Witam .....
Ja nadal spakowana, chociaż już się zaczyna coś dziać, ale opowiem od samego początku
W środę z rana stawiłam się w szpitalu, chodziło o sprawdzenie przepływów pępowinowych i tętna płodu, przyjęta zostałam zabrana na USG (tam sie dowiedziałam, że łozysko jest stare i jest mało wód, do terminu 29.12 nie dotrwam), dzień dnia 3 x dziennie KTG, na których wychodziły mi skurcze 130 , więc się wystraszyli, że zaczyna sie poród i na badanie palcowe mnie zabrano, jak się okazało rozwarcia nie ma, ale skurcze były więc zrobili mi dosyć bolesny masaż szyjki, następnego dnia znowu skurcze na KTG 150 bez przerwy, nic mniej i nic więcej, znowu badanie - ale rozwarcia nie ma

stwierdzili, że mimo silnych skurczy moge iść do domu i dziś mnie wypisali, jutro mam iść po wypis ........ ja wczesniej czekałam zanim poszłam do szpitala na ten cały czop, a tam sie okazało, że ja go już dawno nie mam i przyznam szczerze, że nie wiem kiedy odszedł

.....dzisiaj miałam skurcze równo co godzinę i siusiałam bez przerwy co minutę takie parcie było ale niestety ustało i czeka mnie noc na minie

załapię się na dziś lub nie ....... ale przy tych skurczach nie dają mi nawet szans dotrwać do świąt, zatem czekam i odliczam ....... Pan doktor stwierdził, że góra łożyska i dziecko gotowe do wyjścia, ale jestem zabetonowana i szyjka trzyma, póki co jeszcze mocno

i tyle ........
Mały zdrowy, skurcze mam, ale szyjka twarda

i teraz pytanie kiedy sobie ona da spokój, liczę, że na dniach jak nie w nocy ......
Zaraz Was ponadrabiam