witajcie...
u mnie juz lepiej... wczoraj bylo mi bardzo zle i przykro i sobie ryczalam wieksza czesc dnia,ale to pomaga... teraz jest to najgorsze czekanie i niewiedza... wynik wczorajszej HCG (chyba) jest 9707- co chyba jest dosc niskie na 8tc 3 d; poza tym nic nie mozna powiedziec dopoki nie bede miec innego wyniku do porownania, w poniedzialek mam zrobic kolejne badanie krwi i wynik bedzie we wtorek... nie robie sobie juz nadzieji ( moze troszke gdzies bardzo gleboko w serduchu),co ma byc to bedzie... natura wie co robi nawet jesli nam sie to nie podoba i sie z tym nie zgadzamy... jest mi ciezko ale czas leczy rany i z kazdym dniem powinno byc lepiej,na pewno w najblizszym czasie bede miala jeszcze te zle i nawet gorsze dni,ale pozniej bedzie tylko dobre... Joe jest bardzo pomocny... wiem,ze tez cierpi ale nie pokazuje tego po sobie i mnie na prawde wspomaga... jak juz bedzie dobrze zaczniemy kolejne starania i na pewno bedziemy w koncu tulic nasze malenstwo... na razie mnie rozsmieszyl kompletnie stwierdzeniem,ze nasza fasolka to Zenia ( od Zenobia- imienia,ktorego niecierpi a o ktorym ja na okraglo mowilam); ze ona nam toruje droge do Adriany ( jego faworyta-ja tez lubie ale bylo fajnie sie droczyc Zenobia-on to bral tak na polpowaznie :-))... tlumaczy mi co ja tez dobrze wiem,ze na tym etapie ciazy jesli cos jest nie tak lepiej zeby natura zadzialala,bo .... wiecie zreszta same.... w pierwszym momencie tez chcialam zrezygnowac z pracy,ale chyba jednak ja podejme... fizycznie nic sie nie zmienilo,dalej nie mam zednych skurczy czy bolu, plamie troche- raczej malo i tylko na papierze, ale zawsze na czerwono... boje sie troche tego co bedzie,czy i jak bedzie bolalo fizycznie; no i pozniej jak dlugo bede dochodzic do siebie... moz tu nie jest miejsce na pisanie o tym,ale jakos czuje sie z wami dobrze i lepiej mi sie otworzyc... wiecie co wyczytalam w mojej ksiazce,ze po poronieniu w sumie mozna zaczac starania jak tylko psychicznie jest sie gotowym,nawet od nastepnego cyklu i ponoc pierwsze trzy sa bardzo "plodne",zobaczymy... to mnie troche podtrzymuje na duchu... na pewno za drugim razem bedzie mega stres,ale niezaleznie co bedzie zawsze przeciez jest kolejny raz i inne wyjscie.... teraz tylko tak glupio mi sie samej okreslic,bo niby jestem jeszcze w ciazy,ale prawie juz nie.... bedzie dobrze...