dzień dobry Babeczki:-)
O ranyyy południe, a ja dopiero śniadanie wcinam, no ale przynjamniej jestem już po orzeźwiającym prysznicu. Nocka była w przerwami w spaniu, podjadaniem kanpek z boczkiem i piciem

Jak w końcu zasnęłam, to obudziłam się po 9, a i tak nie mogłam się zwlec z łóżka, to przekręciłam się na drugi bok (na ten, co Julek go nie lubi

) i dalej spanko. Teraz jestem lekko przymulona...ale to chyba przez pogodę. Pochmurno, szaro...niby śniegu jest, ale chyba na plusie temperatura, bo widzę, że nawet nasza zamknęta ulica już czarna...A w telewizji polskiej widziałam jak pokazywali jaka to zima w Anglii

ciekawe gdzie? może na obrzeżach Londynu, bo tu nic się nie nie dzieje. Oby w piątek już było normalnie, bo mi koleznaka nie przyleci
aaronka własnie sobie o Tobie myślałam czy jeszcze sie trzymasz w dwupaku czy już masz Małą...fajnie, że się jeszcze nie śpieszy. Może wytrzymasz do powrotu swojego lekarza

ale i tak czas płynie...i już coraz bliżej...;-):-) a jak nastroje przed "wielkim dniem"??? bo ja trochę w nerwach
Aaa co do teściowej to jeszcze nikt nie wie ile zostanie. Ona jest na emeryturze, nie ma większych obowaiązków w domu w Polsce, to może siedzieć. Ale to zależy jak sie bedzie układało. Na razie ja nic do niej nie mam, nieraz już mieszkaliśmy u nich w wakacje, więc wiem jak jest z nią na codzień. Zobaczymy po prostu jak to będzie. To był mój pomysł, żeby ona przyleciała do pomocy, bo ja tu sama, wszyscy daleko, koleżanki...to wiesz, niby każda mówi, że pomoże itp., ale do tej pory ze wszystkim sama sobie radziłam, to wątpię, że nagle po porodzie będą takie chętne do pomocy w razie W. A tesciowa teraz wprawę ma, bo wybawiła wnuka, teraz jest druga wnuczka, więc wie co i jak...a ja to zielona. Dlatego jestem pewna, że to będzie duża pomoc dla mnie, zwłaszcza na samym początku. Jak nie taka fizyczna, to ja się lepiej będę czuła z myślą, że ona jest i w razie jakby coś sie działo, to pomoże. Mój M. na razie bardziej zielony niż ja, to za bardzo nie mam co na niego liczyć. Ale postanowiłam sobie, że od pierwszej godziny życia Julka będę mu wszystko pokazywała co i jak się robi, będziemy się razem uczyli, bo widzę po nim, że łatwo się przyzwyczaja, że ktoś za niego odwala robotę. A tak to nie będzie!!!
kok.o dzięki!!! mam takie same zdanie co Ty na temat mojego M i naszych relacji. Jak pisałam wyżej do aaronki, on się szybciutko przyzwyczaja do wygód i nic nierobienia. Niby mówi, ze nie muszę tego czy tamtego robić, ale mnie się wydaje, że tylko tak gada, a dobrze mnie zna i wie, ze ja nie wytrzymam z czekaniem na niego i jego "zaraz" lub "potem"...Ale tak jak piszesz, Młody sie urodzi i tak nie będzie. Dziś też nic nie robię, posprzątam sobie troszkę, bo kolezanka do mnie przyjedzie w odwiedziny. Zupę już mam, na drugie zrobię spagetii, on nie lubi...ja lubię bardzo, koleżanka tez, a że przyjeżdza prosto po pracy, to wypada jakiś obiad podać. A jak on nie bardzo lubi, to niech sobie sam coś zrobi, ja nie będę mu osobno pichcić i jeszcze jego fochy znosić
ani@k mnie się tez wydaje, że możesz sobie raz dziennie pić ten rozpuszczalny magnez. Ale jak się boisz, to ja się jutro zapytam mojego doktorka
Muma nooo to grauluję córci!!!! teraz to już wiadomo po kim ma talent w śpiewaniu

A powiedz, uczy się śpiewu? robi coś w tym kierunku? bo jak nie, to moze warto by ją było lekko popchnąć w stronę profesjonalnego śpiewania? Zapytaj z
uzki, bo jej Mała chodzi na śpiew...tak mi się coś przypomina. Szkoda by było zaprzepaścić takiego talentu, bo naprawdę ładnie śpiewa!!!!
Aaaa dziś Dzień Babci

dobra, lecę zadzwonić do mojej kosmicznej babci;-) bożeee coraz z nią gorzej...tydzień temu moja kuzynka wzięła ją do Rzeszowa do Urzędów, sama poszła załatwić swoje sprawy i miały się zdzwonić jak obie pozałatwiają. No i kuzynka wydzwania do babci, ta nie odbiera, pojechała pod ten urzęd, ale gdzie by ją tam znalazła. Wnerwiła się i pojechała do domu, bo miała 10 minut na odbranie bliźniaczek z przedszkola. Przed samym domem, dzwoni do niej jakiś obcy numer, odbiera, a to jakaś dziewczyna dzwoni w imieniu naszej babci, bo ona siedzi na ławce i czeka na kuzynkę!!! jak sie Aga wściekła, mówi do niej, to ja wydzwaniam do Ciebie, czemu nie odbierasz??? a ona, ze wzięlam ze sobą zamiast telefonu komórkowego....stacjonarny bezprzewodowy!!!!

no i wiadomo, że 25 km od domu nie będzie działał!!!!! niby śmieszne...ale dajcie spokój! jak z dzieckiem.....

Założę się, że jak teraz zadzwonię będzie mi się żalić na kuzynkę, że ją zostawiła i musiała autobusem wracać do domu
