Tichonek luzik, nawet nie zwrocilam na to uwagi. A fakt faktem, ze czytalam wtedy chwile dla ciebie, bo sobie w pl sklepie kupilam i byc moze dlatego mi sie pokrecilo. Ja zawsze sto rzeczy naraz robie, wiec czesto cos kosztem czegos. Moj blad, ale nie czuje sie zle ani winna z tego powodu, bo to sie zdarza. Zadna tragedia. A i mysle, ze tylko chwila nie oburzyla sie, tylko zwrocila uwage, co dopiero teraz zauwazylam, bo jakos od wyskoku zaczelam czytac niektore posty. I wspolczuje Twojej kolezance z powodu smierci taty. Straszne i smutne :-(
wilwia czekamy na wiesci, co jest z Tobim. A ja liczylam dzis na kawke z Toba!
Uciekam, dopiero co sniadanie zjadlysmy, wykapalam sie, teraz pora sie ubrac i posprzatac chatke po weekendzie. Jak moj M jest w domu, to caly dom do gory nogami sie wywraca.
A i musze sie pochwalic, ze byc moze bedziemy sie wyprowadzac w grudniu, ale to narazie nic pewnego. Dom znaleziony, parterowy, 3sypialniowy, z ogrodem jak boisko. Tuz przy samym Galway, bo w Claregalway. Taniej, duzo taniej niz tu placimy za apt. I tak sie zastanawiamy...M go robi w srodku, wiec wie co i jak. Nowiutkie podlogi,grzejniki,meble, wszystko nowe.Eh...Nawet odleglosc mi nie straszna, bo to tylko pare minutek do Galway(skrotem ok 5 minutek, nie trzeba do claregalway centrum wjezdzac,wiec bez korkow).Ale chodzi o to, ze to na uboczu Claregalway (przy supervalue sie skreca w prawo i w dol ciagle), a za sasiadow mam konie he. Sa i domy obok, ale nie tak jak na osiedlu. Ale kusi dom i kusi cena i przy samym Galway.Sama nie wiem o co mi chodzi. Nie lubie zmian chyba.