Witajcie dziewczynki moje kochane. Mam mały problem i bardzo ale to bardzo prosiłabym o Waszą pomoc, jestem już na skraju rozpaczy. Tydzień temu (w tamtą środę) lekarz założył mi wkładkę mirenę. Ból był niesamowity, w dodatku lekarz bardzo namęczył się, żeby ją założyć. Wkładka w pewnym momencie nie chciała ekhm... "pójść" dalej, lekarz obawiał się, że przebije macice, więc nie wciskał na siłę. Próbował tak kilka razy, wreszcie się udało (jakoś). Dosyć sporo krwi poleciało, ale zrobił USG i stwierdził, że wszystko dobrze jest założone. Zakładanie było ciężkie, bo nie rodziłam normalnie, tylko przez CC, w dodatku sprawę komplikowało tyłozgięcie. Po zabiegu czułam jeszcze ból przez parę godzin, wzięłam nospę i wszytko ustąpiło. W piątek kochałam się z mężem... Wiem, może za wcześnie, ale wszystko było dobrze! W niedzielę natomiast odczuwałam lekki ból przy stosunku, w poniedziałek wieczorem bolał mnie lewy jajnik. Wtorek i środa - czułam tzw. "ciągnięcie" w podbrzuszu, ale stwierdziłam, że może to jest normalne, w końcu organizm mógł jeszcze nie zaakceptować ciała obcego. Chodziłam często do ubikacji i też pomyślałam, że może to przeziębiony pęcherz. Dzisiaj natomiast już jest gorzej. Rano wszystko okej, a około godziny 13 nacisnęłam przypadkiem na brzuch i odczuwam ból przy dotykaniu. Nie jest to ból tragiczny, ale obawiam się, że takowy nie powinien mieć miejsca. Boli mnie dokładnie z prawej strony, nad blizną po cesarce, kiedy nacisnę. Sprawdzałam kilka razy umiejscowienie sznurków, ale są cały czas w tym samym miejscu. Dziewczynki, co robić? Tak strasznie boje się, że wkładka się przesunęła i przebiła macicę
Czy przy takim uszkodzeniu wystąpiłoby jakieś krwawienie? Nie wiem... ból jakiś mocny? Nie znam się na tym kompletnie. Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji i mogłaby opisać, jak to się może skończyć? W sumie nie chcę usuwać spiralki, dałam za nią aż 1200 zł, więc kasa by przepadła. Co o tym sądzicie? Błagam o pomoc, jakąkolwiek!!!