Cześć dziewczyny, witam się z Wami w ten deszczowy, pochmurny dzionek. Jak dla mnie odpowiedni, dzisiaj po raz pierwszy od dawna zmarzłam:-). Służy mi taka pogoda.
Powodzenia na wszystkich
wizytach.
Moriam, a to chamy z tej ekipy remontowej, kurde co oni sobie myślą?!
Sarisa a na jaki szpital w Krk Ty się zdecydowałaś?
U mnie nic sie nie zmieniło. W "domu" bo nie wiem czy mogę to tak w ogóle nazwać nadal ogromna kicha. Od niedzieli nie rozmawialiśmy z rodzicami męża. Nawet na nich wczoraj nie wpadlam w mieszkaniu, jedynie dziś jak zmywałam talerze po obiedzie to natknęłam się na teściową- przywitałam się grzecznie mówiąc "Dzień dobry" i co ? Popatrzyła tylko na mnie i poszła sobie, nawet mojego miłego gestu nie odzajemniła. I co ja mam począć? Normalnie łzy w oczach mi się pojawiają.
Te wszystkie załatwienia z mieszkaniem nie są takie proste i z dnia na dzień, więc jestem zmuszona tutaj jeszcze być. Nawet gdy coś wynajmiemy albo do mnie się sprowadzimy to dziś złożyliśmy wniosek o mieszkanie kwaterunkowe z gminy- bo jakby nie było jesteśmy małżeństwem rozłącznym bo ja zameldowana gdzie indziej i mój mąż też, do tego liczy się też mała liczba m2 przypadająca na nas w mieszkaniu którym teraz mieszkamy, bo jest więcej osób zameldowanych itp itp... Ogólnie to nie potrafię optymistycznie na nic patrzeć, czuję się w tym domu jak intruz. Z pokoju wychodzę jak naprawdę muszę- czyli do WC i czasem do kuchni ale to najpierw nasłu****e czy aby na pewno nikogo tam nie było:-(. Jedynie ze szwagrem da się pogadać.
Do tego dziś chyba za dużo pochodziłam, bo czuje taki ucisk jakby na szyjkę - boli jak się ruszam, tak więc zamierzam leżeć dzisiaj do końca dnia, nie forsować się. Jeszcze dziś mnie coś na kibelek gna i dwa razy mnie czyściło,ale tłumaczę sobie że to chyba przez to że zjadłam dziś rybkę w zalewie octowej a potem też coś słodkiego, więc mógł sie misz- masz zrobić w żołądku, bo ewidentnie nie jestem gotowa jeszcze na żaden PORÓD! NIE, NIE, NIE!!!
Jeśli chodzi o ten wypadek męża to w pracy wszystko dobrze przyjęli. Nie było żadnych wyrzutów itp, nawet szefowa zaproponowała żeby sobie wziął 2-3 dni wolnego żeby odpoczął bo nie miał żadnego urlopu a auta słuzbowego i tak nie ma bo jeszcze się naprawia w komisie po tym wypadku, więc jako tako nie pozałatwia spraw służbowych, bo on kierowcą jest.