Ja sobie raz plastrami wydepilowłam nogi,średnia skuteczność ,wolę golić sie maszynką

Mamo Helenki na plaży jest jeszcze gorzej ,mnóstrwo ręczników ,koców i parawanów,arodzice którzy przychodzą z dziećmi wywalają sie na kocyk ,zamykają oczy ,dziecom karzą bawić sie przy kocu i odlatują.Wtakim tłumie kilkulatek gubi się moment,potem panich strach ,ratownicy zamiast pilnować na wieżyczkach latają od koca do koca ,zaczepiaja ludzi (kilka razy pytali się o Ksawka czy on mój)szukaja dzieci..Ja nie lubię chodzić sama z dziećmi na plaże z racji tego że nie mogą sie ani poopalać ,ani popływac ,bo muszę zajmowac sie dziećmi i dbać o ich bezpieczeństwo.Co innego jak idę z m to wtedy na zmianę,pilnujemy.Mnie raz Ksawier zgubił sie w tłumie w środku sezonu,mojego m i Klaudii nie było a my wracaliśmy od malinki z kawki (jeszcze mieszkała tutaj)weszłam do kiosku po pilniczek ,a Ksawek wyszedł ze sklepu ,zanimsie obruciłami wyszłam jego nigdzie nie było ,panika ,latałam wołałam ,płakałam ludzi tłum wokół zadzwoniłam do malinki ,przyleciała ,miałam wizje wypadków ,pedofili i wszystkiego najgorszego ,naprawdę środek dnia tłum ludzi a ja swojego 4 latka nie mogłam znależć,ryczałam jak krokodyl ,malinka zadzwoniła na policję a ja w tym czasie go znalazłam ,jak wychodził z kiosku zabaczł swojego kolege i poszedł za nim jakieś 50 metrów i siedział w takim autku bujanym za złotówkę ,było tyle ludzi ,że nie mogłam długo go znależć ,na szczęście poicja nie zdążyła przyjąć zgłoszenia ,a ja miałam ochotę ksawka wsazić do torebki i nigdy nie wypuścić ,szczęścia i ulgi jakiej wtedy doznałam nie da sie opisać ,trwało to raptem kwadrans,ale to był najgorszy kwadrans w moim zyciu,z dziećmi naprawde trzeba miec oczy dookoła głowy.

M pośmiał się z obiadu ,że taki wyszukany i pracochłonny ,no ale mówi ,tak ,nie było cię weekend w domu.....



Lecę na poczte i do banku ,ksawek dziś u kolegii tylko klaudia w domu,uczy się psalmu na rocznicę 1 kom.św będzie spiewac w kościele do mikrofonu

głosik to ma po mamusi


