Witam Was Dziewczynki!!!
Dlugo mnie nie bylo....mam nadzieje, ze o mnie nie zapomnialyscie!
Pojechalam do Polski zaledwie na 5 dni...zostalam 2.5 tygodnia....Dlaczego?
Otoz dzien przed powrotem do Irlandii zle sie poczulam. Zwijalam sie z bolu, plakalam w glos. Zadzwonilismy po pogotowie. Zostalam przewieziolna do szpitala, gdzie okazalo sie, ze wszytsko z moja ciaza jest w porzadku. Zostalam wiec przewieziona do innego szpitala, na oddzial chirurgii. Po 2 dniach operacji okazalo sie, iz mam ostre zapalenie wyrostka!! Musialam byc operowana....Lekarz przyszedl do mnie na rozmowe i powiedzial, ze nie moze mi zagwarantowac, ze dziecko przezyje zabieg....nie bylam w stanie w to uwierzyc...nie moglam przestac ryczec. Jeszcze, gdy wiezli mnie na sale operacyjna Alexik w brzuszku kopal mnie i sie wiercil, a ja nie wiedzialam, czy jak otworze oczy on tam dalej bedzie. Zabieg mialam pod narkoza. Na szczescie sie udalo! Mam na brzuchu wielka blizne...bo nie mogli inaczej sie dostac. Pod wplywem bolu poopeacyjnego doszlo do niewielkiego rozwarcia i dlatego zostalam przewieziona na patologie ciazy gdzie leazalam tydzien na obserwacji, pod kroplowkami, pokluta i wymeczona. Na nowo musialam nauczyc sie chodzic po operacji, Ciecie nie chcialo sie zrosnac, rozpychane przez dziecko i rosnacy brzuch. Przez 6 dni bylam na diecie, przez co dorobilam sie anemii i niedokrwistosci wtornej. Moja morfologia jest w oplakanym stanie......:-( Ale Alex jest silny, zdrowy i duzy! Rozwarcie nie powiekszylo sie, jestesmy bezpieczni. Dzis nareszcie wrocilam do Irlandii. Po calym koszmarze, jaki przeszlam ja, Aaron i cala rodzina....
Dobrze byc w domu, dobrze jest czuc, ze maly sie rozpycha....ze jest!!