Pewnie nikt. Wiem bo mam siostre która uczy w szkole i jak slysze jej podejscie to mi sie flaki przewracaja. Nie ma juz niestety teraz nauczycieli z powolaniem którzy lubili by to co robia i oddawali sie temu, tylko niestety jest tak ze wola pojsc odbebnic pare godzin i do domu, a uczniowie z ktorymi sa problemy staja im na drodze lekkiej pracy, wiec sie wyrzywaja. Ja zwrocilam uwage nauczycielce ze skoro dziecko ma problemy i ma opinie z poradni to nalezy mu pomoc a nie podkladac klody ktore tylko obnizaja jego zapal do pracy, ze ja sama nic nie zwojuje tylko musi byc wspolpraca miedzy rodzicem i nauczycielem. No i jest ciut ciut lepiej.
A co do nauki wlasnych dzieci to powiem ci ze dla mnie to szok, bo nauczyciel nie moze prywatnie uczyc dziecka ktorego uczy w szkole a jak uczy swoje dziecko to przeciez to samo. No ale coz tak wyglada nasza oswiata,
wiec zycze ci duzo wytrwalosci i cierpliwosci bo moja czasami sie wyczerpuje 
A co do nauki wlasnych dzieci to powiem ci ze dla mnie to szok, bo nauczyciel nie moze prywatnie uczyc dziecka ktorego uczy w szkole a jak uczy swoje dziecko to przeciez to samo. No ale coz tak wyglada nasza oswiata,

.
. Pamiętam że jak ja chodziłam do szkoły to mama obojętnie kiedy by nie przyszła to mogła porozmawiać, nasza wychowawczyni nawet do tego rodziców zachęcała- pamiętam że potem były wywiadówki i dodatkowo do tego każdy rodzic dostawał/dogadywał się do spotkania w 4 oczy z nauczycielką żeby móc pogadać o dziecku bez świadków i rozwiązywać wszystkie problemy, zmartwienia.
Ja to chyba nawet nie zwróciłabym na to uwagi
.