Witam po weekendzie.
Intensywny weekend mieliśmy. W sobotę z rana szłam w poszukiwaniu sukni ślubnej, dużo opowiadania ale tak w skrócie byliśmy w takim jednym salonie, od początku byłam nastawiona na wypożyczenie sukni no i przymierzyłam jedną taką co mi się podobała- wszystko super na mnie leżało ale w biuście była za mała!:-( No ale koleś zaprowadził nas do takiej krawcowej która im poprawia sukienki no i ona miała stwierdzić czy da się to jakoś przerobić i ją zabudować w ramionach. Oczywiście koleś ciągle mi mówił że on mi taką suknie zamówi na mnie szytą za 2800zł. Koleś jakiś chyba lekko tępy był bo ciągle podkreślałyśmy mu z mamą że chcę wypożyczyć a nie kupić!! No i zaprowadził nas do tej krawcowej, jej się pokazałam w tej sukni, no i potem on poszedł- krawcowa jak on poszedł powiedziała mi że przeróbka tej sukni może kosztować około 300zł +900zł za wypożyczenie jej. No i ona mi zaproponowała że mi taką samą suknię uszyję łącznie za 1200zł. Ona akurat jest krawcową od sukni ślubnych. Na dodatek koleś mówił że ona tylko raz była ubrana a krawcowa nam powiedziała i zresztą pokazała gdzie i ile razy ją już poprawiała.Tak więc pomierzyła mnie i mam mieć taką pierwszą przymiarkę prawdopodobnie albo za 2 tygodnie albo po świętach Wielkanocnych. Tym o to sposobem będę miała własną suknię, szytą na miarę w takiej cenie jak za wypożyczenie;-).
Suknia jest śliczna. Jest w kształcie trapezu. W kolorze ecri wybrałam. Ma taką tasiemkę pod piersiami, Satyna pokryta jest taką hmm to raczej nie jest koronka ale zapomniałam jak się to nazywa, do tego będę miała rękawki z tego samego materiału co ta a'la koronka do łokci, bo ja niestety mam piegi na ramionach i znamię takie jedno duże i źle czułabym się taka naga na ramionach. Jestem strasznie zadowolona i nie mogę się doczekać aż będzie gotowa. Ciekawe co G. powie na nią, bo on jej oczywiście nie widział:-):-)
Mąż w między czasie jak ja chodziłam za sukienką, pojechał z moim tatą w jedno miejsce do oglądniecia wózka który znaleźliśmy na tablicy.pl i kupił wózek- macLarena jupi!!

Po południu pojechaliśmy do znajomych i zaprosiliśmy ich na ślub. W niedziele znowu rozwieźliśmy jeszcze zaproszenia do takich dwóch rodzin, a dokładnie przyjaciół naszego domu jak to się tam mówi;-). No i około 21 wróciliśmy do Krakowa.
Od rana sprzątam w domu, no i prawie już wszystko zrobiłam.
Niestety choroba nas wszystkich złapała, mnie tylko gardło boli ale G. i Łukasz są chorzy i dzisiaj idę z nimi do lekarza do przychodni bo oby dwóm umówiłam wizytę na 15:45;-)
To tak w skrócie co u nas.
Pozdrawiam Was!!