Miśka 5
Mamy lutowe'07
po prostu ryczała aż się zanosiła, posmarowałam dziąsła, dałam czopek z paracetamolem, ale dalej płakała, noszenie, przytulanie, herbatka, mleczko, no ręce mi już opadały, do tego wyglądało jakby ją swędziała pupka albo coi, więc mycie jeszcze było, smarowanie, zmiana pampka, no i po 2 h zmordowana w końcu usnęła
.Postaram sie jednak bardziej ograniczyc w dzien
.
.Gdy go wykapalam,zjadl mleko z kaszka i co...?I oczywiscie chciał smoka
Konrad robil sie coraz bardziej marudny,musialam go nosic.W pewnym momencie tak sie zaczal drzec,ze bylam w szoku.Pomysałam,ze przetrwamy i uda sie go w koncu odzwyczaic...Nic z tego,darl sie pelnym glosem,lzy sie lały,caly mokry,ja go nosilam i nic nie pomagało...
u nas z 6 smoczków w domu a wiecznie gdzieś giną
. Wstała po 3 h wyspana i zadowolona, ale potem padła jeszcze raz przed 19, ale po 20 obudziła się z płaczem, cała rozpalona, mierzę jej tem, a tu prawoie 38
...