reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie i wygraj laktator SmartSense i wyprawkę dla mamy 💖 Kliknij Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców.

    Wygraj grę z serii Słonik Balonik dla maluszka 💖 Wchodź Zadanie jest proste. Działaj i wygrywaj

reklama

Maj 2011

Marika smutna historia... :-(

Ja byłam z dzieckiem w szpitalu 2 tygodnie, to wystarczyło, żebym wyspała się za wszystkie czasy i stopniowo przyzwyczaiła do nowej roli. I ja i dziecko byłyśmy pod stałą kontrolą lekarską co przełożyło się na poczucie bezpieczeństwa i bieżące rozwiązanie problemów z karmieniem, kolkami itp.

Teraz najchętniej znalazłabym się w domu jak najszybciej, mam nadzieję, że tym razem los będzie bardziej łaskawy.
 
reklama
Kamcia ja też nie... Nawet jeśli to wbrew rozsądkowi to mnie mogę od razu z bloku zwozić do karetki i do domu... Nie cierpię porodówki! Wszystkie maluchy płaczące na zmianę, zero spokoju bo inwazje odwiedzających z dziećmi, dziadkami i obiadami, a niby trzeba ranę wietrzyć, i piersi, i stres czasem wstać z wyrka jak zaleje człowieka aż na plecy a tu ludzie siedzą. Ciągle palące się światła w nocy, pobudki o 6 rano nie wiadomo po co, obchody razy dwa, durne pytania personelu o dokładny kolor kupki dziecka w nocy... Mogę wyliczać bez końca, bo się okropnie męczyłam, jak w więzieniu. Dlatego dla mnie każdy dzień to był koszmar.
 
Ja porodówkę i pobyt w szpitalu wspominam super i rzeczywiście gdyby nie podwyższona bilirubina Szymka wyszlibyśmy na drugą dobę a tak wyszliśmy w 3cią.

Co do chust i nosidełek się nie wypowiadam bo nie wiem nic na ten temat , nie zastanawiałam się nad nimi ale jakbym mieszkała na wsi albo gdzieś w małym miasteczku to kto wie.
A co do krwi pępowinowej to jakoś nie bardzo się o tym już mówi temat nie jest popularny pewnie tak jest że wiele rzeczy jest jeszcze u Nas z tym nie dopracowane czy coś nie wiem nie zastanawiałam się nad tym dogłębnie ale wiem że to dość kosztowne.

a jeszcze co do wyprawki i wacików nasączonych już spirytusem to zdecydowanie odradzam gdyż są one bardzo twarde i nie wygodne w użyciu ciężko manewrować tak w okół pępuszka a tak w ogóle to gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy że już zmienił się pogląd na postępowanie z pępkiem u dziecka wiecie może coś więcej ???
 
futrzaczku ja nie wiem jakie są teraz sposoby ja znam tylko ten co się fioletem polewało i spirytuskiem..
ale u nas kazali obmywac samą woda...
i tak robiłam i pępuszek sam odpadł w 4 dobie:szok: :tak:
ja sie popłakałam ze się urwał i wogóle:zawstydzona/y: że coś nie tak , a on się tak szybko i ladnie zagoił:-p
po prostu byłam przeszczęśliwa póxniej ze nie musze się z pępuszkiem meczyć bo już jest ok...
teraz też będę przemywac wodą....:tak: tak 2 razy dziennie tylko...
oczywiście wieczorwem przemywałam podczas kąpieli , a w dzięn tą solą fizjologiczną w ampułkach co się oczka też nią przemywa... i super się nic nie paprało

marzena no właśnie... mnie też wkurzało że co mi sie piżama zalała to się każdy gapił jak wstawałam:dry: a ja postresowana szłam taa brudna , choć u nas poza mna 2 babki jeszcze leżały i za bardzo ludzi nie wpuszczano , ale do jednej dziewczyny non stop przychodziło po 10 osob:dry:
 
Kamcia już nie muszę Ci wyjaśniać co się może stać,bo dziewczyny bardzo ładnie to opisały.

Co do odwiedzających to jestem w szoku... Moja mama pracowała na oddziale ginekologiczno położniczym i tam nie można było wchodzić odwiedzającym.Przed oddziałem była specjalna świetlica dla gości.
 
Wy to jednak jestescie twardeBABY:-D a ja jestem panikara i mimo wszystko chciała bym spedzić przynajmniej jedną noc w szpitalu pod fachowym okiem:-)
 
jandia tak to prawda mogą wypisać po 6h jeżeli nie ma żadnych problemów dziecko ssie pierś i przede wszystkim nie miałaś podawanego znieczulenia, ale możesz spokojnie odmówić, i powiedzieć że nie czujesz się jeszcze gotowa iść do domu i że się boisz i zostawią cię na dłużej, ja też od razu będę mówić że chcę pozostać na obserwacji, nigdy bym się nie odważyła iść odrazu do domu.
 
Styna od razu mi razniej:-)musze porozmawiać z położna zobacze co ona powie mamnadzieje ze sie uda zostac ciut dłuzej a jak nie to cos zasymuluje nie dam sie wyrzucić:no:
 
reklama
Kamcia już nie muszę Ci wyjaśniać co się może stać,bo dziewczyny bardzo ładnie to opisały.

Co do odwiedzających to jestem w szoku... Moja mama pracowała na oddziale ginekologiczno położniczym i tam nie można było wchodzić odwiedzającym.Przed oddziałem była specjalna świetlica dla gości.
w pl jak odwiedzałam bratową to też sie na świetlicy można było spotkac jedynie ....

ale u nas w Ie jst inaczej są 2 godziny po 12 i 2 godziny po 16 dla odwiedzających , mimo to wlazili ludzie...

tyle ze u nas jest o tyle inaczej że dziecko ma taki czip na nóżce i nie można z nim opuscić sali na której się leży bo zaraz się zleci ochrona...:tak:
to takie zabezpiecznie przed kradzieżą dzieci czy coś;-)

a czasem ochroniarza nie ma na dole wiec sobie włażą jak chcą :wściekła/y:
ale jak panowała świńska grypa to wtedy był całkowity zakaz wpuszczania dzieci na porodówkę:tak: a dorośli to tylko mąż mógł wejść (ale to nie ja wtedy rodziłam tylko wąłsnie byłam tą której nie wpuścil;i stąd wiem:-p)
 
Do góry