reklama
moj to jest uzalezniony
i nawet ciaza mu nieprzaszkadza no chyba ze bym niemogla ale nigdy nie nalegal jak niechcialam az jestem w szoku ze wytrzymal bo czasami byly dosc dlugie przerwy a on naprawde jakby mogl to by chyba caly dzien z lozka niewychodzil
i nawet ciaza mu nieprzaszkadza no chyba ze bym niemogla ale nigdy nie nalegal jak niechcialam az jestem w szoku ze wytrzymal bo czasami byly dosc dlugie przerwy a on naprawde jakby mogl to by chyba caly dzien z lozka niewychodzil
eager
MAJOWA MAMA 06` Zadomowiona(y)
u mnie to samo...mężuś wygłodniały, ze hej!
zamierzam, go zbałamucic w sobote...bo jak pisałam wczesniej to chcę rodzić po niedzieli...i bede go bałamuciła aż do skutku ;-)
zamierzam, go zbałamucic w sobote...bo jak pisałam wczesniej to chcę rodzić po niedzieli...i bede go bałamuciła aż do skutku ;-)
U
użytkownik 128317
Gość
mój mąż tak samohttp://umamy.homestead.com/porod.htmlA ja się właśnie ścięłam z moim lubym. Bo ja go namawiam na amory, jak mi położna zaleciła do wtóry z lekarką, a ten mi na to, że on nie jest nienormalny, żeby się tydzień czy dwa przed porodem ze mną kochać i ze nie będzie dziubać dziecka. I jeszcze mi powiedział, że to ja chyba zwariowałam, że mi takie pomysły do głowy przychodzą. No to się wkurzyłam jak nie wiem![]()
, co prawda ma duże potrzeby i nie ma w domu prawie miesiąc ale teraz jak jestem w ciąży to nie nalega tym bardziej teraz z tym wielkim brzuchem... ale powiem szczerze ze ja też jakoś nie mam ochoty... a i porodu też nie chce za bardzo przyśpieszać, mimo niedogodności, bo mój M przyjeżdża dopiero na początku grudnia a chciałabym żeby przy porodzie był obecny...najlepsza to jest kierowniczka mojego meza ... moj ma jutro wolne bo maszyna sie zepsola ale musi isc w weekend a ta do niego ze jutro moge rodzi ale potem to dopiero w nastepny weekedn albo po 14 bo ona niema nikogo kto by go zastapil
jeszcze jakby facet takie glupoty gadal ale kobieta
jeszcze jakby facet takie glupoty gadal ale kobieta
pytia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Lipiec 2005
- Postów
- 4 681
Pytia, fajnego masz męża :-) a może to on powinien to usłyszeć od lekarza. Mój też miał jakieś opory-zwłaszcza po ostatnim, jak mi krew poleciała. dzisiaj jednak ginekolog go uspokoił, że na tym etapie ciąży to normalne i mamy się nie przejmować, dopóki nie leci czerwona krew w ilości większej niż przy okresie.
On sobie od nikogo nie da powiedzieć, uparty jak nie wiem

bliźniaki - problem w tym, że mi właśnie w głowie ciągle amory a tu NIC

dagulla, eager - ech, zazdroszczę kobitki ;-)
Pytia dziewczyna sie napracowała nad tymi radami, ale na olejek rycynowy to bym sie nie zdecydowala![]()
Olejek rycynowy też mi nie podchodzi zupełnie. Ale zastanawiam się nad tymi kapsułkami z wiesiołkiem - zwłaszcza, że ja miałam problem właśnie z powolnym rozwieraniem się szyjki. Co o tym myślicie?
reklama
dagualla piekne az się popłakałam
A teraz ja wam wyśle taką małą bajeczkę własnej produkcji...:
Dawno, dawno temu, był sobie mały, zwyczajny brzuszek. Nie było w nim nic nadzwyczajnego, był różowy a na środku miał wgłębienie, które właścicielka brzuszka nazywała pępkiem.
Pewnego dnia zaczęły dziać się niesamowite rzeczy…Brzuszek zaczął rosnąć. Bardzo powoli, ledwo zauważalnie ale jego właścicielka wiedziała, że z dnia na dzień zaczyna się powiększać. Od tego dnia zaczęła mówić na siebie mama.
Każdego dnia mama bardzo dbała o swój brzuszek, rano kiedy tylko otwierała zaspane oczy przesyłała mu buziaczka i delikatnie go głaskała. Nie wiedział on jeszcze wtedy kto go głaszcze i po co ale sprawiało mu to wiele przyjemności. Kiedy brzuszek troszkę urósł mama zaczęła rano i wieczorem smarować go jakimiś zimnymi substancjami. Było to dla niego zupełnie nowe i dziwne uczucie na początku bardzo się kurczył i nie chciał poczuć chłodu tego czegoś co go opływało, ale mama robiła to tak szybko, że od razu robiło się cieplutko i brzuszek znowu zasypiał.
Pewnego dnia rano mama zapomniała przesłać brzuszkowi buziaczka więc stwierdził on, że musi jej o tym przypomnieć i z całych sił wygiął się w jedną stronę. Mama aż podskoczyła i zaczęła się śmiać, potem ciepło zaczęła mówić do brzuszka i jeszcze czulej niż zwykle głaskać, więc brzuszek stwierdził że wszystko wróciło do normy. Jednak coraz częściej dopominał się głaskania i codziennej porcji czułości. Wyginał się wtedy w różne strony niczym góry, a mama zawsze wtedy poklepywała taką górkę albo głaskała ją czule. Pewnego dnia stwierdził nawet że z mamą można się bawić. Ona go głaszcze a on się wygina albo wtacza pod jej ciepłą rękę.
Jedno z kolejnych odkryć jakiego dokonał brzuszek to, to, że czasami ma czkawkę. Nie lubił tego bo bardzo często musiał się wtedy wyginać, ale w sumie mama wtedy okazywała mu wiele miłości i czkawka jakoś przechodziła.
Pewnego dnia brzuszek zrozumiał, że nie są z mamą sami. Ponieważ umiał już rozpoznawać dźwięki i głosy, doskonale wiedział kiedy słyszy bicie serca mamy i bulgoty i szmery pochodzące z bardzo bliska Wiedział też kiedy mówi mama – bo uwielbiał jej głos, szczególnie kiedy mówiła właśnie do niego albo śpiewała mu do snu, ale tego dnia pojawił się jeszcze jeden głos, mówił on o sobie tata i też zaczął go głaskać. Na początku brzuszek się zdenerwował…jak to możliwe żeby ktoś oprócz mamy mógł go głaskać!? Zrozumiał jednak że to głaskanie jest bardzo przyjemne, a skoro i mamie nie przeszkadza więc jakoś to będzie. „Tata” zaczął mówić coś o jakiejś piłce nożnej i o tym że brzuszek będzie najlepszym zawodnikiem w drużynie, brzuszek cieszył się bo chciał być najlepszy.
Od tego momentu codziennie rano i wieczorem brzuszek czekał na dwa głosy z utęsknieniem, głos mamy i taty, na czułe głaskanie i śpiew. Spędzał tak dużo czasu, rósł i rósł, aż zaczęło mu być bardzo niewygodnie. Nie mógł się wiercić tak jak wcześniej, mama też tak często nie chodziła z nim na spacery a tak ubił to kołysanie na świerzym powietrzu. Stwierdził więc, że tak dłużej być nie może i że ma tego dość.
Tego dnia obok mamy i taty pojawił się zupełnie nowy, mały członek rodziny, i chociaż może nie będzie piłkarzem tylko baletnicą, to był najbardziej wyczekiwany przez ostatnie 9 miesięcy. Troszkę również czasu upłynie, zanim zrozumie, ze nie był on brzuszkiem, tylko jego wspaniałym lokatorem.
mam nadzieję, że się spodoa
A teraz ja wam wyśle taką małą bajeczkę własnej produkcji...:
Dawno, dawno temu, był sobie mały, zwyczajny brzuszek. Nie było w nim nic nadzwyczajnego, był różowy a na środku miał wgłębienie, które właścicielka brzuszka nazywała pępkiem.
Pewnego dnia zaczęły dziać się niesamowite rzeczy…Brzuszek zaczął rosnąć. Bardzo powoli, ledwo zauważalnie ale jego właścicielka wiedziała, że z dnia na dzień zaczyna się powiększać. Od tego dnia zaczęła mówić na siebie mama.
Każdego dnia mama bardzo dbała o swój brzuszek, rano kiedy tylko otwierała zaspane oczy przesyłała mu buziaczka i delikatnie go głaskała. Nie wiedział on jeszcze wtedy kto go głaszcze i po co ale sprawiało mu to wiele przyjemności. Kiedy brzuszek troszkę urósł mama zaczęła rano i wieczorem smarować go jakimiś zimnymi substancjami. Było to dla niego zupełnie nowe i dziwne uczucie na początku bardzo się kurczył i nie chciał poczuć chłodu tego czegoś co go opływało, ale mama robiła to tak szybko, że od razu robiło się cieplutko i brzuszek znowu zasypiał.
Pewnego dnia rano mama zapomniała przesłać brzuszkowi buziaczka więc stwierdził on, że musi jej o tym przypomnieć i z całych sił wygiął się w jedną stronę. Mama aż podskoczyła i zaczęła się śmiać, potem ciepło zaczęła mówić do brzuszka i jeszcze czulej niż zwykle głaskać, więc brzuszek stwierdził że wszystko wróciło do normy. Jednak coraz częściej dopominał się głaskania i codziennej porcji czułości. Wyginał się wtedy w różne strony niczym góry, a mama zawsze wtedy poklepywała taką górkę albo głaskała ją czule. Pewnego dnia stwierdził nawet że z mamą można się bawić. Ona go głaszcze a on się wygina albo wtacza pod jej ciepłą rękę.
Jedno z kolejnych odkryć jakiego dokonał brzuszek to, to, że czasami ma czkawkę. Nie lubił tego bo bardzo często musiał się wtedy wyginać, ale w sumie mama wtedy okazywała mu wiele miłości i czkawka jakoś przechodziła.
Pewnego dnia brzuszek zrozumiał, że nie są z mamą sami. Ponieważ umiał już rozpoznawać dźwięki i głosy, doskonale wiedział kiedy słyszy bicie serca mamy i bulgoty i szmery pochodzące z bardzo bliska Wiedział też kiedy mówi mama – bo uwielbiał jej głos, szczególnie kiedy mówiła właśnie do niego albo śpiewała mu do snu, ale tego dnia pojawił się jeszcze jeden głos, mówił on o sobie tata i też zaczął go głaskać. Na początku brzuszek się zdenerwował…jak to możliwe żeby ktoś oprócz mamy mógł go głaskać!? Zrozumiał jednak że to głaskanie jest bardzo przyjemne, a skoro i mamie nie przeszkadza więc jakoś to będzie. „Tata” zaczął mówić coś o jakiejś piłce nożnej i o tym że brzuszek będzie najlepszym zawodnikiem w drużynie, brzuszek cieszył się bo chciał być najlepszy.
Od tego momentu codziennie rano i wieczorem brzuszek czekał na dwa głosy z utęsknieniem, głos mamy i taty, na czułe głaskanie i śpiew. Spędzał tak dużo czasu, rósł i rósł, aż zaczęło mu być bardzo niewygodnie. Nie mógł się wiercić tak jak wcześniej, mama też tak często nie chodziła z nim na spacery a tak ubił to kołysanie na świerzym powietrzu. Stwierdził więc, że tak dłużej być nie może i że ma tego dość.
Tego dnia obok mamy i taty pojawił się zupełnie nowy, mały członek rodziny, i chociaż może nie będzie piłkarzem tylko baletnicą, to był najbardziej wyczekiwany przez ostatnie 9 miesięcy. Troszkę również czasu upłynie, zanim zrozumie, ze nie był on brzuszkiem, tylko jego wspaniałym lokatorem.
mam nadzieję, że się spodoa
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 34 tys
- Wyświetleń
- 1M
Podziel się:
