WItajcie
Własnie wykapaliśmy malego i śpi grzecznie. Mam chwile czasu, zeby napisać.
Byłam dzis na ściagnieciu szwów, maz został z synkiem. Rana wygląda ładnie. Jedyne co mnie zaniepokoilo, to wyczulam wczoraj przy kapieli guzek przy wejsciu do pochwy. Zapytalam dzis lekarke co to moze byc, okazalo sie ze włokniak. Niewiem co to jest i jakim cudem po porodzie mi wyszło

Mam nadzieje, ze niedlugo zejdzie.
Była dzis położna na wizycie patronażowej. Pepek jeszcze mokrutki, musimy go smarowac zwyklym spirytusem, nie rozcienczonym. Żóltaczka nadal się trzyma. Bardzo pocieszyla mnie tym, ze nie musze az tak uwazac na to co jem. Tesciowa mi nagadala, ze nic nie moge, zadnych nowalijek, pomidorow, a tu polozna powiedziala, ze moge prawie wszystko tylko w malych ilosciach. hehe
Ze wzgledu na ta moja anemie, tesciowa kisi mi wlasnie barszcze czerowny, a tu polozna powiedziala, ze akurat barszczu nie moge hihi, bo dziecko moze miec wzdecia.
I tak maly strasznie cierpi, bo ma duze zatwardzenie i wzdecia. Niewiem jak mu pomoc. Robimy wszystko. Puki co nie biore zelaza, bo nie chce go jeszcze bardziej zatwardzic ;/