak mi krew poleciała. dzisiaj jednak ginekolog go uspokoił, że na tym etapie ciąży to normalne i mamy się nie przejmować, dopóki nie leci czerwona krew w ilości większej niż przy okresie.
On sobie od nikogo nie da powiedzieć, uparty jak nie wiem

bliźniaki - problem w tym, że mi właśnie w głowie ciągle amory a tu NIC

dagulla, eager - ech, zazdroszczę kobitki ;-)
Pytia dziewczyna sie napracowała nad tymi radami, ale na olejek rycynowy to bym sie nie zdecydowala![]()
Olejek rycynowy też mi nie podchodzi zupełnie. Ale zastanawiam się nad tymi kapsułkami z wiesiołkiem - zwłaszcza, że ja miałam problem właśnie z powolnym rozwieraniem się szyjki. Co o tym myślicie?
reklama
dagualla piekne az się popłakałam
A teraz ja wam wyśle taką małą bajeczkę własnej produkcji...:
Dawno, dawno temu, był sobie mały, zwyczajny brzuszek. Nie było w nim nic nadzwyczajnego, był różowy a na środku miał wgłębienie, które właścicielka brzuszka nazywała pępkiem.
Pewnego dnia zaczęły dziać się niesamowite rzeczy…Brzuszek zaczął rosnąć. Bardzo powoli, ledwo zauważalnie ale jego właścicielka wiedziała, że z dnia na dzień zaczyna się powiększać. Od tego dnia zaczęła mówić na siebie mama.
Każdego dnia mama bardzo dbała o swój brzuszek, rano kiedy tylko otwierała zaspane oczy przesyłała mu buziaczka i delikatnie go głaskała. Nie wiedział on jeszcze wtedy kto go głaszcze i po co ale sprawiało mu to wiele przyjemności. Kiedy brzuszek troszkę urósł mama zaczęła rano i wieczorem smarować go jakimiś zimnymi substancjami. Było to dla niego zupełnie nowe i dziwne uczucie na początku bardzo się kurczył i nie chciał poczuć chłodu tego czegoś co go opływało, ale mama robiła to tak szybko, że od razu robiło się cieplutko i brzuszek znowu zasypiał.
Pewnego dnia rano mama zapomniała przesłać brzuszkowi buziaczka więc stwierdził on, że musi jej o tym przypomnieć i z całych sił wygiął się w jedną stronę. Mama aż podskoczyła i zaczęła się śmiać, potem ciepło zaczęła mówić do brzuszka i jeszcze czulej niż zwykle głaskać, więc brzuszek stwierdził że wszystko wróciło do normy. Jednak coraz częściej dopominał się głaskania i codziennej porcji czułości. Wyginał się wtedy w różne strony niczym góry, a mama zawsze wtedy poklepywała taką górkę albo głaskała ją czule. Pewnego dnia stwierdził nawet że z mamą można się bawić. Ona go głaszcze a on się wygina albo wtacza pod jej ciepłą rękę.
Jedno z kolejnych odkryć jakiego dokonał brzuszek to, to, że czasami ma czkawkę. Nie lubił tego bo bardzo często musiał się wtedy wyginać, ale w sumie mama wtedy okazywała mu wiele miłości i czkawka jakoś przechodziła.
Pewnego dnia brzuszek zrozumiał, że nie są z mamą sami. Ponieważ umiał już rozpoznawać dźwięki i głosy, doskonale wiedział kiedy słyszy bicie serca mamy i bulgoty i szmery pochodzące z bardzo bliska Wiedział też kiedy mówi mama – bo uwielbiał jej głos, szczególnie kiedy mówiła właśnie do niego albo śpiewała mu do snu, ale tego dnia pojawił się jeszcze jeden głos, mówił on o sobie tata i też zaczął go głaskać. Na początku brzuszek się zdenerwował…jak to możliwe żeby ktoś oprócz mamy mógł go głaskać!? Zrozumiał jednak że to głaskanie jest bardzo przyjemne, a skoro i mamie nie przeszkadza więc jakoś to będzie. „Tata” zaczął mówić coś o jakiejś piłce nożnej i o tym że brzuszek będzie najlepszym zawodnikiem w drużynie, brzuszek cieszył się bo chciał być najlepszy.
Od tego momentu codziennie rano i wieczorem brzuszek czekał na dwa głosy z utęsknieniem, głos mamy i taty, na czułe głaskanie i śpiew. Spędzał tak dużo czasu, rósł i rósł, aż zaczęło mu być bardzo niewygodnie. Nie mógł się wiercić tak jak wcześniej, mama też tak często nie chodziła z nim na spacery a tak ubił to kołysanie na świerzym powietrzu. Stwierdził więc, że tak dłużej być nie może i że ma tego dość.
Tego dnia obok mamy i taty pojawił się zupełnie nowy, mały członek rodziny, i chociaż może nie będzie piłkarzem tylko baletnicą, to był najbardziej wyczekiwany przez ostatnie 9 miesięcy. Troszkę również czasu upłynie, zanim zrozumie, ze nie był on brzuszkiem, tylko jego wspaniałym lokatorem.
mam nadzieję, że się spodoa
A teraz ja wam wyśle taką małą bajeczkę własnej produkcji...:
Dawno, dawno temu, był sobie mały, zwyczajny brzuszek. Nie było w nim nic nadzwyczajnego, był różowy a na środku miał wgłębienie, które właścicielka brzuszka nazywała pępkiem.
Pewnego dnia zaczęły dziać się niesamowite rzeczy…Brzuszek zaczął rosnąć. Bardzo powoli, ledwo zauważalnie ale jego właścicielka wiedziała, że z dnia na dzień zaczyna się powiększać. Od tego dnia zaczęła mówić na siebie mama.
Każdego dnia mama bardzo dbała o swój brzuszek, rano kiedy tylko otwierała zaspane oczy przesyłała mu buziaczka i delikatnie go głaskała. Nie wiedział on jeszcze wtedy kto go głaszcze i po co ale sprawiało mu to wiele przyjemności. Kiedy brzuszek troszkę urósł mama zaczęła rano i wieczorem smarować go jakimiś zimnymi substancjami. Było to dla niego zupełnie nowe i dziwne uczucie na początku bardzo się kurczył i nie chciał poczuć chłodu tego czegoś co go opływało, ale mama robiła to tak szybko, że od razu robiło się cieplutko i brzuszek znowu zasypiał.
Pewnego dnia rano mama zapomniała przesłać brzuszkowi buziaczka więc stwierdził on, że musi jej o tym przypomnieć i z całych sił wygiął się w jedną stronę. Mama aż podskoczyła i zaczęła się śmiać, potem ciepło zaczęła mówić do brzuszka i jeszcze czulej niż zwykle głaskać, więc brzuszek stwierdził że wszystko wróciło do normy. Jednak coraz częściej dopominał się głaskania i codziennej porcji czułości. Wyginał się wtedy w różne strony niczym góry, a mama zawsze wtedy poklepywała taką górkę albo głaskała ją czule. Pewnego dnia stwierdził nawet że z mamą można się bawić. Ona go głaszcze a on się wygina albo wtacza pod jej ciepłą rękę.
Jedno z kolejnych odkryć jakiego dokonał brzuszek to, to, że czasami ma czkawkę. Nie lubił tego bo bardzo często musiał się wtedy wyginać, ale w sumie mama wtedy okazywała mu wiele miłości i czkawka jakoś przechodziła.
Pewnego dnia brzuszek zrozumiał, że nie są z mamą sami. Ponieważ umiał już rozpoznawać dźwięki i głosy, doskonale wiedział kiedy słyszy bicie serca mamy i bulgoty i szmery pochodzące z bardzo bliska Wiedział też kiedy mówi mama – bo uwielbiał jej głos, szczególnie kiedy mówiła właśnie do niego albo śpiewała mu do snu, ale tego dnia pojawił się jeszcze jeden głos, mówił on o sobie tata i też zaczął go głaskać. Na początku brzuszek się zdenerwował…jak to możliwe żeby ktoś oprócz mamy mógł go głaskać!? Zrozumiał jednak że to głaskanie jest bardzo przyjemne, a skoro i mamie nie przeszkadza więc jakoś to będzie. „Tata” zaczął mówić coś o jakiejś piłce nożnej i o tym że brzuszek będzie najlepszym zawodnikiem w drużynie, brzuszek cieszył się bo chciał być najlepszy.
Od tego momentu codziennie rano i wieczorem brzuszek czekał na dwa głosy z utęsknieniem, głos mamy i taty, na czułe głaskanie i śpiew. Spędzał tak dużo czasu, rósł i rósł, aż zaczęło mu być bardzo niewygodnie. Nie mógł się wiercić tak jak wcześniej, mama też tak często nie chodziła z nim na spacery a tak ubił to kołysanie na świerzym powietrzu. Stwierdził więc, że tak dłużej być nie może i że ma tego dość.
Tego dnia obok mamy i taty pojawił się zupełnie nowy, mały członek rodziny, i chociaż może nie będzie piłkarzem tylko baletnicą, to był najbardziej wyczekiwany przez ostatnie 9 miesięcy. Troszkę również czasu upłynie, zanim zrozumie, ze nie był on brzuszkiem, tylko jego wspaniałym lokatorem.
mam nadzieję, że się spodoa
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 34 tys
- Wyświetleń
- 1M
Podziel się: