reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

kolejny antybiotyk

Witam. Ja z moim synkiem mialam ten sam problem. W wigilię dostał ostatnią dawkę antybiotyku i było ok, a 27 grudnia znów zaczął się kaszel i katar. Nie miałam możliwości pójścia do naszego lekarza ponieważ go nie było, a ponadto nie chciałam znów podawać antybiotyku. Zrobiłam tak: 27 grudnia postawiłam małemu bańki, a po dwóch dniach postawiłam jeszcze raz. Dodatkowo podawałam Mucosolvan, witaminy i syrop zrobiony przeze mnie (cebula czosnek miód cytryna). I baaaardzo dużo go oklepywałam. Na szczęście pomogło. Już prawie jest dobrze, czasami tylko lekko zakaszle ale już odkaszluje. Pozdrawiam i życzę zdrówka :)
 
reklama
Ja kupiłam bańki chińskie juz ponad 4lata temu,ale leżą do tej pory nieużywane.Własnie z tego powodu,ze moja mała sie ich boi i z achiny nie dałaby ich sobie postawicPoza tym ja próbowałam je zaciskac na swojej rece-to okropnie boli jak te naczynka pekaja...

Nie wiem jakbym mogła zmusic małą zeby grzecznie uleżała...
Choc dzis ją obserwowałam-na szczescie to bedzie lekkie przeziebienie,w roli głównej z katarkiem...

Biedna te nasze stworzonka
Zycze zdrówka Waszym dzieciaczkom;-)
 
Ja kupiłam w aptece bańki bezogniowe. Dawidek wcale się ich nie boi, a wręcz przeciwnie - lubi jak stawiam mu bańki. Przed postawieniem smaruję mu plecki tłustym kremem, wtedy prawie nie boli (tak twierdzi mój synek). Po zdjęciu baniek jeszcze raz smaruję kremem. Na czas stawiania baniek włączam mu bajki, wtedy nie niecierpliwi się. Bardzo się cieszę że to mu pomaga i że tym razem obeszło się bez antybiotyku.
Polecam Wam również ten syrop o którym pisałam wcześniej (cebula, cytryna, miód, czosnek). Również bardzo pomaga, a ponadto działa uodparniająco. Nam polecił go nasz pediatra.
Pozdrawiam:):):)
 
Agnieszko mogłabyś napisać jak się robi ten syrop. U nas od pół trwają różne przeziębienia. Staram się leczyć małego bez antybiotyków ale jak się raz da to już klapa. A dodam że ostatnio lataliśmy często do irlandii i zmiana klimatu też się dołożyła. Jak Kubulek był mały nie miałam problemu z jego odpornością nawet gorączki nie miał przez 1,5 roku a teraz zawsze dochodzi do 40 stopni. Jest też niecierpliwiec i w łóżku nie poleży przy chorobie tylko jest dodatkowo pobudzony.
 
U nas panował jakiś zjadliwy wirus grypy - pół rodziny zaraziliśmy przez święta - i każdy po 3 tygodnie chory, przechodziło i wracało. ( mój ojciec na 2 antybiotykach). Mała na razie dobrze,ale ciągle gdzieś plącze się katar - było też małe zapalenie uszu i zatok.

Słyszałam też o syropie - może sama zacznę go robić. Mała jest jeszcze mała - ale jak to będzie tak wyglądać w przedszkolu to ja dziękuję - tydzień zdrowa, 3 tygodnie chora.
 
kasiula30, ja ten syrop to robię tak "na oko". Daję ok 2 cebule, 1 ząbek czosnku, sok z połówki cytryny i kilka łyżeczek miodu. Cebulę drobno kroję. Potem w szerokiej szklance daję warstwowo: cebulę, plasterki czosnku, łyżeczkę miodu i skrapiam cytryną, potem znów cebula, czosnek, miód i cytryna itd. Na koniec stawiam szklankę w jakimś ciepłym miejscu i czekam aż to wszystko puści sok. Podaję Dawidkowi 3 razy dziennie po 1 łyżce stołowej. Co drugi dzień przygotowuję nowy syrop, ponieważ mikstura szybko fermentuje.
Jeśli mogę Wam coś polecić na katar, to maść Atecortin. Nam to zapisał pediatra dla Patryczka, który miał wtedy miesiąc. Pomogło bardzo szybko. Jest to w sumie maść do oczu ale lekarze zapisują ją również na katar u małych dzieci.Wkrapiałam 3 razy dziennie do noska i pomogło:) Polecam.
 
Ja kupiłam w aptece bańki bezogniowe. Dawidek wcale się ich nie boi, a wręcz przeciwnie - lubi jak stawiam mu bańki. Przed postawieniem smaruję mu plecki tłustym kremem, wtedy prawie nie boli (tak twierdzi mój synek). Po zdjęciu baniek jeszcze raz smaruję kremem. Na czas stawiania baniek włączam mu bajki, wtedy nie niecierpliwi się. Bardzo się cieszę że to mu pomaga i że tym razem obeszło się bez antybiotyku.
Polecam Wam również ten syrop o którym pisałam wcześniej (cebula, cytryna, miód, czosnek). Również bardzo pomaga, a ponadto działa uodparniająco. Nam polecił go nasz pediatra.
Pozdrawiam:):):)
Dziękuję Ci za informację o bańkach. Na pewno zaopatrzę się w nie w aptece:tak:.

A są jakieś proporcje na ten syropek?
 
Dzięki Agnieszko za ten przepis zrobię na pewno, bo słyszałam, że jest b.dobry, a u nas od choroby do choroby przerwa parę tygodni na małe dojście a potem znowu się zaczyna. Ja mam wypróbowany na nacieranie rozgrzewająco Pulmex baby bardzo pomaga mały poci się po tym a jak w porę zastosuję przy pierwszych objawach pokaszliwania to jest super. Ostatnio u nas jednak wszystko zaczyna się wysoką gorączką a leki przeciwgorączkowe działają 2 godziny a potem lecimy z okładami
 
reklama
Witam wszystkie mamy zatroskane chorobą swoich dzieci.
Piszę, aby podzielić się swoimi doświadczeniami w walce z mega przeziębieniem u swojego syna, który rozchorował się 6 I 2009.
Niestety przeziębienie z każdym dniem było coraz większe, okropny katar, niepozwalający oddychać i kaszel, ale nie miał gorączki. Postanowiłam wyleczyć syna domowymi sposobami i nie dopuścić do terapii antybiotykowej. Rano i popołudniu podawałam Flavamed i wieczorem własnej roboty syrop cebulowo- czosnkowo- miodowo - cytrynowy. Do picia przez cały dzień słaba herbata z cytryną lub wit. C. Po kąpieli smarowanie pulmexem-baby połączonego z olejkiem z jodły syberyjskiej (olejkiem pichtowym). I może tu zszokuje większość, ale codziennie wychodziliśmy na spacery, nawet przy minusowych temperaturach. Myślę, że to dzięki spacerom przez cały czas choroby synek pozostał w formie, był dotleniony, oczyściły mu się drogi oddechowe. Przecież chociażby tygodniowa absencja od spacerów nie przynosi nic dobrego. Dziecko jest niedotlenione, osłabione, znudzone całodniowym siedzeniem w domu, marudne, przegrzane i wyjście na powietrze po chorobie kończy się ponownym katarem czy cięższą chorobą. Też miałam dylemat - wychodzić czy nie, ale postanowiłam spróbować z tymi spacerami, większość osób, które to widziały pukały się w głowę.:confused::confused::confused::confused::confused:
Wiem, że napewno pojawią się głosy przeciwne, ale u nas to się wspaniale sprawdziło. Dodam, że dziecko nie może mieć wysokiej gorączki, aby korzystać ze spacerów. Dziś Dawidek jest prawie zdrowy ma jeszcze lekki kaszel, ale jest wesoły, pogodny. I oczywiście dziś także skorzystamy ze spaceru, choć na dworze zimno.
Jedyną rzeczą, która mnie martwiła, to że Dawidek nie chciał jeść, niestety zraził się do syropów, szczególnie właśnie do tego cebulowego bo jest on ostry w smaku i bolał go po nim brzuszek, ale ja postanowiłam zaryzykować ból brzuszka u niego w zamian za uchronienie go przed poważną chorobą. Stracił do mnie przez to zaufanie, ale mam nadzieję, że jak skończymy picie okropnych syropków, wszystko wróci do normy. Już dziś jest lepiej, zaczął znowu jeść.
Napisałam, to wszystko, bo może któraś mama skorzysta z mojego doświadczenia i uda jej się wyprowadzić z choroby swoje dziecko bez szwanku.
 
Ostatnia edycja:
Do góry